Recenzja Kristen Ashley „Idealny meżczyzna”


 Cztery lata temu Mitch Lawson wprowadził się do mieszkania naprzeciwko Mary Hanover, a ona od pierwszego wejrzenia zakochała się w wysokim, przystojnym i świetnie ubranym detektywie. Wie, że Mitch nigdy nie odwzajemni jej uczucia, jest przecież z innej ligi. Co nie zmienia faktu, że to mężczyzna jej marzeń. Niespodziewanie Mara zostanie opiekunką dwojga dzieci, a detektyw zaoferuje swoją pomoc… choćby w postaci cudownego masażu stóp. Mara pamięta o tym, kim jest i skąd pochodzi. Ma bolesną świadomość, że Mitch jest po prostu dla niej za dobry. On jednak uważa inaczej; spróbuje przekonać Marę, żeby odcięła się od swojej przeszłości. Chciałby stworzyć z nią rodzinę, ale odkryje, że musi chronić ją przed zupełnie nieoczekiwanymi zagrożeniami i groźnymi przestępcami, którzy będą próbować ich rozdzielić.



Wydawnictwo: Akurat
Rok wydania:  2019
Format: Książka
Liczba stron: 544
Cykl: Mężczyzna marzeń
TOM III

„Idealny mężczyzna” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Kristen Ahley, pomimo, że jest to trzeci tom cyklu nie odczuwałam żadnego dyskomfortu z faktem nieznajomości poprzednich zapewne jakże interesujących panów, ale to nie oznacza, że w przyszłości nie będę chciała ich poznać. Nadrobić tego straconego czasu. Moi stali czytelnicy zdążyli się przekonać, że oprócz zamiłowania do literatury fantastycznej lubię także romanse i erotyki, które pomiędzy słowami zawierają coś więcej, emocje, które kocham w książkach.  Jak poradziła sobie autorka w mojej ocenie?
Historię poznajemy z punktu widzenia głównej bohaterki- Mary, która ma bardzo niską samoocenę. Nie wierzy w to, że mogłaby się spodobać fajnemu, atrakcyjnemu mężczyźnie. Kobieta nie miała łatwego dzieciństwa, nie komunikuje się także z większością swojej rodziny z wyjątkiem kuzyna Billa i jego dwójki, jakże uroczych dzieciaków. Mimo trudów przeszłości nasza bohaterka jest wartościową osobą, potrafiła zdobyć pracę, ma świetnych przyjaciół, ale mimo wszystko jest gdzieś stłamszona. Nie czuje się ze sobą wystarczająco dobrze i pewnie. Miała skłonność do oceniania ludzi względem ich atrakcyjności, nie wierzyła w siebie i w to, że dla kogoś może stać się kimś wyjątkowym.  Jest zauroczona platonicznie w swoim przystojnym sąsiedzie – detektywnie Mitchu Lawsonie, która z nas by nie była?




Pewnego dnia dziewczynie psuje się kran i prosi sąsiadów o pomoc w jego naprawie, kiedy jej prośba dociera do uszu Lawsona, ten zgadza się ochoczo pomóc damie w opałach. Z czasem okazuje się, że nie tylko Mara spogląda na niego cielęcym wzrokiem, ale pan detektyw także nie pozostaje obojętny na jej względy.
Kiedy kuzyn kobiety ma kłopoty, ta jest zmuszona zaopiekować się jego dziećmi, nie została z tym sama, Mitch był na każdym kroku, aby jej w tym pomóc. Wpasował się w jej życie nim ona tak naprawdę to zauważyła. Rozpoczęła się jej podróż, pełna zmian i życiowych zawirowań, które mają na celu podbudować jej wiarę w siebie, uświadomić jej, jak wiele jest warta. Mich na nowo wykreował jej kręgosłup, pomógł się ukształtować, wzmocnić i spojrzeć na siebie o wiele mniej krytycznie.
Mara jest jednak sympatyczną postacią, z pewnością ma problemy. Chociaż zrozumiałe jest, że zmaga się ze swoim brakiem pewności siebie, czasami może być nieco uciążliwa z powodu ciągłej potrzeby "pozycjonowania" siebie i innych. Uważa się za osobę niegodną szczęścia i prawdziwej miłości, jednak kiedy poznajemy jej rodzinkę, zaczynamy rozumieć i jej współczuć, nasze krytyczne spojrzenie na nią, nie jest takie ostre.



Walka w tej książce koncentruje się na poczuciu własnej wartości, przezwyciężaniu przemocy i znajdowaniu spokoju. Naprawdę podobało mi się ukazanie rodziny zastępczej, czasami wplecenie w fabułę dzieci może odwracać uwagę od romansu, a jednak w tym przypadku  to było idealnym elementem spajającym bohaterów.
Mitch jest niesamowity, nie wystraszył się odpowiedzialności za dwójkę dzieci, nie chce zostawi Mary samej, uważa ją za dobrego człowieka, który o tym zapomina i to zbyt często.  Uczucie między bohaterami nie bombardowało nas swoim ogromem i szybkością jego rozwijania. Wszystko działo się stopniowo i delikatnie,  przez co jest bardzo wiarygodne. Kreacja bohaterów bardzo mi się podobała, mimo momentami zbyt dużej niepewności głównej bohaterki, gdzie autorka zadbała o to, aby ją przed nami zrehabilitować odsłaniając bolesną przeszłość.

Książkę czyta się bardzo szybko mimo tego, że jej objętość na pierwszy rzut oka może przerażać, nie ma się czego bać! Historia wciąga i za szybko Was nie opuści, w książce z racji wykonywanego zawodu mężczyzny otrzymujemy także odrobinę akcji i napięcia, co tylko dodaje smaku całej opowieści. Polecam serdecznie.



Komentarze

  1. Czytałam i książka baardzo mi się podobała :) Pozdrawiam, Pola https://czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że dobrze się przy niej bawiłaś :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty