Recenzja Amanda Searcy „Nie igraj z ogniem”
Sekret, który spala od środka.
Porywający thriller Amandy Searcy, amerykańskiej autorki bestsellerów z gatunku Young Adult
Przeprowadzka do ojca i zamieszkanie w remontowanym właśnie hotelu w ponurej, przerażającej mieścinie były dla Jenny koniecznością. Bardzo daleką od jej marzeń i pragnień, ale jedyną, która zapewni jej bezpieczeństwo.
Jednak zmiana otoczenia nie uwalnia jej od uzależnienia, które spala ją od środka. Codziennie woła ją ogień. Nie może go powstrzymać od czasu wypadku sprzed lat. Do tego zaczyna mieć dziwne przeczucie, że ktoś obserwuje każdy jej ruch.
Czy tajemnice Jenny zostaną odkryte? Czym jest płonąca głęboko w niej prawda?
Porywający thriller Amandy Searcy, amerykańskiej autorki bestsellerów z gatunku Young Adult
Przeprowadzka do ojca i zamieszkanie w remontowanym właśnie hotelu w ponurej, przerażającej mieścinie były dla Jenny koniecznością. Bardzo daleką od jej marzeń i pragnień, ale jedyną, która zapewni jej bezpieczeństwo.
Jednak zmiana otoczenia nie uwalnia jej od uzależnienia, które spala ją od środka. Codziennie woła ją ogień. Nie może go powstrzymać od czasu wypadku sprzed lat. Do tego zaczyna mieć dziwne przeczucie, że ktoś obserwuje każdy jej ruch.
Czy tajemnice Jenny zostaną odkryte? Czym jest płonąca głęboko w niej prawda?
Wydawnictwo:
Kobiece
Rok
wydania: 2019
Format:
Książka
Liczba
stron: 340
Amanda
Searcy swoją powieścią pt. „Nie igraj z
ogniem” obiecała nam to, że nas porwie w świat thrillerów, budząc w czytelniku
niepokój i chęć rozwikłania tajemnicy, którą skrywała młoda bohaterka. Nie od
dziś wiadomo, że ogień jest niezwykle niszczycielskim żywiołem, nie należy z
nim igrać. Wystarczy chwila, aby cały świat, dobytek, bliscy stanęli w
płomieniach. Strata boli i wypala piętno w umyśle pozostawiając po sobie blizny
i szpecące bruzdy, których bez ingerencji nie będzie sposobu się pozbyć. Ogień potrafi
mamić swoim pięknem, mieniącymi się barwami i potęgą wobec, której
niejednokrotnie stajemy się bezsilni. Niektórzy z nas stają się bardzo wrażliwy
na jego zwodniczą moc, słyszą nawoływanie z oddali. Co przygotowała dla nas
autorka?
Główną
bohaterką książki „Nie igraj z ogniem” jest młodziutka Jenny Breland, która
próbuje sobie poradzić z przeszłością, w której jako siedmiolatka była
świadkiem, a może motorem napędowym pewnego wydarzenia. Postaram się nie
zdradzić zbyt wielu szczegółów, aby nie odebrać Wam przyjemności sięgnięcia po
książkę. Dziewczyna pochodzi z rozbitej rodziny, przeprowadza się z Ohio, gdzie
mieszkała wspólnie z matką do ojca,
który obecnie przebywał w Nowym Meksyku. Mężczyzna zajmuje się remontami,
motel, w którym zamieszkali był ruderą, która stopniowo zmieniała się w coraz
bardziej okazałe miejsce.
Jenny wie, że w nowym miejscu może się stać
kimkolwiek zechce, wyrwać ze szpon nałogu, chociaż to wcale nie jest takie
proste. Nic nie jest proste, nowi ludzie, znajomi, kochanka ojca. Właściwie
Jenny dobrze go nie znała, dlatego myślała, że być może uda jej się to zmienić.
