Recenzja K. Bromberg „Sweet Cheeks. Zapach namiętności”
A co jeśli wielka miłość
jest bardziej niezwykła i zaskakująca niż hollywoodzki scenariusz? I do tego
smakuje jak słodka babeczka?
Saylor nie przypuszczała, że jej niedawny narzeczony tak szybko o niej zapomni, a na dodatek zaprosi ją na swój własny ślub. Przed totalną rozpaczą ocala ją własna cukiernia oraz niesamowicie przystojny weselny partner... Problem w tym, że oboje znają się od bardzo dawna. Heyes Whitley, weselny partner Saylor, jest przy okazji gwiazdą Hollywood. I niezłym ciachem.
Ten romans jest jak wypieki Saylor: kuszący, słodki i pełen rozkoszy... Ich pożądanie rośnie i rozpala wszystkie zmysły, ale czy uda się im zaspokoić głód serca? Losy tej dwójki to zabawna, pełna namiętności oraz seksownej gry opowieść o tym, że życie jest bardziej niewiarygodne niż film, a miłość smakuje jak kremowy tort.
Ale czy jedna decyzja wystarczy, by z zakalca zrobić idealnie słodki tort? Zwłaszcza gdy nic wokół nie sprzyja uczuciom? Nieważne, jak długo czekasz na miłość. Gdy raz skosztujesz, nie będziesz w stanie się jej oprzeć... Bo z każdym kolejnym kęsem namiętność smakuje lepiej.
A jeśli pierwsza miłość jest ostatnią?
Saylor nie przypuszczała, że jej niedawny narzeczony tak szybko o niej zapomni, a na dodatek zaprosi ją na swój własny ślub. Przed totalną rozpaczą ocala ją własna cukiernia oraz niesamowicie przystojny weselny partner... Problem w tym, że oboje znają się od bardzo dawna. Heyes Whitley, weselny partner Saylor, jest przy okazji gwiazdą Hollywood. I niezłym ciachem.
Ten romans jest jak wypieki Saylor: kuszący, słodki i pełen rozkoszy... Ich pożądanie rośnie i rozpala wszystkie zmysły, ale czy uda się im zaspokoić głód serca? Losy tej dwójki to zabawna, pełna namiętności oraz seksownej gry opowieść o tym, że życie jest bardziej niewiarygodne niż film, a miłość smakuje jak kremowy tort.
Ale czy jedna decyzja wystarczy, by z zakalca zrobić idealnie słodki tort? Zwłaszcza gdy nic wokół nie sprzyja uczuciom? Nieważne, jak długo czekasz na miłość. Gdy raz skosztujesz, nie będziesz w stanie się jej oprzeć... Bo z każdym kolejnym kęsem namiętność smakuje lepiej.
A jeśli pierwsza miłość jest ostatnią?
Wydawnictwo:
Editio Red
Rok
wydania: 2019
Format:
Książka
Liczba
stron: 429
Twórczość
K. Bromberg udało mi się poznać za sprawą kilku powieści, takich jak cykl „Driven”,
„Mój zawodnik”, czy „W kajdankach miłości”, „Płonąca namiętność”. Zawsze byłam zadowolona
z otrzymanej historii i emocji, które rozrysowywała autorka. Kiedy zauważyłam,
że umknęła mi jeszcze jedna pozycja jej autorstwa, postanowiłam, że muszę to
zmienić. „Sweet Cheeks. Zapach namiętności” może się różnie kojarzyć, jednak
twardo brnęłam do przodu, nie nastawiając się w żaden sposób, bo i po co?
Biorę, co daje i zobaczę, czy udało jej się utrzymać swoją poprzeczkę, którą
postawiła dość wysoko.
Główną
bohaterką książki „Sweet Cheeks. Zapach namiętności” jest Saylor, kobieta o
niezwykłym bałaganie w życiu uczuciowym. Inaczej tego określić nie można,
chociaż próbowałam zgrabnie to ująć. Marzenia o białej sukni zostały
zniszczone, kryształowe kieliszki rozbite, a nad zastawionym na powietrzu
stołem przeszła zawierucha. Gdyby tego było mało pół roku po rozstaniu
otrzymuje zaproszenie na ślub swojego niedoszłego małżonka- Mitcha. Wiadomość
uderza w nią mocno, sprawiając, że świat nieco usunął jej się spod stópek, na
których, jak jej się wydawało stała dość mocno. Dlaczego? Myślę, że wiadomość o
tym weselu z „modelem”, który miał ją zastąpić jeszcze udałoby się jej
przełknąć, gdyby nie fakt, że organizacja tego dnia została przez narzeczeństwo
skopiowana. Saylor otrzymała zaproszenie, które wyglądało, jak te, które
wybierała sama, powtórzyło się miejsce wesela, a także sam jego scenariusz. Czy
tak postępują normalni ludzie? Saylor była wściekła, czuła, jakby otrzymała od
losu policzek na otrzeźwienie. Czy zamierzała się poddać i na tym pozostać?
