[PATRONAT] Recenzja Leisa Rayven „Profesor Feelgood”
Co ma zrobić kobieta, gdy mężczyzna z
nieskończoną liczbą wad, wydaje jej się idealny?
Ambitna redaktorka Asha Tate jest beznadziejną romantyczką. Wierzy w wielką, nieskończoną miłość. Jasne, seks jest w porządku, ale Asha nigdy nie była kimś, dla kogo liczy się tylko sfera fizyczna. Aż do teraz.
Gdy Asha widzi na Instagramie gorący profil kogoś, kto określa siebie mianem Profesor Feelgood, po raz pierwszy czuje coś, co można określić tylko jednym słowem – żądza. Nie wzdycha jednak wyłącznie do zdjęć profesorka i jego niesamowitego ciała, bo jakby tego było mało, ten facet pisze wiersze o utraconej miłości, a one cóż… przemawiają do jej duszy.
Wydawnictwo, w którym kobieta pracuje, ma kłopoty i desperacko potrzebuje bestsellera, a Asha wie, że miliony lojalnych obserwatorów profilu, które potencjalnie kupiłyby książkę profesora, mogłyby uratować jej szefa.
Jednak tuż po podpisaniu umowy do Ashy dociera, jak wielki popełniła błąd. W prawdziwym życiu mężczyzna jest zupełnie inny niż osoba, którą wykreował na profilu. Okazuje się, że jest arogancki i irytujący, a jego niesamowita zdolność doprowadzania jej do szału zmienia wymarzony projekt w koszmar.
Asha powtarza sobie, że nie chce mieć nic wspólnego z profesorem. Wmawia sobie, że wcale go nie chce i nie potrzebuje. Przekonuje samą siebie, że nic do niego nie czuje. Ale powtarzanie w kółko kłamstw nie sprawi, że staną się prawdą.
Ambitna redaktorka Asha Tate jest beznadziejną romantyczką. Wierzy w wielką, nieskończoną miłość. Jasne, seks jest w porządku, ale Asha nigdy nie była kimś, dla kogo liczy się tylko sfera fizyczna. Aż do teraz.
Gdy Asha widzi na Instagramie gorący profil kogoś, kto określa siebie mianem Profesor Feelgood, po raz pierwszy czuje coś, co można określić tylko jednym słowem – żądza. Nie wzdycha jednak wyłącznie do zdjęć profesorka i jego niesamowitego ciała, bo jakby tego było mało, ten facet pisze wiersze o utraconej miłości, a one cóż… przemawiają do jej duszy.
Wydawnictwo, w którym kobieta pracuje, ma kłopoty i desperacko potrzebuje bestsellera, a Asha wie, że miliony lojalnych obserwatorów profilu, które potencjalnie kupiłyby książkę profesora, mogłyby uratować jej szefa.
Jednak tuż po podpisaniu umowy do Ashy dociera, jak wielki popełniła błąd. W prawdziwym życiu mężczyzna jest zupełnie inny niż osoba, którą wykreował na profilu. Okazuje się, że jest arogancki i irytujący, a jego niesamowita zdolność doprowadzania jej do szału zmienia wymarzony projekt w koszmar.
Asha powtarza sobie, że nie chce mieć nic wspólnego z profesorem. Wmawia sobie, że wcale go nie chce i nie potrzebuje. Przekonuje samą siebie, że nic do niego nie czuje. Ale powtarzanie w kółko kłamstw nie sprawi, że staną się prawdą.
Wydawnictwo:
Niezwykłe
Rok
wydania: 2019
Format:
Książka
Liczba
stron: 360
Cykl:
Masters of Love
Tom
II
Pamiętacie książkę autorstwa Leisy
Rayven „Pan Romantyczny”? Była moim patronatem, a zarazem pierwszą częścią
serii Masters od Love, opowiadała o mężczyźnie, który potrafił stać się ideałem
każdej kobiety, jeśli tylko zapłaci odpowiednią sumę. Spotkał kobietę i to nie
byle kogo, Eden młodziutką dziennikarkę,
która pochwyciła bakcyla przygody i tajemnicy, nawiązując z nim pewnego rodzaju
zakład. O tym, jaki on był i komu udało się go wygrać możecie przekonać się
sami. Dziś mam zamiar opowiedzieć Wam o czymś innym, a mianowicie o „Profesorze
Feelgood” i nowych bohaterach, którzy są równie interesujący, co Max i Eden.
Jesteście gotowi?
Główną bohaterką powieści „Profesor
Feelgood” jest Asha Tate to młoda i
bardzo ambitna kobieta, która pragnie od życia czegoś więcej. Z całego serca
chce zostać starszym redaktorem, awans spędza jej sen z powiek, jednak jego
zdobycie wcale nie będzie należało do najłatwiejszych. Zamiast zwyczajowej
rozmowy, przedstawienia swoich prac ma odbyć się konkurs. Nie będzie prosto,
musiałaby znaleźć temat, który przebije wszystkie inne. Poszukiwania
prawdziwego bestsellera, czarnego dziennikarskiego konia trwają. Wydawnictwo
dzięki temu zyskałoby większy prestiż, pieniądze i sławę. Im bardziej się stara
tym bardziej jest przekonana, że wymarzone stanowisko trafi w inne ręce.
