[PATRONAT] Recenzja M.S. Willis „Dla Ellison”
Gdy miałem dziewiętnaście lat, interesował mnie tylko seks, narkotyki i
imprezy. Miałem wszystko – wygląd, szybki samochód, gorącą dziewczynę. Nic w
życiu nie było dla mnie ważniejsze. Dopóki nie spotkałem Ellison James…
Kiedy spotkałem ją po raz pierwszy, była jak rozwścieczony byk. Wepchnęła mnie do błota i obrzucała wyzwiskami tak szybko, że ledwo nadążała z ich wymówieniem.
Była złośliwa. Była nieuprzejma.
Wyprowadzała mnie z równowagi jak żadna inna kobieta.
Spędziłem z nią lato i towarzyszyłem jej przez trzy miesiące…
Otworzyła mi oczy. Zmieniła moje życie.
Sprawiła, że stałem się lepszym człowiekiem.
Kiedy spotkałem ją po raz pierwszy, była jak rozwścieczony byk. Wepchnęła mnie do błota i obrzucała wyzwiskami tak szybko, że ledwo nadążała z ich wymówieniem.
Była złośliwa. Była nieuprzejma.
Wyprowadzała mnie z równowagi jak żadna inna kobieta.
Spędziłem z nią lato i towarzyszyłem jej przez trzy miesiące…
Otworzyła mi oczy. Zmieniła moje życie.
Sprawiła, że stałem się lepszym człowiekiem.
Wydawnictwo:
Niezwykłe
Rok
wydania: 2019
Format:
Książka
Liczba
stron: 300
„Dla
Elisson” jest książką z przesłaniem, chociaż nie kojarzę autorki, postanowiłam
jej się przyjrzeć baczniej i objąć jej książkę patronatem, dlaczego? Lubię
historię, które mają do przekazania coś istotnego, wartości, o których może i
na co dzień pamiętamy, jednak nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, że dla
kogoś wcale nie są takie oczywiste, jak dla nas. Młodość ma swoje prawa, ale
także i zasady, jeśli zapomni się o ich przestrzeganiu, nie pilnuje się
cienkiej granicy, można wpakować się w nie małe tarapaty. Dążenie do
autodestrukcji nie zawsze przybiera mroczne barwy dla tego, kto się zatacza w
jej kierunku. W życiu spotykamy wiele różnych osobowości, jedne nie zagrzeją w
niej miejsca na dłużej, drugie będzie nam miło wspominać, o innych nie będziemy
w stanie sobie przytoczyć nic barwnego. Są też takie, które swoją energią i
światłem potrafią je zawojować, przekształcić i pociągnąć ze sobą w miejsce, w
którym nigdy wcześniej nie chciało się przebywać. Takim światłem tej powieści
dla głównego bohatera była Elisson James, dziewczyna, która zmieniła wszystko.
„Moje serce nie było tutaj, nie było go w murach tej szkoły, czy w
murach tego mieszkania. Ono było w małym, drewnianym domku w środki niczego na
Florydzie i właśnie TAM powinienem teraz być”.
Książka rozpoczyna się prologiem,
który sam w sobie chwyta za serce, dorosły mężczyzna o genialnym umyśle
odnajduje lekarstwo na raka. Wreszcie ludzkość tego dokonała, jest szansa na
to, aby godnie żyć i go zwalczyć, to wielkie poruszenie w całym, nie tylko w
medycznym świecie. Mężczyzna miał
wygłosić przemówienie dla całej społeczności, opowiedzieć o swoich badaniach,
które w końcu zaowocowały tym, czego ludzkość od tak dawna poszukiwała. Odniósł
sukces, spektakularny sukces, stał się człowiekiem, który będzie poważany, o
którym młodzi ludzie będą się uczyć w szkole. Znał tą presje, chciał wypaść,
jak najlepiej, jednak kiedy przyszło mu dojść do głosu nie liczyły się skomplikowane
wzory, skrupulatnie przygotowana wypowiedz zapisana na pliku kartek. Liczyła się ona, to zawsze chodziło o nią i
zawsze będzie. Mężczyzna był szczery zgodnie ze swoimi przekonaniami i
sercem, dlatego powiedział wprost, kto był powodem, dla którego tak ciężko
pracował, kto go nakierował na właściwą drogę, a była to Ellison James, a
starszym mężczyzną był nie kto inny, jak Hunter.
„Nasze życia są jak książki, Hunter. Każdy
dzień jest kolejną stroną, każdy rok kolejnym rozdziałem. Tak jak książki nasze
życia się kończą, ale nasze historie… nigdy nie zostaną zapomniane. Żyjemy w
sercach i w myślach tych, którzy nas kochają”.
