Recenzja Samantha Shanon „Wśród płonących kwiatów”
Ogień powrócił. Smoki budzą się ze snu, a wraz z nimi nadciąga chaos, który na zawsze odmieni losy świata.
Wraz z przebudzeniem smoków ziemia pogrąża się w niebezpieczeństwie. Wśród
płonących kwiatów przygląda się pierwszym iskrom ognia powoli obejmującego
świat Zakonu Drzewa Pomarańczy.
Wkrocz na pierwsze karty epickiej opowieści.
Yscalin, kraina słońca i lawendy, wkrótce stanie w płomieniach.
Minęły stulecia, odkąd Smocza Armia opuściła świat, zgładziwszy niemal całą
ludzkość.
Marosa Vetalda żyje niczym uwięziona we własnym domu, pozostając pod kontrolą
swojego oschłego ojca, króla Sigoso. Po drugiej stronie gór jej narzeczony,
Aubrecht Lievelyn, nieformalnie rządzi Mentendonem. Wspólnie zamierzają
zaprowadzić lepszy świat.
Estinie Melaugo – łowczyni ziejących ogniem potworów, które od wieków drzemały
w głębi ziemi – lepszy świat jawi się jako odległa mrzonka.
Gdy wielki wyrm Fýredel zbudzi się ze snu, jako pierwszy jego ofiarą padnie
Yscalin…
Wśród płonących kwiatów to opowieść o sile ludzkiego ducha w obliczu tragicznych
okoliczności, przybliżająca czytelnikowi dramatyczne wydarzenia, które dały
początek fabule bestsellerowemu Zakonowi Drzewa Pomarańczy.
Bogato opatrzona magicznymi ilustracjami autorstwa Roviny Cai (@rovinacai).
Wydawnictwo:
Sine Qua Non
Rok
wydania: 2025
Format:
Książka
Liczba
stron: 320
Cykl:
Korzenie chaosu
Tom 0,5
Samantha Shannon należy do grona autorów, których podziwiam i zwyczajnie lubię ich twórczość, kiedy okazało się, że na naszym rynku pojawia się jej kolejna książka, to czy mogłabym nie zwrócić na nią uwagi? Nie, w żadnym wypadku, w ten sposób „Wśród płonących kwiatów” do mnie trafiła przynosząc wiele emocji. Lubię wracać do tych opowieści, które przynoszą tak wiele czytelniczej satysfakcji. Autorka zabrała mnie w podróż do krainy pełnej napięcia, niebezpieczeństw i pradawnej magii. Książka jest prequelem do „Zakonu Drzewa Pomarańczy” i udaje jej się zbudować świat, który jest jednocześnie piękny, niebezpieczny i pełen dramatów. Już pierwsze zdania opisu o budzących się smokach sprawiły, że zaczęłam zacierać dłonie, bo wiedziałam, że czeka mnie niesamowita przygoda.
Główną bohaterką książki autorstwa Samanthy Shannon pod tytułem „Wśród płonących kwiatów” jest Marosa Vetalda, młoda księżniczka królestwa Yscalin, które niegdyś słynęło z bogactwa, słońca i pól pełnych lawendy. Chociaż pełni funkcję bajkową to jej życie wcale takiego cudownego nie przypomina. Marosa żyje pod czujnym okiem swojego ojca, człowieka surowego, nieufnego i owładniętego obsesją na punkcie kontroli. Sytuacja w Yscalinie zaczyna się gwałtownie zmieniać, ziemia drży, na niebie pojawiają się smocze cienie. Ze snu budzi się Fýredel, pradawny wyrm, którego moc i gniew mogą zniszczyć całe królestwa. Nadchodzi chaos, ogień i wojna, a Marosa musi zmierzyć się z decyzjami, które zadecydują o losie jej kraju, dojrzewa do roli przywódczyni. Estinie Melaugo jest sierotą i łowczynią smoków, która żyje po drugiej stronie gór, jej życie to nieustanna walka o przetrwanie, z bestiami, z ludźmi, ale i z własnym sercem. Marzy o spokojnym życiu u boku ukochanej, jednak świat, w którym przyszło jej żyć, nie daje miejsca na marzenia. Kiedy zaczynają się przebudzenia wywern, dziewczyna zostaje wciągnięta w wir wydarzeń, które na zawsze zmienią jej los. Aubrecht Lievelyn jest nieformalnym władcą Mentendonu i narzeczonym Marosy. Mężczyznat musi chronić własny lud, a jednocześnie nie potrafi odwrócić się od tragedii, jaka spotyka Yscalin. Wraz z rozwojem wydarzeń jego decyzje stają się coraz trudniejsze, granica między dobrem, a koniecznością zaczyna się zacierać.
„Wśród płonących kwiatów” to lektura, która nie tylko wprowadza w uniwersum „Korzeni Chaosu”, ale też potrafi samodzielnie porwać czytelnika. Pełna dramatyzmu, politycznych zawiłości i fascynujących, niejednoznacznych postaci. Samantha Shannon udowadnia, że nawet w krótkiej formie potrafi stworzyć opowieść, która zostaje w pamięci na długo po zamknięciu książki. Nie jestem rozczarowana, czy znudzona, a wręcz przeciwnie. Autorka z ogromną dbałością o szczegóły łączy wątki polityczne, emocjonalne i fantastyczne, tworząc historię, która jest zarówno wstępem do większej sagi, jak i samodzielną opowieścią o walce z losem. To jest w tym wszystkim najlepsze, nie tylko rozwija mitologię „Zakonu Drzewa Pomarańczy”, ale także wprowadza czytelnika w jej świat z nową energią. Dla osób, które dopiero zaczynają przygodę z cyklem „Korzenie Chaosu”, będzie idealnym wstępem intrygującym na tyle, by sięgnąć po kolejne tomy. „Wśród płonących kwiatów” to historia o przebudzeniu dawnych mocy, o wojnie, która niszczy wszystko, ale też o odwadze, poświęceniu i nadziei, która potrafi przetrwać nawet wśród zgliszcz. Samantha Shannon po raz kolejny udowadnia, że potrafi tworzyć bohaterów z krwi i kości oraz światy tak pełne życia, że aż trudno się od nich oderwać. Styl autorki pozostaje urzekający, bogaty, plastyczny i poetycki, a jednocześnie pełen napięcia. To wspaniała przygoda, która rozbudziła chęć do czytania kolejnych książek autorki, a nawet do przypomnienia sobie innych historii, które dla nas wykreowała.




.png)


Komentarze
Prześlij komentarz