Podróżując po Internecie i czeluściach instagrama obserwuje profil pewnego
mężczyzny, który robi na niej oszałamiające wrażenie. Influencer używa
pseudonimu Profesor Feelgood, wtedy tez w głowie Ashy rodzi się niesamowity
pomysł. A może by tak wydać książkę tego bardzo popularnego Profesora?
Publikowane przez niego teksty i wiersze są przepełnione wieloma emocjami,
uczuciami i mądrością. Docierają do samiutkiego serca, stapiają się z duszą i
nie tylko Asha uważa je za coś niesamowitego. Wiele czytelniczek obserwuje
faceta i z pewnością czuje podobnie. Pod wykreowaną maską Profesora Feelgood
istnieje człowiek z krwi i kości, ma swoje demony, pragnienia, marzenia oraz
przeszłość, która nie zawsze maluje się w różowych barwach, a wręcz bywa
zaskakująca. Jak myślicie, kim jest Profesor i jaka jest jego historia?
Asha Tate zabrała się do pracy,
nie należała do kobiet, które najpierw rozważały i w końcu przestawały
realizować swoje marzenia, wręcz przeciwnie. Była kobieta, która tworzy, działa
i dąży do celu uparcie, aż w końcu go dosięgnie. W końcu udaje jej się dotrzeć
do jej Profesora Feeldgood, co budzi w niej fascynacje i dodatkowe pokłady
energii. Nie tylko pozna swój ideał, ale także będzie mała okazję spełnić się w
roli redakcyjnej przy jego książce. Pozostaje tylko jedno maleńkie „ale”, kiedy
już w końcu mężczyzna się zgodził na książkę, to okazuje się, że świat
wyobrażeń znacznie różni się od tego rzeczywistego, z którym ma się styczność
na co dzień. Wyobrażenie mężczyzny pozostawionego ze złamanym sercem, który
opisuje swoje uczucia i emocje w sposób poetycki, przeobrażone w wyjątkowe, artystyczne
zdjęcia na instagramie okazuje się być mrzonką. Kruchą i nierealną fantazją, a
rzeczywistością jest człowiek z krwi i kości, który posiada sporo wad. Ktoś,
kto wywołuje w niej dzikie i nieokiełznane pokłady agresji i frustracji. Co wy
na to, kiedy powiem, że to z pewnością ostatnia istota na ziemi, z którą Asha chciałaby
mieć cokolwiek wspólnego? Czy wobec tego książka się ukaże? Czy bohaterowie
staną na wysokości zadania? Czy będą potrafili wypracować jakikolwiek, nawet
najmniejszy kompromis? Czasami przeszłość upomina się o nas w najmniej
odpowiedniej chwili, nie próbując obejść bokiem, czy pytać o zdanie. Co
wyniknie z takiej wybuchowej mieszanki? Czym zakończy się wspólna praca?
„Profesor
Feelgood” jest powieścią, która ma w sobie świeże motywy przybrane w te, które
są nam dobrze znane, czy to źle? W żadnym wypadku. Iskry, które są wyczuwalne
między bohaterami sprawiają, że książę czyta się z ogromną przyjemnością. Historia Profesora jest czarująca, wciągająca
i niesamowita. Z pewnością spodobają się Wam cięte riposty, które pojawiają się
podczas dialogów. To nie tylko zadziorna opowieść o złamanych sercach, ale
także wartościowa lektura, przy której czasem zakręci się łezka.
Styl
autorki jest lekki, bardzo przyjemny i przystępny dla czytelnika. Nie jest
sztywny i nie wymaga od niego przyswojenia nagle sporych informacji, przez tą
powieść po prostu się płynie. Ci z Was, którzy zaczytują się książkami autorki
doskonale zdają sobie sprawę z tego, że ma bardzo ciekawe wizje i pomysły.
Potrafi wprowadzić wiele oryginalności w historię romantyczną, kreowane przez
nią postacie nie są oderwane od rzeczywistości. Bardzo podobało mi się to, że
rozwój relacji między bohaterami jest wolny, nie pędzi łeb na szyję.
Czytając
cykl Masters of Love muszę przyznać, że autorka jest niezwykle utalentowanym
twórcą. Potrafi sprawić, że poszczególne sceny są tak dobre rozrysowane, że
dzięki wyobraźni możemy je dostrzec. Jakbyśmy byli ich świadkami. „Profesor
Feelgood” jest książką, w której znajdziecie wiele dobrego humoru, zetkniecie
się z nienawiścią i wrogością, które przekształcą się, w coś innego, tylko w
co? Tego Wam nie zdradzę. Bardzo podobał mi się fakt, że nie otrzymujemy od
razu na talerzu podanej tożsamości samego głównego bohatera.
„Profesor
Feelgood” to powieść, która nie jest przesycona scenami erotycznymi, a mimo
wszystko nie sposób się od niej oderwać, a może właśnie dlatego? Ma do
zaoferowania coś znacznie więcej to dobra historia i jest zdecydowanie warta
poznania. Mam nadzieję, że spodoba Wam się tak samo jak „Pan Romantyczny”, a
może właśnie jeszcze bardziej?
Komentarze
Prześlij komentarz