Recenzja Keri Lake „Anathema”

Tylko wygnani wiedzą, co czai się poza lasem…
Szepczą, co czai się w Dzwonie Wiedźmy – lesie, do którego grzesznicy idą, by umrzeć. Mieszkańcy miasteczka nazywają go Żarłocznym Lasem, bo to, co zostaje zabrane, nigdy nie wraca. Tylko ci, którzy postradali zmysły, odważyliby się tam zbliżyć. Albo wygnani.
Maevyth Bronwick wie, żeby nie zapuszczać się w mgliste labirynty drzew, ale tragiczny obrót wydarzeń zmusza ją do przekroczenia bramy z kości, której nie przekroczył jeszcze żaden śmiertelnik. Granicy, za którą znajduje się mroczny, fantastyczny świat, równie niebezpieczny, co uwodzicielski.
To tam mieszka on – przeklęty pan Eidolonu. I to jemu powierzono ukrycie jej przed bractwem magów, które pragnie ją zgładzić w imię pradawnego proroctwa. Zevander Rydainn – najzimniejszy i najbardziej wyrachowany zabójca w całej Aethyrii – prędzej rzuciłby swoją zadziorną podopieczną watasze krwiożerczych ogniodraków, niż próbował ją chronić. Gdyby tylko mógł.
Krew Maevyth stanowi klucz do złamania dręczącej go klątwy i unicestwienia zła uśpionego w Dzwonie Wiedźmy. Na nieszczęście lorda Rydainna los ma wobec tej kuszącej śmiertelniczki inne plany. A jego rosnąca obsesja na jej punkcie grozi zniszczeniem wszystkiego. Włącznie z nim samym.

 


Wydawnictwo: Filia
Rok wydania:  2025
Format: Książka
Liczba stron: 652
Cykl: The Eating Woods
Tom I 


„Anathema” to powieść, która od pierwszych stron wciąga w gęsty, duszny klimat gotyckiego romantasy, historię o przeklętej miłości, mrocznym lesie i świecie, w którym magia jest zarówno darem, jak i przekleństwem. To książka, którą dosłownie się pochłania, choć na początku może przytłoczyć. Gdy jednak pozwoli się jej wciągnąć, trudno się z niej wyrwać. Las to wyjątkowo mroczne i niebezpieczne miejsce, lepiej się do niego nie zbliżać, sama nazwa Żarłoczny Las nie zwiastuje niczego dobrego. Byłam go jednak ciekawa, co jeszcze może się tam czaić, za każdą bramą znajduje się coś magicznego, tajemniczego i niebezpiecznego, zwłaszcza jeśli jest zbudowana z kości. Nie każda książka potrafi od pierwszego rozdziału całkowicie mnie pochłonąć, ale ta ma w sobie ten  rodzaj magii mrocznej, dusznej i pięknej jednocześnie. To nie jest prosta opowieść o miłości i magii. To emocjonalny dramat fantasy, w którym przeszłość i przeznaczenie splatają się w sieć bólu, pragnień i klątw. To wystarczyło by mnie porwać i zaintrygować.

Główną bohaterką książki autorstwa Keri Lake pod tytułem „Anathema” jest Maevyth Bronwick młoda kobieta, która żyje na obrzeżach małej, przesądnej społeczności, gdzie każdy cień i każdy szept może przerodzić się w oskarżenie. Miasteczko to jest otoczone przez Żarłoczny Las, zwany również Dzwonem Wiedźmy. Od dziecka otaczano Maevyth nieufnością  mówiono, że sprowadza pecha, że wokół niej zdarzają się rzeczy, których nikt nie potrafi wyjaśnić. Szeptano, że sprowadza nieszczęście, że jej spojrzenie potrafi przywołać chorobę lub śmierć. Maeve nigdy nie rozumiała, skąd bierze się ta wrogość, ale wiedziała, że jedynymi osobami, które naprawdę ją kochają, są jej dziadek i przybrana siostra. W wiosce dochodzi do tragedii, a mieszkańcy wskazują na nią jako na źródło nieszczęścia. Ścigana przez ludzi, którzy chcą ją ukarać, oraz przez bractwo magów tropiących każdego, kto nosi w sobie zakazaną moc, Maevyth nie ma wyboru. Musi uciekać do jedynego miejsca, które może ją zniszczyć, Dzwonu Wiedźmy, lasu pochłaniającego wszystko, co do niego wejdzie. Przekraczając bramę z kości dziewczyna trafia do krainy pełnej cieni, pradawnej magii i stworzeń, które nie kierują się ludzką logiką. Tam właśnie spotyka Zevandera Rydainna, władcę Eidolonu. To istota naznaczona pradawną klątwą, wojownik, który od wieków żyje w półmroku, rozdarty między lojalnością, a własnym potępieniem. Jego zadaniem staje się ukrycie Maevyth przed tymi, którzy chcą ją zabić, choć sam najchętniej oddałby ją w ręce lasu i pozbył się kłopotu. Jest ona kluczem do wypełnienia przepowiedni, która może przebudzić siłę zdolną zniszczyć cały świat ludzi. Czy Zavander nie zmieni zdania? Czy Maevyth sprosta swojemu przeznaczeniu?

„Anathema” to książka, która potrafi pozytywnie zaskoczyć, to pierwszy tom dylogii, a ja już wiem, że bardzo ciężko będzie mi czekać na kolejny tom. Historia emanuje bardzo mrocznym klimatem, a powolnie narastające napięcie, zakazane uczucie i świat przesycony tajemnicą kusi z coraz bardziej z każdą przeczytaną stroną. Keri Lake udowadnia, że potrafi nie tylko tworzyć emocjonalne relacje między bohaterami, ale też budować gęstą atmosferę, w której każda scena zdaje się drżeć od niepokoju i pragnienia. Na początku książka może nieco przytłoczyć złożonością świata i ilością nazw czy pojęć, z czasem historia zaczyna płynąć własnym rytmem, nieśpiesznie, lecz nieubłaganie wciągając mnie coraz głębiej w odmęty Eidolonu i Żarłocznego Lasu. Szybko przyzwyczaiłam się do tego, że wkraczam w inne miejsce, złożone, rozbudowane i dzięki dodatkowym materiałom w publikacji, takim jak słowniczek mogłam w dowolnym momencie się upewnić, gdyby targały mną wątpliwości. „Anathema” nie jest książką pozbawioną wad, Tempo bywa nierówne, a niektóre wątki świata magii mogłyby być bardziej rozwinięte. Styl pisania Keri Lake jest ciekawy, poetycki, momentami brutalny, nie boi się pokazywać ciemnych stron natury człowieka ani poruszać tematów tabu, dzięki czemu historia nabiera realizmu mimo swojego fantastycznego charakteru.

W s p ó ł p r a c a    r e k l a m o w a




Komentarze

Popularne posty