Recenzja Anna Leokadia „Granite Hills. Księga krwi”
Wyrzuć z piórnika długopis. W Granite Hills bardziej przyda ci się osikowy kołek...
Candice znalazła się w poważnych tarapatach – podrzucona do jej torby marihuana
przekreśliła obecność dziewczyny w Willow Oak. Gorące zapewnienia i próby
ratowania własnej skóry nie przynoszą efektu, decyzja dyrektora jest
nieodwołalna. Dziewczyna zostaje wyrzucona z liceum w Toronto, ale szybko okazuje
się, że nowa szkoła, wybrana przez rodziców, czeka na nią z szeroko otwartymi
ramionami.
Z dnia na dzień Candice utwierdza się w przekonaniu, że Granite Hills –
placówka dla dzieciaków z problemami – raczej nie stanie się jej ulubionym
miejscem na ziemi. Jednak obmyślając plan porzucenia raz na zawsze murów
szkoły, nie podejrzewa, że już niedługo będzie musiała uciekać przed znacznie
poważniejszymi problemami. Czy rozłąka z chłopakiem, przyjaciółmi ze starego
liceum i przeprowadzka do Pensylwanii może równać się z wampirami,
czarownicami, tajemnicami rodzinnymi i… śmiercią?
Wydawnictwo: Amare
Rok wydania: 2024
Format: Książka
Liczba stron: 380
Cykl: Grante Hills
Tom I
„Granite Hills. Księga krwi” to pierwszy tom książki
rozpoczynający cykl Grante Hills, ostatnio częściej sięgam po książki, w
których jest motyw akademii, czy szkoły z internatem, innej placówki, do której
bohaterowie zostali zmuszeni, aby tam się pojawić. Nikt nie wybiera takiego
miejsca sam, zazwyczaj nie ma się wyboru i musi się zebrać w sobie, aby
przetrwać. Bohaterka trafia do miejsca dla problematycznej młodzieży, takiego
miejsca, które jest odcięte od świata, a wszystko przez to, że miała coś, czego
nie powinna. Byłam ciekawa wizji Anny Leokadii tej tajemniczej szkoły, czy mimo
wszystko zachęci mnie i wpłynie na rozważania chęci uczęszczania do niej? Chętnie
sięgnęłam po tą powieść, pomimo tego, że niewiele o niej wiedziałam, może tak
było lepiej? Czy można wpaść w jeszcze większe tarapaty, tam, gdzie powinno się
z nich wychodzić?
Główną bohaterką książki autorstwa Anny Leokadii od
tytułem „Granite Hills. Księga krwi” jest Candice Cambell, sympatyczna
dziewczyna, która wpadła w nieoczekiwane kłopoty. Ktoś podrzucił do jej torby
narkotyki, ewidentnie chcąc się jej pozbyć, zgodnie z tym założeniem dziewczyna
została wydalona ze szkoły. Jej rodzice nie mogli sobie pozwolić na to, aby
zakończyła się jej edukacja, więc postanowili wysłać ją do innej placówki.
Granite Hills to miejsce, do którego trafia młodzież z problemami, jednak
realia tam panujące są trudne. Candice tęskni za swoimi przyjaciółmi, chłopakiem,
co wpływa na jej samopoczucie. Zaczęła dostrzegać, że to miejsce jest dziwne,
dzieją się w nim niepokojące rzeczy, czy istoty nadprzyrodzone istnieją naprawdę?
Kim jest dyrektor tej placówki? Czy Ezra De Vymonte poskromi jej charakterek?
Jakie rodzinne tajemnice odkryje Candice?
„Granite Hills. Księga krwi” to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, mam jednak nadzieję, że nie będzie ostatnie, ponieważ w swojej powieści udało jej się stworzyć intrygujący świat, który chętnie zgłębię. Sama główna bohaterka jest zwyczajną nastolatką, która trafia do miejsca, które niespecjalnie do niej przemawia. Jest bardzo uparta, ma niewyparzony język, to sprawia, że często wpada w kłopoty. W książce znajdują się elementy humorystyczne, sprawiające, że się uśmiechałam, ale także takie, które wbijały mnie w fotel, jak zakończenie. Mam nadzieję, ze na kontynuację tej historii długo nie przyjdzie nam czekać, bo chciałabym się dowiedzieć, co dalej zaplanowała dla bohaterów autorka. „Granite Hills. Księga krwi” zabiera czytelnika w bogato wykreowany świat, w którym można natknąć się na wampiry, wilkołaki, czy czarownice. Autorka zadbała o to, żebym ciekawiła się każdą chwilą, w której przebywałam w Granite Hills. Przygotujcie się na niebezpieczeństwo i tajemnice, które trzeba rozwiązać.
W s p ó ł p r a c a r e k l a m o w a
Komentarze
Prześlij komentarz