[PATRONAT] Recenzja Aleksandra Pisarska „Malachitowe ostrze"
Violet Silverhunt i jej przyjaciel, czarodziej Logan Fallkryon, przemierzają Malkholen broniąc jego mieszkańców przed najgorszymi potworami i złymi mocami. Życie w drodze jest trudne, ale proste. Przynajmniej do dnia, w którym spotykają księcia Nastilli.
Rozpoczyna się wyścig z czasem i niesamowita
podróż od Kniei Mroku po Góry Argentum Lunae. Demoniczne siły budzą się do
życia z głębokiego snu, a losy królestwa wiszą na włosku.
Violet musi przezwyciężyć swoje lęki i zrobić
wszystko, aby ocalić ojczyznę. W czasie wyprawy powoli jednak zdaje sobie
sprawę, że nie wszystko jest takim jakim się wydaje. Wrogowie i sojusznicy
skrywają tajemnice, których rozwikłanie może zadecydować o sukcesie całej
misji.
Wydawnictwo: Inanna
Rok wydania: 2021
Format: Książka
Liczba stron: 200
Przychodzę dziś do Was z debiutem książki autorstwa Aleksandry Pisarskiej pod tytułem „Malachitowe ostrze”. Bardzo lubię książki fantastyczne z silnymi bohaterkami, kiedy coś się dzieje, chociaż ta książka nie jest zbyt spora objętościowo ma w sobie coś, co sprawiło, że nie mogłam się oderwać. Co otrzymujemy? Świat, w którym złe moce i potwory mają się bardzo dobrze, chyba, że na ich drodze stanie pewna dwójka bohaterów. Aleksandra Pisarska czerpała inspirację z Warcraft II: Reign Of Chaos, wspomnienia i fantastyczny świat, który polubiła już w czasach dziecięcych dał jej siłę i motywację do napisania własnej książki. O czym ona opowiada? Czy jest to udany debiut?
Główną
bohaterką książki „Malachitowe ostrze” jest Violet Silverhunt to silna kobieta, która wspólnie z przyjacielem
czarodziejem trudni się usuwanie problemów tam, gdzie się pojawiają. Jako „problemy”
mam na myśli siły zła, demony, różnorakie stwory, które opuszczą swoje
legowiska i utrudniają życie biednym, nieprzygotowanym do tak nierównej walki
ludziom. Wspólnie przemierzają Malkholen pojawiając się wszędzie tam, gdzie
zachodzi taka potrzeba. Życie wędrowca nie należy do łatwych, jednak, kiedy się
wypracuje na nie swój własny sposób
można się do niego przyzwyczaić. Wszystko się zmienia, kiedy podczas kolejnej
wędrówki wspólnie z Loganem Fallkryonem spotykają samego księcia Nastilli. Mężczyzna
ma poważne kłopoty, demoniczne siły zagrażają nie tylko jemu, ale i całemu
królestwu. Violet wie, że ta walka będzie trudna, a grupa wędrowców się
powiększa, czy wszyscy są godni zaufania?
Czy każdy jest tym, za kogo się podaje? Z jakimi własnymi demonami mierzy
się główna bohaterka?
„Malachitowe ostrze” jest powieścią krótką, ale
treściwą, jak wspominałam wcześniej jest to debiut, który wymaga pewnych
szlifów, ale w całokształcie uważam książkę za dobrą. Aleksandra Pisarska ma
bardzo lekki i plastyczny styl, a świat, który przedstawia, rozrysowuje na
łamach powieści jest niezwykle ciekawy. Chociaż dostajemy tutaj jego część to
sprawia, że czytelnik nabiera apetyt na znacznie więcej. Gdyby pojawiła się
jeszcze książka o przygodach tych bohaterów to z pewnością chciałabym
dowiedzieć się, co jeszcze zaplanowała Aleksandra Pisarska, bo czuję, że to nie
będzie jej ostatnie słowo. Przygotujcie się na spiski i intrygi, tajemnice, a
przede wszystkim na przygody. Czytając „Malachitowe ostrze” spędziłam miło czas
z bohaterami, poznając autorkę, wędrując po Malkholen i walcząc z siłami zła.
Komentarze
Prześlij komentarz