Recenzja Holly Black „Królowa Niczego”
Jude nudzi się na wygnaniu. Dla
zabicia czasu i dla pieniędzy przyjmuje delikatne zlecenia. Ktoś pożera elfy
przebywające w krainie ludzi i należałoby położyć temu kres? Oto zadanie w sam
raz dla Jude!
Niezbyt mile widzianym urozmaiceniem codzienności są odwiedziny Taryn. Bliźniaczka domaga się od Jude szczególnej przysługi: wygnanka z królestwa elfów ma narazić się na hańbiącą śmierć, byle ocalić siostrę przed konsekwencjami pewnego krwawego nietaktu. Jude ma jednak swoje powody, żeby się zgodzić. Przecież to wyborny pretekst, żeby nieco zamącić w bajecznym Elysium. Wie, że czeka ją konfrontacja z Cardanem. Jude jest śmiertelnie niebezpieczną przeciwniczką dla swoich wrogów, ale czy dość potężną, by pokonać magię? Czy zwykła śmiertelniczka przemocą lub przemyślnością zdoła przełamać klątwę?
Jude jak mało kto umie się narazić dumnym elfom, jednak posiada też szczególną zdolność zjednywania sobie niezwykłych, cennych sprzymierzeńców. Dzięki ich wsparciu i własnym dobrym pomysłom staje przed ostatecznym wyborem, ale wtedy już nikt jej nie może jej pomóc. Tam, gdzie zawodzi nawet Mateczka Szpik, Jude musi sama znaleźć rozwiązanie zagadki tkwiącej w mrocznej przepowiedni.
Stawką jest przetrwanie królestwa, los Jude i przyszłość elfowego dziecka, które jest następcą tronu.
Niezbyt mile widzianym urozmaiceniem codzienności są odwiedziny Taryn. Bliźniaczka domaga się od Jude szczególnej przysługi: wygnanka z królestwa elfów ma narazić się na hańbiącą śmierć, byle ocalić siostrę przed konsekwencjami pewnego krwawego nietaktu. Jude ma jednak swoje powody, żeby się zgodzić. Przecież to wyborny pretekst, żeby nieco zamącić w bajecznym Elysium. Wie, że czeka ją konfrontacja z Cardanem. Jude jest śmiertelnie niebezpieczną przeciwniczką dla swoich wrogów, ale czy dość potężną, by pokonać magię? Czy zwykła śmiertelniczka przemocą lub przemyślnością zdoła przełamać klątwę?
Jude jak mało kto umie się narazić dumnym elfom, jednak posiada też szczególną zdolność zjednywania sobie niezwykłych, cennych sprzymierzeńców. Dzięki ich wsparciu i własnym dobrym pomysłom staje przed ostatecznym wyborem, ale wtedy już nikt jej nie może jej pomóc. Tam, gdzie zawodzi nawet Mateczka Szpik, Jude musi sama znaleźć rozwiązanie zagadki tkwiącej w mrocznej przepowiedni.
Stawką jest przetrwanie królestwa, los Jude i przyszłość elfowego dziecka, które jest następcą tronu.
Wydawnictwo:
Jaguar
Rok
wydania: 2020
Format:
Książka
Liczba
stron: 360
Cykl: Okrutny Książę
Tom III
Dotarliśmy
do końca, mówi się nie ma już nic. „Królowa niczego” jest trzecim i finałowym
tomem cyklu Okrutny książę. Była to książka, która potrafiła wciągnąć
czytelnika bez reszty, drugi tom sprawił, że czułam się zaskoczona i
potrzebowałam tej kontynuacji, a kiedy ją otrzymałam okazało się, że jest dla
mnie równie bolesna, jak i emocjonująca w pozytywnym znaczeniu. Żałuję, że to
już koniec, nic co dobre niestety nie trwa wiecznie. Nie spodziewałam się, że
ta książka porwie mnie bez reszty już od pierwszych stron! Chylę czoła dla
Holly Black.
Po
wygnaniu Jude nie potrafi się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Mimo wszystko
nie potrafi trzymać się z daleka od świata elfów, porzuciła wszystko, co było
jej drogie. Próbowała poukładać to, kim była, a kim się staje teraz, co nie
jest proste. Nie, kiedy w jej życiu było aż tyle różnych zawirowań. Każdy poszukuje
w życiu swego miejsca i celu, a kiedy myśli, że go w końcu odnalazł jest pewny
swojej osobowości. Kiedy traci tak brutalnie grunt pod nogami, zostaje wyrwana
ważna cześć, bez której nie jest się
sobą. Jak przetrwać? Co teraz zrobić? Czy dać się porwać gniewnym i negatywnym
emocjom, czy zacząć działać?
