[PATRONAT] Rozdział drugi "Splamieni krwią" Karolina Jurga
Brianna
Rozciągnęłam ciało, słysząc chrzęst
kości. Wstałam i opuszczając nogi na miękki, puchaty, ciemny dywan, ruszyłam
pod prysznic. Nie zaprzątałam sobie głowy zamknięciem za sobą drzwi. Łazienkę
od dużej sypialni oddzielał szklany panel, przez który i tak wszystko było widać.
Zanurzając twarz w strumieniu gorącej wody, przetarłam ją lekko, starając się
pozbyć resztek snu. Przyjechałam do domu Yuriego w środku nocy i niemal
natychmiast, gdy znalazłam się w jego łóżku, zasnęłam. Nie wiedziałam, o której
pojawił się on sam, jednak miło było obudzić się choć raz bez awantury. Chwilę
później na moim ciele, mimo płynącej z prysznica ciepłej wody, pojawił się
dreszcz niepokoju.
Zagryzłam lekko wargę i
chwyciłam jeden z żeli ustawionych na półce. Byłam pewna, że zimne, niebieskie
oczy bardzo uważnie obserwują każdy mój najmniejszy ruch. Delikatnie pokryłam
ciało pianą, obracając się tak, by woda obmyła mi plecy i uchyliłam powieki, patrząc
przez lekko zaparowaną szybę i uchylone drzwi na leżącego na łóżku mężczyznę z
pustym wyrazem twarzy.
Skanował spojrzeniem moje
ciało. Chwilami miałam wrażenie, że potrafi dostrzec to, co naprawdę chciałam
ukryć. Prawdziwą mnie.
Dziewczynę, która
potrzebuje kogoś, kto poprowadzi ją przez życie i pokaże, jak dobrze może być.
Po śmierci Setha każdego dnia upewniałam się w tym, że miłość to stan w twojej
głowie, który doprowadzi cię do zguby, więc założyłam maskę pewnej siebie
dziewczyny.
Lubiłam to. Lubiłam być
tą nieobliczalną i jebniętą z naszej dwójki. Kiedy Less kochała i wybaczała
wszystkim, ja ich ośmieszałam i równałam z ziemią. Nikt, prócz mojego ojca i
Alessi, nie miał do mnie dostępu. Tylko ona wiedziała, jak głęboko zakorzenił
się we mnie Seth. To ona trzymała moją dłoń, kiedy okazało się, że byłam w
ciąży i to ona pomogła mi, kiedy powiedziałam, co chcę zrobić. Nie krzyczała,
nie pytała, czy jestem pewna, po prostu przyjęła to wiedząc, że nie jest w
stanie zmienić mojego zdania. Teraz czułam, jak wszystkie lata starań i
chowania się idą na marne, kiedy do mojego świata wdarł się na siłę ktoś, kogo
nie chciałam.
Mężczyzna bezwzględny i
tak jak ja złamany. Zażądał mnie dla siebie i nie byłam w stanie zrobić nic, by
się przed nim obronić. Dwa razy próbowałam odejść, ale za każdym z nich
lądowałam w tym samym miejscu, jakim było jego łóżko.
Zauważyłam, jak podnosi
się z posłania i niemal natychmiast naszły mnie wątpliwości, czy dobrze
zrobiłam, przyjeżdżając tutaj. Teraz jednak było na to za późno. Yuri bez
skrępowania zmierzał w moją stronę, pozbywając się po drodze bokserek.
Przymknęłam ponownie powieki, czując żar bijący z jego wielkiego, twardego
ciała, kiedy stanął za mną. Ciała, które potrafiło wyczuć mój nastrój i zająć
myśli czymś, czego potrzebowałam.
– Dzień dobry, aniele…
– wymruczał cicho, wprost do mojego ucha, jednocześnie chwytając w dłoń jedną z
piersi. Choć jego palce, drażniące sutek, były słodką torturą, mój umysł wciąż
pozostawał przytomny.
– Czego chcesz? –
Zrobiłam wszystko, by mój głos brzmiał na znudzony i oschły.