Bynajmniej, gniew, który w niej buzował sprawiał, że chciała się skonfrontować z
ludźmi, którzy od dłuższego czasu działali na jej szkodę. Rodzina byłego
narzeczonego skutecznie bojkotuje biznes dziewczyny, który stał się dla niej
nie tylko źródłem dochodu, ale wszystkim, co miała, tylko nim żyła. Chciała jedynie
spełnić swoje marzenia, teraz jednak potrzebowała partnera, który poszedłby z
nią na wesele, tylko, co zrobić, kiedy żaden amant nie kręcił się w pobliżu?
Odpowiedź brzmi: Heyes Whitley,
przyjaciel z młodzieńczych lat i mężczyzna, który wyrył się w jej sercu
pozostawiając po sobie blizny, które nigdy do końca w pełni się nie zagoiły.
Przez ostatnich dziesięć lat nie
próżnował i stał się najgorętszą gwiazdą Hollywood. Czy to mądre, aby iść na
ślub właśnie z nim? Czy miała jakieś wyjście? Marzy o tym, aby stanąć twarzą w
twarz z jadowitymi niczym czarne mamby ludźmi, którzy mścili się na każdym
kroku. O niczym nie marzyli bardziej, jak o tym by pogrążyć Saylor i jej małą cukiernię.
Czy Heyes da jej wsparcie, którego potrzebuje? Może i w tym przypadku zadziała stara prawda
mówiąca o tym, że stara miłość nie rdzewieje? Jak sobie poradzi Saylor z tyloma
problemami? Czy uda się odzyskać kontrolę nad swoim życiem i skutecznie uciszyć
rzucane plotki na jej temat? Co sprowadza Heyesa do rodzinnego miasta, czyżby
tęsknota za pewną kobietą?
„Sweet
Cheeks. Zapach namiętności” jest powieścią, w której bohaterowie otrzymują
drugą szansę na to, aby ułożyć sobie życie z kimś, na kim dawno postawili „krzyżyk”. Chociaż lubię twórczość autorki, tym razem
czegoś mi brakowało, nie oznacza to jednak, że powieść mi się nie podobała, czy
była zła. Zabrakło mi emocji i dopracowania pewnych elementów. Książka mimo tego, że jest erotykiem skupia
się na wielu sprawach, które sprawiają, że nie czujemy się przesyceni erotyzmem, mimo
wielu soczystych scen. Nie zostały one wykreowane w sposób wulgarny, ale dość
subtelny nie przekraczający granice dobrego smaku. Autorka skupia się na
historii Saylor, która nabałaganiła trochę w swoim życiu i próbuję ten rozgardiasz
uprzątnąć. Żadna z nas znajdując się na jej miejscu z pewnością nie byłaby zachwycona.
Mimo wszystko jest na tyle silna, że nie chowa głowy w piach tylko decyduje się
na to, żeby pokazać jak wartościową jest kobietą i życie, które wybrała jest
dla niej odpowiednie.
„Sweet
Cheeks. Zapach namiętności” jest opowieścią o tym, jak trudno jest przebaczać,
ale ukazuje, że warto to robić, aby
uzyskać w końcu poszukiwany spokój. Nie jest łatwo przebaczyć wyrządzone
krzywdy, zwłaszcza jeśli ich skutki nadal odczuwamy. Warto to robić, aby
przynieść ukojenie własnemu sercu.
Kreacja
głównego męskiego bohatera odbiega od stereotypów przyjętych w kanonach „hollywoodzkich
gwiazdeczek”, co było w mojej ocenie trafnym posunięciem. Ile można czytać o
płytkich łamaczach kobiecych serc, którzy przechodzą niczym tornado przez setki
kobiecych sypialni? Bromberg odeszła od tego pomysłu, co w mojej ocenie było
strzałem w dziesiątkę.
„Sweet
Cheeks. Zapach namiętności” nie jest może historią, do których przyzwyczaiła nas
Kristy Bromberg, ale zasługuje na szansę, bohaterowie są fantastyczni,
potrafiący się przyznać do własnych błędów, miło spędziłam z nią czas, a to
przecież jest najważniejsze. Przyjemnie było ponownie wędrować między słowami,
które przelała dla nas autorka na strony tej powieści. Przekonajcie się sami,
czy jest to opowieść dla Was.
Komentarze
Prześlij komentarz