Recenzja Amelia Hutchins „Mroczny książę fae”
Rodzice Synthii zostali zamordowani, kiedy ta była
dziewczynką. Wie jedynie, że tego okrucieństwa dopuściły się niezwykle piękne,
ale okrutne istoty – fae. Po śmierci rodziców dziewczyną zaopiekowała się
organizacja nazywana Gildią.
Zadaniem Gildii jest pilnowanie, aby światy ludzi i fae były w równowadze.
Organizacja ma chronić ludzi w sytuacjach, w których fae lub inne istoty o
wyjątkowych zdolnościach chciałyby ich wykorzystać albo skrzywdzić. Mimo że oba
światy funkcjonują wspólnie, Syn wie, jak złymi istotami są fae, i nigdy nie
obdarzy ich zaufaniem.
Kiedy otrzymuje zadanie, żeby ukraść koronę Mrocznego Księcia fae, zdaje sobie
sprawę, że może nie wyjść z tego cało, jednak nie ma wyboru.
Spotkanie z zabójczo przystojnym i niebezpiecznie pociągającym mężczyzną zwala
Synthię z nóg. Książę próbuje wymusić od niej informacje, manipulując
dziewczyną i rozbudzając w niej pożądanie. Jednak mężczyzna ku swojemu
zdziwieniu odkrywa, że te „tortury” nie są dla niego obojętne.
Kim naprawdę jest Syn? Czy możliwe, że też należy do świata fae – istot,
których tak nienawidzi?
Książka zawiera treści nieodpowiednie dla osób poniżej osiemnastego roku życia.
Wydawnictwo: Nowe Strony
Rok wydania: 2023
Format: Książka
Liczba stron: 487
Cykl: Kroniki fae
Tom I
„Mroczny książę fae” to książka, na którą bardzo długo
czekałam i ogromnie ucieszył mnie fakt, że właśnie teraz trafiła w moje dłonie.
Polska okładka jest niesamowita biel i złoto hipnotyzowały mnie, żebym jak
najszybciej rozchyliła jej kartki, aby oddać się intrygującemu wnętrzu. Nie
czekając więcej zagłębiłam się w przyjemną i bardzo gorącą historię uśmiechając
się pod nosem, czułam, że ta książka jeszcze mnie zaskoczy. Bardzo lubię
książki fantastyczne z dobrymi bohaterami, ciekawymi wątkami. Złamałam swoje
postanowienia i miałam pewne oczekiwania względem tej opowieści, czego staram
się nie robić. Czy można mi się dziwić?
Główną bohaterką książki autorstwa Amelii Hutchins pod
tytułem „Mroczny książę fae” jest Synthia, dziewczyna w przeszłości, kiedy była
zaledwie pięcioletnią dziewczynką straciłą swoich rodziców. Dobrze widziała,
kim byli zabójcy, los chciał, że trafiła pod opiekę Gildii, gdzie przeszła
trening, w którym doskonaliła swoje zdolności. Jej zadaniem w Gildii jest
egzekwowanie praw chroniących ludzkość przed resztą stworzeń. Jest najlepsza w
tym, co robi, ale jest buntowniczką z mroczną przeszłością. Nie dogaduje się
dobrze z innymi, nienawidzi Fae i nie ufa im. Pełni funkcję egzekutorki, bardzo
dziwi się, kiedy otrzymuje niezwykle trudne do wykonania zadanie. Ma ukraść
koronę i to nie byle, kogo, ale Mrocznego Księcia Fae, gdyby miała jakikolwiek
wybór z pewnością by odmówiła. Wiedziała, jakie wielkie podejmuje ryzyko i nie
udało jej się wykonać tego zadania, co gorsza została pojmana. Najgorsze było
to, że sam Książę miał zamiar się z nią „rozprawić”, czy mu się to powiedzie? Ryder,
książę Mrocznych Fae jest bogatym, apodyktycznym, egoistycznym draniem, który
dostaje dokładnie to, czego chce. Jeśli gra, cóż zawsze wygrywa. Czy Synthia ma
tutaj jakiekolwiek szanse? Czy kiedykolwiek uda jej się wrócić do domu, a może
już wcale tego nie będzie chciała?
„Mroczny książę fae” pochłonął mnie w każdy możliwy sposób, niezwykle trudno mi było odłożyć książkę nawet na maleńka chwilę, aby sprostać obowiązkom domowym. Bohaterowie byli wspaniali, dobrze się bawiłam w ich towarzystwie. Ryder zwykle dostaje to, czego chce, nigdy jednak nie spodziewał się, że będzie chciał zgryźliwej, zirytowanej kobiety. Nigdy nawet by nie pomyślał, że w swoich planach uwzględni kogoś takiego, jak Synthia. Pragnie jej, jak żadnej kobiety wcześniej i nienawidzi tego. On jest typem, który uwielbia kontrolę, potrzebuje jej, dlatego ciągnie go właśnie do tej kobiety, która pragnie tego samego. Synthia jest niezwykle potężną bohaterką, jest zwinna, szybka i ma bardzo dobre serce, co nie czyni jej słabą. Nie napiszę niczego źle, kiedy stwierdzę, że przeszła przez piekło i stamtąd wróciła w jednym kawałku. Synthia uczy się na własnych błędach, a uczucia negatywne, które odczuwa, jak ból, złość, cierpienie sprawiają, że staje się silniejsza. „Mroczny książę fae” to powieść, w której znajdziemy mnóstwo dramatyzmu i zwrotów akcji, książka wcale mnie nie nudziła, cały czas coś się działo. Fabuła jest świetna, świat wykreowany przez autorkę bardzo mi się podobał, został dobrze opisany. Amelia Hutchins naprawdę wie, jak przyciągnąć czytelnika! Już po pierwszych kilku stronach miałam obsesję, a teraz oczekuję na kolejny tom i wiem, że to będzie szalenie trudne.
Komentarze
Prześlij komentarz