– Dobrze wiesz, czego… –
Przyciągnął mnie do siebie pokrytymi tuszem dłońmi.
Delikatnie wgryzł się w
moje ramię, na co się spięłam, a on zassał skórę w tym samym miejscu,
sprawiając, że moje nogi zmieniły się w galaretkę.
Och, pieprz mnie…
To uczucie było
rozbrajające, ale wiedziałam, że to tylko gra. Yuri chciał mi pokazać, kto jest
górą, bym nie świrowała. Odwróciłam się do niego, spoglądając mu w twarz. Był
wyjątkowo przystojnym mężczyzną z silnie zarysowaną, lekko kwadratową szczęką,
nosem, który wyglądał na złamany więcej niż raz i ustami, które miotały
najgorsze przekleństwa. Jednak najbardziej wyjątkowe były jego oczy.
Spoglądając w nie miałam wrażenie, jakbym patrzyła w pełne tajemnic morze.
Wzdychając cicho, oparłam czoło o jego pierś. Wzięłam w dłoń ocierającego się o
moje udo penisa i zacisnęłam na nim palce. Yuri syknął, gdy zaczęłam poruszać
dłonią. Czułam, jak spięty jest, jak bardzo walczy sam ze sobą, by nie
przycisnąć mnie do ściany i nie wypieprzyć tak, że oboje zapamiętamy to na
długo. Zapewne wiedział, co robiłam – wystawiałam go na próbę za każdym razem,
kiedy chciał mnie posiąść. Upominając się w myślach, wypuściłam penisa z dłoni
i spojrzałam Yuriemu w twarz.
– Nie mam ochoty –
oznajmiłam kpiąco i minęłam go. Chwytając ręcznik, wróciłam do sypialni. Słyszałam,
jak zakręca wodę.
– Nic nie szkodzi,
Brianno.
Moje imię w jego ustach
brzmiało jak przekleństwo.
– Wczoraj rano
pieprzyłem tak dobrze, że nawet gdybyś chciała, nie potrafiłabyś sprawić, bym
doszedł mocniej…
Okręciłam się na pięcie,
stając z nim twarzą w twarz. To nie był pierwszy raz, gdy przyznał, że ma inne
panienki, jednak nie zamierzałam być zazdrosna tak długo, jak mogłam uchronić
swoje serce. Uśmiechnęłam się słodko, widząc jak trybiki w jego głowie starają
się przejrzeć mój kolejny krok.
Kręcąc lekko biodrami,
podeszłam do niego i pocałowałam w usta, jednak nim miał szansę schwytać mnie w
ramiona, uciekłam. Usiadłam na łóżku i posyłając mu wymowne spojrzenie,
dotknęłam piersi, którą chwilę wcześniej trzymał w dłoni. Wiedziałam, że mam
jego pełną uwagę, więc położyłam się na plecach. Druga z dłoni opadła między
moje nogi, przesuwając się po kobiecości. Nienawidził, kiedy to robiłam. Twierdził,
że tylko i wyłącznie on może dać mi przyjemność, ale nie mogłam puścić jego
słów bez odpowiedniej kary. Mógł mnie dręczyć i posiadać moje ciało, jednak
jeżeli nie okaże mi należnego szacunku i nie przestanie gadać o innych
panienkach, to wszystko nie ma sensu.
– Aniele, cholera… –
Zbliżył się do mnie, zanim jednak wyciągnął dłoń, by mnie dotknąć, ułożyłam
stopę na jego piersi.
– Nie dotykaj mnie, po
wczorajszym poranku musisz być wymęczony.
Ciche przekleństwo,
które opuściło jego usta, dało mi do zrozumienia, że wie, o co mi chodzi. O
Yurim można powiedzieć wiele. Był diabłem w ludzkiej skórze i pozbawionym
empatii mordercą, jednak w naszej relacji łóżkowej doskonale rozumiał słowo
„nie”.
Pocierałam się, jęcząc
i wyginając niczym kobieta spragniona pieszczot. Czułam na sobie jego skupione
spojrzenie, co jeszcze bardziej mnie podnieciło. Kiedy czułam, że zbliżam się
do orgazmu, otworzyłam oczy i zobaczyłam go stojącego ledwie parę kroków ode mnie.
