Recenzja Tracy Wolff, Nina Croft „Star Bringer”
Wyobraź sobie połączenie kultowego serialu „Firefly” z filmem „Klub winowajców” doprawione humorem, sarkazmem i gorącym romansem. To właśnie taki jest „Star Bringer”! Siedmioro nieznajomych. Jeden skradziony statek kosmiczny. I cały wszechświat na głowie…
Słońce umiera… i to cholernie szybko.
Czasu jest coraz mniej, a jedyną nadzieją Dziewięciu Planet na przetrwanie
pozostaje stacja badawcza i strzeżony w niej artefakt Obcych. Więc to doprawdy
słabe, gdy pewien dupek, który ma wszechświat gdzieś, wysadza tę stację w
powietrze… z tobą na jej pokładzie.
Masz wybór: śmierć w płomieniach albo kradzież latającego kawałka kosmicznego
złomu. Wybierasz zdezelowany statek i wraz z siedmiorgiem nieznajomych i ich
niebezpiecznymi sekretami zostajesz zamknięty w jego wnętrzu. Kogo my tu mamy?…
Księżniczkę, kapłankę, strażnika, więźniarkę, oszusta, kretyna i dupka, który
niby za nas wszystkich odpowiada.
A teraz z jakiegoś powodu każda frakcja w galaktyce zaczyna polować na nasz
statek, od Siostrzeństwa po Korporację. Nawet rebelianci dołączyli do zabawy.
Jeśli tylko przestaniemy pić, kłócić się i pieprzyć… to może wtedy uda się nam
uciec im wszystkim i uratować ten cholerny wszechświat… Może.
Tak: okazuje się, że od umierającej gwiazdy do zbawienia nasz świat dzieli
siedmioro totalnych wykolejeńców…
Znaczy: bohaterów.
Wydawnictwo:
Storylight
Rok
wydania: 2025
Format:
Książka
Liczba
stron: 664
Cykl:
Star Bringer
Tom
I
Tracy Wolff i Nina Croft stworzyły fascynującą historię, która z pewnością sprawi, że poczujesz się uzależniona od przewracania stron. Napędzała mnie chęć odkrycia wszystkiego, każdej tajemnicy, zwrotu akcji. Poznałam już twórczość Tracy Wolff, dlatego wiedziałam, że ma ciekawe pomysły i styl, który mi się może spodobać, natomiast Niny Croft wcześniej nie poznałam. „Star Bringer” to powieść o niesamowitej okładce, która zwróciła na siebie moją uwagę. Tematyka umierania planet, słońca jest bardzo ciekawa. Czytałam już książki, których akcja działa się w kosmosie, chciałam przekonać się, czy jest coś, co mi się spodoba. Prawdziwi bohaterowie to bardzo często zwykli ludzie, którzy spotykają się zupełnie przypadkiem, aby dokonać czegoś wielkiego.
„Star Bringer” to historia, która jest przedstawiona z perspektywy kilku bohaterów, co mi się podobało, ponieważ wszyscy są tak różni i ciekawi. Ten zabieg pozwala zrozumieć, co każdy z nich myśli, czuje i z czym sobie radzi. Kali, księżniczka, Ian, najemnik, Rain, arcykapłanka i Beckett, zbiegły więzień, to moi ulubioni bohaterowie. Każdy z nich ma tak wyjątkową historię do opowiedzenia, a każda perspektywa jest tak samo wciągająca jak poprzednia. Kali jest córką cesarzowej, która nie do końca wpasowuje się w ramy, w które jej matka tak rozpaczliwie próbuje ją wcisnąć. Stając twarzą w twarz z „prawdziwym światem” po raz pierwszy w życiu i dostrzega, jak powoli ciemność życia zaczyna się rozjaśniać, ujawniając prawdę, że potwory, które jej matka malowała przez wszystkie te lata, mogą nie być prawdziwymi wrogami.
„Star Bringer” to opowieść, która oferuje czytelnikowi o wiele więcej niż tylko strony przepełnione akcją. Podczas lektury czytelnik zakochuje się w bohaterach i jest w stanie przyjąć dobry humor w podróży po układzie słonecznym, którą rozpoczęli. Ze śmiechem, przekomarzaniem się, miłością i poświęceniem, ta wielowątkowa historia oferuje wgląd w to, jak okoliczności nie zawsze ukazują dokładny obraz człowieka, jakim jesteśmy. Fabuła jest wielowarstwowa, dynamiczna i pełna zwrotów akcji oraz nieoczekiwanych odkryć, co podsycało moją ciekawość. „Star Bringer” to taka książka, w którą całkowicie się, w fabułę, świat i wiele o więcej. Kosmiczna katastrofa, misja ratunkowa i niesamowicie wiele zwrotów akcji, do tego wspaniali bohaterowie i nieodparta chęć sięgnięcia po kontynuację. Bohaterowie są tak dobrze rozwinięci i przechodzą przez tak wiele, że trudno się w nich nie zakochać. Jest dużo dramatu i napięcia, szczególnie na początku, gdy wszyscy się poznają, ale szybko przechodzi to do rodzinnej dynamiki z mnóstwem zabawnych przekomarzań.
Komentarze
Prześlij komentarz