Recenzja Robert Jordan „Rozstaje zmierzchu”
Mat Cauthon ucieka z Ebou Dar wraz z porwaną przez
siebie Córką Dziewięciu Księżyców, którą przeznaczono mu na żonę, jednak wciąż
grozi im niebezpieczeństwo, ściga ich bowiem zarówno Cień, jak i mordercza
potęga seanchańskiego imperium. Perrin Aybara stara się uwolnić swą żonę,
Faile, którą przetrzymują Shaido Aiel, lecz jego jedyną nadzieją wydaje się być
przymierze z wrogiem. Dla swej miłości Perrin jest skłonny zaprzedać duszę…
Egwene al'Vere, młoda Amyrlin zbuntowanych Aes Sedai, oblega Tar Valon,
siedzibę władzy wszystkich sióstr, musi wszakże zwyciężyć szybko i przelać jak
najmniej krwi, ponieważ jeśli Aes Sedai nie zdołają się ponownie zjednoczyć,
tylko mężczyźni umiejący przenosić Moc, czyli Asha'mani, staną w obronie świata
przed Czarnym. Rand al'Thor, Smok Odrodzony, zdołał oczyścić męską połowę
Prawdziwego Źródła ze skazy Czarnego. Niestety, nie wszyscy wierzą w czystość
saidina, a mężczyźni ze zdolnością do przenoszenia Mocy nadal budzą nienawiść i
strach, mimo iż zgodnie z proroctwem jeden z nich uratuje świat…
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2023
Format: Książka
Liczba stron: 848
Cykl: Koło Czasu
Tom X
„Rozstaje zmierzchu” to dziesiąty tom monumentalnego
cyklu Roberta Jordana pod tytułem Koło Czasu. W ostatnim czasie pojawiło się
bardzo wiele książek fantastycznych, bardzo mnie to cieszy, bo wcześniej nie
było ich zbyt wiele. Dzięki temu poszerza się
jej asortyment. Czytelnicy mogą przebierać w wielu światach, przeżywać
różne wyprawy, walczyć z bohaterami niezliczonych powieści. Z każdym pojawiającym się tom powieści Roberta
Jordana zachodzę sobie w głowę, kiedy ten czas zleciał, z chęcią zabrałam się
za lekturę. Byłam ciekawa, co tym razem wymyślił autor, nigdy nie przypuszczałam,
że będę czytać tak rozległy cykl.
W „Rozstajach zmierzchu” Mat Cauthon ucieka z porwaną
Córką Dziewięciu Księżyców przed Ebou Dar. Ma on poślubić dziewczynę, nie są
bezpieczni, nie mogą się zatrzymać. Zagrożenie dla nich to zarówno Cień, jak i
Imperium Seanchan. Prrin stara się uwolnić swoją żonę Faile, ile jest w stanie
poświęcić, aby zrealizować swój cel? Czy jego przyjaźń z Randem zostanie wystawiona
na próbę? Amyrlin oblega Tar Valon musi
zwyciężyć i przelać jak najmniej krwi, jeśli Aes Sedai nie zdołają się ponownie
zjednoczyć, tylko Asha'mani, staną w obronie świata przed Czarnym. Rand
al'Thor, Smok Odrodzony, zdołał oczyścić męską połowę Prawdziwego Źródła ze
skazy Czarnego, jednak nie wszyscy w to wierzą. Mężczyźni, którzy posiadają
zdolność do przenoszenia Mocy nadal budzą nienawiść i strach, sytuacji nie
poprawia proroctwo, a przecież ktoś powinien uratować świat.
„Rozstaje zmierzchu” to ciekawy tom, który z pewnością nie jest najbardziej dynamiczny, jeśli chodzi o fabułę, ale to nie znaczyło, że nie mogłam go przeczytać. Interesuje mnie, jak ten cały cykl się skończy, a skoro dotarłam do tego miejsca, nie mam zamiaru się zatrzymać. Styl Jordana i jego fenomen polega na tym, że nie ważne czy spodziewałeś się jakiegoś wydarzenia w książce, a kiedy ono następuje, udało ci się je przewidzieć i tak czujesz się zaskoczony, w jaki sposób to wszystko się połączyło. „Rozstaje zmierzchu” nadal jest dobrą lekturą i niezbędną, która doprowadzi nas do zakończenia cyklu. Pod kątem głównej fabuły nie dzieje się tutaj nic bardzo ważnego, niektóre wątki poboczne pozostały nadal nierozwiązane. W tej książce główną akcją jest konflikt polityczny między Białą Wieżą, a rebeliantami. Przynajmniej ja mam takie wrażenie, Robert Jordan wciąż ma w zanadrzu kilka niespodzianek, a ja bardzo chciałabym je poznać.
W s p ó ł p r a c a r e k l a m o w a
Komentarze
Prześlij komentarz