Z
władzą bywa różnie, jej silna chęć posiadania potrafi przysporzyć wielu
problemów. Sprowadzić dobrą osobę na zupełnie inne tory, delektować się jej
posiadaniem. Wraz z narastającą jej potrzebą człowiek zbacza z raz obranej
sobie ścieżki. Mieć ją, wydawać polecenia, wcale nie jest takie proste, jakby
można było przypuszczać. Gniew, poczucie niesprawiedliwości i żal potrafią za
bardzo przepełnić człowieka.
Nie
od dziś wiadomo, że na dworach o intrygi nie trudno, ciągle się jakieś dzieją,
spiski, batalie i walki, aby tylko sięgnąć po koronę. Czasem zadaje sobie
pytanie, czy jest tego warta? Czy byłabym w stanie „spać z otwartymi oczami” i
pilnować się przed wszystkimi? Jak ufać?
Jude
Duarte ponownie zjawia się w krainie elfów, dała nam się poznać z każdej
strony, nawet tej przebiegłej i bardzo zaciętej. Zdążyła pokazać, że jest
gotowa do walki, jest pełna determinacji, walczyła uparcie ze wszystkimi
przeciwnościami losu, aby zajść bardzo wysoko. Droga do miejsca, w którym się
obecnie znalazła była długa, kręta i pełna poniżeń, jednak była jedynie
kolejnym krokiem przybliżającym śmiertelniczkę do celu. Nie była kimś gorszym,
a wartościowym. Silna i niezłomna postać pokazała nieśmiertelnym elfom, że jest
kimś z kim należy się liczyć. Chociaż
Jude wiele ryzykuje postanawia pomóc siostrze i ocalić jej życie, zjawia się w
świecie elfów. Nie byłaby sobą, gdyby nie pojawiła się w pałacu, zdawała sobie
sprawę, że w końcu będzie zmuszona stanąć twarzą w twarz z Cardianem,
mężczyzną, który ją zdradził. Kto zasiądzie na tronie? Jak się potoczy walka o koronę?
Czy Cardian dostanie za swoje? Co zrobi Jude?
„Królowa Niczego” była niezwykłym i chyba najlepszym tomem z
całej trylogii. Przez cały czas towarzyszyły mi emocje, to kibicowałam Jude, a
to denerwowałam się jej decyzjami. Nie
ma tutaj miejsca na nudę, co chwilę coś się dzieje, akcja gna do przodu, im
brniemy dalej tym dostrzegamy więcej i nie chcemy jej zakończyć. Każda z
postaci wydaje się być istotna, dopełnia całości tego niesamowitego klimatu,
tutaj nic nie wydaje się być naciągane, czy zbędne. Wszystko się dzieje w
jakimś konkretnym celu. Autorka miała
swój zamysł, który skrupulatnie realizowała nie dając czytelnikowi dobrze odsapnąć,
aby zaskoczyć go nagłym zwrotem akcji.
Holly Black jest autorką, która
uczy i ukazuje, że nawet pozornie najsłabsza jednostka potrafi okazać się tą
najsilniejszą, najwytrwalszą i najbardziej wyjątkową.
„Królowa
Niczego” oprócz walki niesie za sobą
wątek romantyczny, który zmieniał się obracając, jakby za sprawą wiatru.
Czasami nie nadążałam na jakim etapie w danej chwili była relacja między Jude i
Cardianem, by za chwilę emocjonować się równie mocno. Balansowałam na równi
pochyłej, w zawieszeniu między wrogością, a miłością. Na czym końcu stanęło? Jak zakończyła się historia
tej dwójki? Czy przeżyli?
Przygotujcie
się na chwile wzruszeń, smutku, żalu, jak i radości. Momenty, kiedy będziecie
walczyć z własną słabością, aby odłożyć książkę, a będziecie znajdować się w
takim momencie, że za żadne skarby nie będziecie potrafili tego zrobić.
Może kiedyś dam jej szansę, bo zbiera same pozytywne opinie :)
OdpowiedzUsuń