Jego wzrok był skupiony
na jednym miejscu, a szczęki zaciśnięte. Nie mogąc dłużej wytrzymać, pozwoliłam
sobie na uwolnienie napięcia z jego imieniem na ustach. Oddychając głęboko,
usłyszałam szelest ubrań, a później trzaśnięcie drzwiami, po którym zostałam
sama. Nie chciałam spędzić tam ani minuty dłużej, więc zrezygnowałam z
ponownego brania prysznica. Mogłam zrobić to w swoim domu. Wciągając ubrania,
czułam niepokojący lęk umiejscowiony w piersi. Mimo tego wszystkiego, co
właśnie się stało, nie chciałam go stracić. Strach, jaki panował w mojej
głowie, był jednak silniejszy, bardziej dominujący. Zawsze, gdy zasypiałam
sama, podsuwał mi sny, w których ponownie kogoś traciłam. Zabierając klucze od
mojego samochodu, które zostawiłam na szafce nocnej, ruszyłam korytarzem.
Dom Yuriego
zdecydowanie różnił się od tego, do czego byłam przyzwyczajona. Kochałam jasne
wnętrza, urządzone w przepychu. Tutaj jednak było inaczej. Ciemne, niemal
czarne, drewniane podłogi i ciężkie, rzeźbione meble natychmiast podpowiadały,
że właściciel jest obcokrajowcem. Ściany w lekkich tonacjach brązu i beżu idealnie
kontrastowały z podłogą i różnymi obrazami zajmującymi ściany. Było ładnie i
przytulnie, jednak zupełnie nie w moim stylu.
Gdy minęłam salon,
dobiegł mnie charakterystyczny dźwięk. Zaciekawiona przeszłam na drugą stronę
pomieszczenia i zatrzymałam się przy uchylonych drzwiach, zaglądając do środka.
Saba i Misza uniosły łby z podłogi, obrzucając mnie spojrzeniem zaspanych psich
oczu. Te dwa borzoje towarzyszyły Yuriemu krok w krok, gdy tylko pojawiał się w
domu. Nie było dla mnie wielkim zdziwieniem, że pilnowały go również podczas
treningu.
Przeniosłam wzrok na
plecy Yuriego i przez chwilę podziwiałam pracę jego mięśni. Wyglądał jak maszyna
zaprogramowana tylko do tego, by rozwalić worek, w który uderzały jego dłonie,
mimo to poruszał się z gracją. Zdałam sobie sprawę z tego, jak mało o nim wiem.
Dla mnie był po prostu jednym z Castello mimo tego, że nie należał do rodziny.
Nigdy nie pytałam, co takiego skłoniło go do opuszczenia swojego ojczystego
kraju, on sam również nie dzielił się ze mną swoją historią. Większość czasu
razem spędzaliśmy w łóżku lub na kłótniach.
Był tak inny od Setha.
Nigdy o mnie nie zabiegał, zwyczajnie wziął mnie sobie, nie zważając na moje
zdanie. Mimo wszystko coś mnie w nim pociągało. Może nadmierna pewność siebie,
a może sposób, w jaki wymawiał słowo „moja” zupełnie tak, jakby nie potrzebował
niczyjej zgody, aby tak było.
Yuri był gorący jak
samo piekło, władczy niczym szatan i tak samo okrutny dla swoich wrogów. Może
gdybym poznała go w innych okolicznościach i bez tego całego bałaganu w głowie,
moglibyśmy być szczęśliwi. Było jednak zupełnie inaczej i każde z nas musiało
się z tym pogodzić.
Wycofałam się do salonu, zostawiając go sam na sam z tym, co go dręczyło i wyszłam na zewnątrz, łapiąc w płuca chłodne, styczniowe powietrze. Musiałam pojechać do siebie i spędzić trochę czasu z ojcem, który niechętnie przyzwala na moje pobyty w nocy poza domem. Nie ma pojęcia, co łączy mnie z Yurim i najlepiej, by tak zostało.
Komentarze
Prześlij komentarz