Hunter to bardzo inteligentny nastolatek
pochodzący z bardzo zamożnej rodziny, miał na wyciągnięcie ręki wszystko, co
chciał, czego nie chciał, a także to, czego nie potrzebował. Był znużony swoim
życiem, o nic przecież nie musiał się starać, imprezy stały się jego integralną
częścią, a z nimi alkohol i mocniejsze używki. Niezbyt inteligentne panienki
pchające się do łóżka i liczące na stanie się częścią jego rodziny, przygodny
seks, rozładowanie emocji. Narkotyki i alkohol sprowadziły go na samo dno, a
już na pewno jego samochód na dno basenu. Czara goryczy została przelana,
chłopakiem trzeba było potrząsnąć, aby w końcu się obudził. Hunter słuchał
kazań rodziców bez większych emocji, dopiero, kiedy przyszło do odebrania
wszelkiej elektroniki i plastików, czyli kart kredytowych, a jego wakacje miały
się przenieść na Florydę do wuja i to wcale nie na plażę, a do fizycznej pracy.
Rodzice liczyli, że taka zmiana korzystnie wpłynie na ich syna.
„Ta dziewczyna była lepsza niż jakikolwiek narkotyk, którego
próbowałem, a jeszcze nawet do niczego między nami nie doszło”.
Styl życia jego wuja tak bardzo
różnił się od tego, którego znał i przywyknął w domu, był bardziej skromny,
swojski, zmianą, która była na tyle znacząca, że przewróciła jego światopogląd
było poznanie Ellison James. Było dość zabawne, a następne chwile, które z nią
spędził głównie były kłótniami. Elle była niesamowitą osobą, która pragnęła coś
zmienić, studiować leśnictwo, obawiała się tego, że stanie się nieistotna, nie
zostawi niczego po sobie. Dbała o przyrodę i o ludzi, w życiu poszukiwała
czegoś więcej niż alkohol i imprezy. Ellison była niezwykle energiczna i żyła
pełnią życia. Tak bardzo się różnili, a mimo wszystko los skrzyżował ich drogę.
To było przeznaczenie. Popchnęła Huntera do działania, aby stawiał sobie
wyzwania, a nie balansował po wyznaczonym torze, którego tak naprawdę nie
chciał. Bez wątpienia byli jak ogień i woda, pochodzili z innych środowisk,
wiedzieli, ze czas, który otrzymali nie był wieczny. Zbliżały się studia, a
wraz z nimi powrót w rodzinne strony i duży krok w dorosłość, tylko, co jeśli
to drugie zbyt mocno wyryło się w myślach i sercu? Czy znajdą odwagę by
zawalczyć o to co piękne i wartościowe?
„Leniwie przesuwał dłońmi w górę i w dół
moich łydek. Nie chciałam tego przyznać, ale jego dotyk robił dziwne rzeczy z moim ciałem i czerpałam przyjemność z tego
kontaktu. Było to uczucie prawdziwe, naturalne. Poznałam Huntera niedawno, ale
moja dusza go rozpoznawała, przez co nie trudno było mi wpaść w poczucie,
jakbym znała go od zawsze”.
„Dla Ellison” to bardzo mądra i wzruszająca
powieść, która skruszy najbardziej zatwardziałe serce, to jedna z tych opowieści,
o których nie możesz zapomnieć. Myślę, że potrafi zmienić nastawienie, przypomnieć
o tym, co ważne zupełnie jak główna bohaterka. To nie jest zwykły letni romans,
prosty i błahy, jest w nim znacznie więcej, pozostawi cię ze łzami w oczach,
gęsią skórką na rękach i uśmiechem na twarzy. W książce mamy wiele motywów tych
trudnych, jak śmierć, żałoba i walka z chorobą, próby znalezienia sensu
własnego życia. Hunter potrzebował celu, do którego mógłby dojrzeć i dążyć,
czegoś, co byłoby dla niego wyzwaniem. Zmienił się, kiedy tak naprawdę poznał,
czym jest miłość, poczuł ją na własnej skórze i sercu.
„Dla Ellison” nie da się odłożyć, a
kiedy już to robiłam były to bardzo krótkie chwile, ulotne, takie, w których
trzymanie książki, czy czytnika bardzo przeszkadzało. Przez tą historię się
płynie, możecie powiedzieć, że jest schematyczna, może trochę przewidywalna,
ale to dobrze, bo nie wyobrażam sobie, aby między bohaterami nie wydarzyło się
tyle różnych rzeczy. Polecam z całego serca „Dla Ellison” i życzę wam wiele niesamowitych
emocji, które mnie towarzyszyły podczas czytania.
Komentarze
Prześlij komentarz