[PATRONAT] Pierwszy fragment "Łowcy płomienia" Hafsah Faizal



– Nic nie wiesz o miłości i tęsknocie – syknęła Zafira, a Nasir wzdrygnął się pod wpływem jej spojrzenia, które płonęło zimnym ogniem. – Jesteś uprzywilejowanym sukinsynem, który każdej nocy śpi z inną kobietą, by potem zamordować ją o wschodzie słońca.
Asasyn przywołał na usta drapieżny uśmiech.
– A ty to kto, Szeherezada?
Wykrzywiła dziwnie twarz i odwróciła się do Altaira.
– Daj mi to.
– Ja? Ale co? – wybąkał generał, wytrzeszczając do niej oczy. Podeszła do niego i sięgnęła po jeden z bułatów, które trzymał w dłoniach. Mężczyzna był od niej wyższy, lecz ona również nie należała do niskich. Stanęła na palcach i zabrała od niego broń, nacinając mu przy tym ramię.
Kifah uniosła brwi, widząc zdumienie Altaira.
– Robi się interesująco – stwierdziła.
Łowczyni ustawiła się na piasku. Coś w jej wzroku sprawiło, że Nasir zamarł. Było to coś bardziej skomplikowanego niż gniew, bo wiedział, jak walczyć z gniewem.
Dzikość.
Położył dłoń na rękojeści miecza, czując, jak jego ciało drży, natomiast w żyłach wybucha ogień w podzięce za postawione mu wyzwanie. Benyamin pośpiesznie stanął między nimi, ale asasyn już nastawił się na walkę i nie miał zamiaru odpuścić.
– Odsuń się, Alderamińczyku. To kobieta, a nie skostniały staruch. Nie potrzebuje twojej ochrony.
Safin przekrzywił głowę.
– Skąd pomysł, że to ona potrzebuje ochrony?






Komentarze

Popularne posty