Recenzja Sarah J. Maas „Dziedzictwo ognia”
Trzeci tom serii szklany tron, w
którym celaena pokonuje ryzykowną i pełną niebezpieczeństw podróż i staje się
niezłomną wojowniczką.
Celaena przetrwała śmiertelny turniej i śmierć przyjaciółki. To jednak nie
koniec! Kolejne tajemnice wychodzą na jaw, a pozycja Królewskiej Obrończyni
jest zagrożona. Ryzykując życie i karierę, Chaol wysyła dziewczynę do Wendlyn,
gdzie zmuszona będzie zmierzyć się ze swoimi najmroczniejszymi wspomnieniami.
Jeśli wyjdzie z tej próby zwycięsko, stanie się dla Adrlanu jeszcze większym
zagrożeniem.
Wydawnictwo: Uroboros
Rok wydania: 2025
Format: Książka
Liczba stron: 656
Cykl: Szklany tron
Tom III
„Dziedzictwo ognia” to trzeci tom przygód
Celaeny Sardothien, już od pierwszych stron wyzwoliła we mnie spore pokłady
emocji. Mogłam się w niej zatracić bez obaw, że coś przyziemnego zakłóci mój
spokój. Chwila z Sarah J. Maas należy jedynie do mnie! Obserwowałam postać
zabójczyni, przyglądałam się jej rozwojowi, temu, jaką kobietą się stała. Biorąc
książkę do ręki się uśmiechałam, wiedziałam, że w końcu mogę poznać kontynuację
nowych wyzwań, jakie czekają Celaenę. Czy moje oczekiwania zostały zaspokojone?
Czy Maas mnie czymś rozczarowała? Jak odebrałam „Dziedzictwo Ognia”?
Po
śmierci najlepszej przyjaciółki- Nehemii, Celaena udaje się w kolejną misję z
królewskiego rozkazu. Jej zadaniem jest eliminacja królewskiej rodziny
władającej Wayland. Król jednak nie przypuszcza, że Królewska Obrończyni nie
zrealizowała jego kilku ostatnich żądań, a teraz posłał ją do krainy, która
pozwoli Celaenie jeszcze bardziej rozwinąć swoje umiejętności. Pomimo groźby
króla Królewska Obrończyni nie ma ochoty zabijać wyznaczonych jej osób, ma za
to zupełnie inny plan. Poszukuje siedziby legendarnych Fae, mając nadzieję, że
być może zdradzą jej sposób na pokonanie władcy Adarlanu. Chce dotrzymać
obietnicy złożonej swej przyjaciółce, Nehemii i zwrócić wolność zniewolonemu
królestwu. Pojawienie się groźnego wysłannika królowej Meave, władczyni Fae, a
zarazem dalekiej krewnej zabójczyni – Rowana sporo namiesza w fabule książki. Królowa
godzi się na to, aby udzielić odpowiedzi na pytania, które dotyczą kluczy
Wyrda, ale, w czym tkwi haczyk? Na odpowiedzi trzeba zapracować, Celaena musi
zgłębić istotę swojego magicznego dziedzictwa – nauczyć się świadomie zmieniać
postać oraz zapanować nad kryjącym się w niej ogniem. Rozpoczyna się morderczy
trening, który zadecyduje o losach nie tylko samej zabójczyni, ale także jej
przyjaciół i zwolenników. Czy dziewczynie uda się wzmocnić pozycję na tyle, by
stać się realnym zagrożeniem dla króla Aderlanu? Czy nie pozabija się z Rowanem
podczas treningu? Czy będzie wstanie okiełznać swoją prawdziwą moc? Czy Meave
dotrzyma danego słowa?
Kończąc
kolejną książkę Sarah J. Maas nie mogę wyjść z podziwu i otrząsnąć się z
emocji, które we mnie wywołała. Niczym czarodziejka rzuca pisemne zaklęcia na
każdą swoją historię, aby zauroczyć swoich czytelników, władać ich emocjami w
takt zagranych akordów. Tom trzeci cyklu Szklany Tron jest pewnego rodzaju
przełomem, czytelnik skończył wprowadzenie do historii Aelin, teraz zaczyna się
prawdziwa akcja. Dowiadujemy się znacznie więcej na temat samej głównej
bohaterki, nastąpiła w niej zmiana. Nie jest już taką egoistyczną i
niepoukładaną dziewczyną. Kreacja jej postaci zyskuje bardzo wiele, zgodnie z
zdobyty doświadczeniem, przeżytymi tragediami. Nic nie zostało zamiecione pod
dywan, wszystko dzieje się w jakimś celu. Sarah J. Maas, jest mistrzynią
pisania zakończeń, to, co wymyśliła autorka postawiło mnie na równe nogi,
zaskoczyło i sponiewierało, nie mogłam zasnąć z tych emocji. Nie po raz
pierwszy stworzyła w moim sercu wielkie pobojowisko, które zapewne nie zniknie,
dopóki nie sięgnę po kolejny tom. Sarze nie można odmówić ciekawych pomysłów,
tajemnica goni tajemnicę, nie pozostaje nic innego, jak brać się za „Królową
cieni”.
Komentarze
Prześlij komentarz