Chociaż starała się ze wszystkich sił opierać magnetycznemu pociągowi łamie się
kradnąc ze sklepu zapałki. Uznała to za pewnego rodzaju kompromis, skoro się
opierała, mogła je posiadać, niestety na samej chęci się nie skończyło. Ulga,
spełnienie i poczucie kontroli są tym, czego potrzebuje, a daje jej to ogień,
który stał się jej obsesją. Jenny jest
piromanką, a jej kolejne działania wywoływały we mnie uczucie niepokoju. Jej mama
została przedstawiona jako kobieta, która o nią dbała, martwiła się i wolała
mieć rękę na pulsie. Mimo wszystko nie udało jej się pomóc własnemu dziecku,
które potrzebowało terapii. Rozdrapywanie blizny powinno być dla rodziców
sygnałem, że dzieje się z nią coś niedobrego. Leki na sen nie załatwią
problemu, miały być przecież na specjalne okazje, które pojawiały się zbyt
często. Niejednokrotnie zachowanie dziewczyny było dla mnie lekkomyślne, chociaż
walczyła ze swoim uzależnieniem od ognia, który wygrywał coraz częściej. Jenny potrzebowała
pomocy, a ta spirala uzależnienia, w którą popadła zyskiwała na sile, zamiast
gasnąć. Sytuacja zaczęła się wymykać spod kontroli, ktoś ją śledził, kogoś
zamordowano, ktoś wiedział. Tylko kto? Czy zdradzi jej sekret policji? Czy
będzie musiała wrócić do domu? Czy Jenny pokona uzależnienie i rozwiąże tą
zagadkę?
„Nie
igraj z ogniem” jest ciekawą książką o wciągającej fabule, chodzi o samą
tajemnicę i budowanie napięcia. Miała w sobie coś intrygującego, ciekawe
postacie i sposób ich ukształtowania, jednak główna bohaterka nieszczególnie zyskała
sobie moją sympatię. Nie potrafiłam zaakceptować wielu jej decyzji, miała w sobie
coś, co czasem mnie drażniło. Uważam, że powinna stanąć na wysokości zadania i postarać
się wyjaśnić swoje błędy. Ponieść konsekwencje tego, co zrobiła, bo przecież
ewidentnie potrzebowała pomocy, sama sobie nie radziła z zaistniałą sytuacją.
Potrzebowała wsparcia bliskich i ich niezłomności. Może się wydawać, że należy
do osób pewnych siebie, ale było to ulotne, jak znikająca w ogniu zapałka. Trzymała
w sobie duże pokłady frustracji i czasami lęku, który popychał ją do wybierania
pozornie bezpieczniejszej drogi. Jenny do aniołków z pewnością nie należała,
brnęła w bagno coraz głębiej.
Wcześniej
nie miałam styczności z żadną książką autorstwa Amandy Searcy, jednak mogę
powiedzieć, że jej styl pisania wydaje się nieco chaotyczny. Sama akcja
rozgrywała się powoli, jednak to właśnie tajemnica, którą chciałam odkryć
podsycała moją ciekawość. Chciałam, żeby ktoś w końcu dostrzegł, że Jenny naprawdę
potrzebuje pomocy i jej ją udzielił. Zwroty akcji, które nam zaserwowała
autorka były ciekawe, miałam kilka typów odnośnie mordercy. Udało mi się
trafić, chociaż nie byłam do końca pewna. Przyjaciele głównej bohaterki
należeli do osób, które skrywały swoje własne sekrety, chociaż ona sama bardzo
chciała je poznać, swoje własne strzegła.
Książka
ma potencjał, jednak nie wszystkie zawarte w niej wydarzenia były tak istotne,
aby się nad nimi rozwodzić. Nie czytałam wcześniej powieści, w której zostałaby
ukazany aspekt piromanii, dlatego też bardzo mnie to zainteresowało. Książkę
oceniam pozytywnie z małymi minusami, które wymieniłam, nie są to jakieś rażące
i odrzucające elementy. Myślę, ze nie wszystkim mogą przeszkadzać, spędziłam z
lekturą miłe wieczory, dałam się wciągnąć w przedstawione wydarzenia. Mam nadzieję,
że „Nie igraj z ogniem” znajdzie swoje grono czytelników.
Komentarze
Prześlij komentarz