Recenzja Karen Hattrup „Wszystkie nasze chwile”

 Cztery noce, by znaleźć miłość. Rok, by zmienić wszystko.

Tucker:
To było nasze ostatnie spotkanie. Całe lato spędziliśmy razem. Choć wiedziałem, że Suzanne tylko się mną bawiła, to jednak ciężko mi było pogodzić się z tym, że wyjeżdża na zawsze. I jeszcze mój ojciec. Dlaczego musiał wrócić akurat teraz? Impreza na zakończenie lata miała być odskocznią, a wszystko jeszcze bardziej skomplikowała. Skąd miałem wiedzieć, że będzie tam Erika? I że odtąd nie będę mógł przestać o niej myśleć?
Erika:
Imprezy to ostatnie, na co miałam ochotę. Od tamtego strasznego lata, kiedy chciałam zapłakać się na śmierć, wolałam spędzać wieczory w towarzystwie książek i Marissy, mojej najlepszej przyjaciółki. Tym razem jednak dałam się wyciągnąć. Tucker miał być moją ostatnią szansą na pełny reset, nowy początek. Nie wpadłam tylko na to, że sama poczuję więcej, niż bym chciała.

 

Wydawnictwo:  Chili Books
Rok wydania:  2021
Format: Książka
Liczba stron: 422

Są takie książki, które przyciągają całą uwagę swoja graficzną otoczką, a dopiero gdzieś później potencjalny czytelnik koncentruje się na opisie od wydawcy. Ze mną przy książce autorstwa Karen Hattrup „Wszystkie nasze chwile” było podobnie. Spoglądając na parę na okładce znajdująca się gdzieś między miejskimi zabudowaniami czułam, że muszę ją przeczytać. Miałam ochotę na wzruszając historię pełną uniesień, która dotknie ludzi z krwi i kości, takich, których mogłoby się znać, autentycznych, rzeczywistych i zagubionych, jak przystało na tą grupę wiekową.  Czy tak właśnie było?

Głównymi bohaterami książki „Wszystkie nasze chwile” są Tucker i Erika, którzy poznali się przed trzema laty, kiedy to wspólnie pracowali w salonie gier o chwytliwej nazwie ”Jaskinia rozrywki”. Pomimo różnicy wieku, tutaj właśnie Erika jest starsza od chłopaka o dwa lata, nawiązała się między nimi nić porozumienia. Mieli wspólną pasję, a była nią fascynacja do świata magii i czarodziejstwa Harrego Pottera. Pomimo tego, że Tucker poczuł coś do niej, kiedy lato się skończyło każde z nich miało swoje miejsce, plany i marzenia. Zwyczajnie ich drogi się rozeszły, jednak los bywa przewrotny, a przeznaczanie potrafi wiele namieszać. Drogi tej dwójki przecięły się, na kilku imprezach, a relacja zaczęła się rozwijać. Erica jest raczej skryta, woli spędzać wieczory w towarzystwie książek niż głośnej muzyki i tłumów, ale nie może bez końca odmawiać swojej przyjaciółce Marissie. Chociaż i Tucker i Erika zdają sobie sprawę ze wspólnego przyciągania, zazwyczaj tłumaczą je, jako wzajemną przyjaźń, a nie coś więcej. Dziewczyna nie miała lekko i pewne przeżycia ciągną się za nią. Niestety to wpływa na jej przyszłość, a także teraźniejszość, zwłaszcza to, jak jest postrzegana przez innych. Czy uda jej się to zmienić? Czy Erika da sobie szansę i pozwoli na zbliżenie z Tuckerem?


„Wszystkie nasze chwile” to historia, którą czyta się z przyjemnością, Karen Hattrup umiejętnie zbudowała klimat, który sprawił, że czytelnik czuje się tak dobrze podczas jej czytania. Autorka zdecydowała się na to, aby poprowadzić historię poprzez narrację z punktu widzenia głównych bohaterów.  Tucker nie jest mafiozo, groźnym bad boyem, ale zwyczajnym młodym chłopakiem, który jest wrażliwy. Wyróżnia się w ten sposób na tle innych, jest opiekuńczy, przyjacielski, ma w sobie pokłady troskliwości. Zarówno on, jak i Erika ostają od swoich przyjaciół, można ich określić mianem outsiderów. Każde z nich ma swoje własne problemy, różnice w środowisku, z którego pochodzi. Naprawdę przyjemnie czytało mi się książkę, w której było tyle delikatności, zdecydowanie uważam, że jest to świetna historia dla młodych ludzi, którzy wkraczają w dorosłe życie, ale nie tylko. Widać po mnie, ci nieco starsi czytelnicy także docenią walory tej literatury. 



Komentarze

Popularne posty