Recenzja Penelope Ward „Gentleman numer dziewięć”

Playboy, mózgowiec i piękna dziewczyna dorastali razem jako trójka dobrych przyjaciół. Któregoś dnia chłopcy zawarli pakt: żaden z nich, ani Rory, ani Channing, nigdy nie zwiąże się z Amber. Dla nich zawsze będzie wyłącznie przyjaciółką. Jednak gdy Channing wyjechał do college’u, Rory zerwał umowę: on i Amber zostali parą. Po wielu latach chłopak porzucił ukochaną. Zraniona dziewczyna postanowiła, przynajmniej na jakiś czas, dać sobie spokój z mężczyznami. I wtedy w jej życiu ponownie pojawił się Channing. Poprosił o przysługę — potrzebował pokoju na kilka miesięcy. Ona akurat dysponowała wolnym pomieszczeniem, zgodziła się je wynająć.
Dawny playboy i kobieciarz okazał się wspaniałym współlokatorem. Potrafił słuchać. Wiedział, kiedy przynieść butelkę wina i jak przygotować wyśmienity lunch. Do tego wyglądał naprawdę bosko. Zamiast zdradzić Amber swoje skrywane uczucia, zdecydował się po prostu być blisko niej i otoczyć ją delikatną opieką, by wkrótce znów ktoś jej nie skrzywdził. Nic więc dziwnego, że gdy któregoś wieczoru wrócił z pracy i przez kompletny przypadek zajrzał do laptopa współlokatorki, zrozumiał, że nie może stać z boku.
Amber skontaktowała się z ekskluzywną agencją wynajmującą mężczyzn do towarzystwa. Wybrała kogoś, kto figurował w spisie jako Gentleman Numer Dziewięć. Napisała do niego długą i szczerą wiadomość, którą przez roztargnienie pozostawiła na komputerze. Channing ją odczytał, a jego obawy o bezpieczeństwo przyjaciółki sięgnęły zenitu. Postanowił działać. Podszył się pod męską prostytutkę i rozpoczął ryzykowną grę. Dowiedział się o sprawach, o których Amber nigdy mu nie mówiła, i — wciąż jako Gentleman Numer Dziewięć — umówił się z nią na randkę w hotelu. Co się wydarzy, gdy prawda wyjdzie na jaw?
Nie każdy zasługuje na drugą szansę...


Wydawnictwo: Editio Red
Rok wydania:  2019
Format: Książka
Liczba stron: 288

„Gentleman numer dziewięć” jest kolejną nowością na naszym rynku wydawniczym autorstwa Penelope Ward. Niejednokrotnie Wam podkreślałam, jak bardzo lubię, dlatego nie jesteście zdziwieni, że postanowiłam Wam zrecenzować także tą książkę. Muszę przyznać, że może ona nie wszystkim przypaść do gustu, pisze to pod tym kątem, że istnieje w niej trójkąt miłosny, a wielu czytelników nie wypowiada się zbyt pochlebnie na ten temat. Wiem, że taki motyw może się znudzić, objeść, czy irytować, jednak nie zawsze powinniśmy rezygnować z lektury tylko dlatego, że się tam pojawia. Przecież może zostać zgrabnie wpleciony, jak i spruty z przedstawionych wydarzeń i relacji głównych bohaterów. Mnie to nie przestraszyło, nie odstraszyło, więc zabrałam się do czytania.


„Gentleman numer dziewięć” opowiada historię trójki bardzo bliskich przyjaciół, Amer, Rory i Channing dorastali razem będąc praktycznie nierozłączni. Mogli na siebie liczyć i żadne z nich nie chciało zepsuć ich wspaniałej relacji, dlatego też chłopcy zdecydowali się na pewien pakt. Jego obiektem była Amber, obiecali sobie, że żaden z nich nie będzie próbował ją zauroczyć i się z nią związać. Pozornie wszystko wyglądało w porządku, jednak, kiedy Channing wyjechał do colleag’u Rory zamierzał wykorzystać swoją szansę i złamać zawartą przyjacielską obietnicę. Amber i Rory stali się parą i chociaż początkowo wszystko wyglądało dobrze, czegoś zabrakło i mężczyzna porzucił dziewczynę łamiąc jej serce. Uważał, że powinni podążyć własnymi ścieżkami, sprawiając, że bardzo dotkliwie przeżyła swój pierwszy zawód miłosny. Amber była zdruzgotana, załamana i ostatnim czego chciała i potrzebowała to nowa miłość i mężczyzna. Świat bez Rory’ego dla niej nie miał sensu, był wszystkim, co znała, kochała i przy kim czuła się bezpiecznie. Zagubiła się i próbowała się pozbierać, wtedy też skontaktował się z nią Channing, który dowiedział się od ich wspólnego znajomego, że dziewczyna ma wolny pokój, a on sam szukał jakiegoś lokum do wynajęcia na kilka miesięcy. Przyjaciele zostali współlokatorami, co niosło ze sobą wiele kuszących i emocjonalnych pułapek i pokus, których się niespodziewani. Chłopak był dla niej wsparciem, wspaniałym przyjacielem, który potrafił ją wysłuchać, kiedy tego potrzebowała. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że dziewczyna dawniej odrobinę się w nim podkochiwała, a obecnie walczy, aby nie zerwać z twardym postanowieniem „zero facetów” właśnie z jego powodu.  Chaning postanowił być dla niej najlepszym przyjacielem, jak potrafił, nie chciał jej skrzywdzić, ani tym bardziej, aby zrobił to ktoś inny. Gotował, przynosił wino, rozbawiał i był tak, jak powinien być prawdziwy mężczyzna przy swojej kobiecie. Skrywane uczucia tej dwójki coraz mocniej o sobie przypominały, Amber walczyła, starała się to powstrzymać, frustracje jej nie pomagały, dlatego też wpada na szalony, niebezpieczny pomysł, na który mało, która kobieta by się zdecydowała, czy chociażby o tym pomyślała. Musiała być pod ogromną presją, bowiem zdecydowała się na spotkanie z Gentlemnem Numer Dziewięć z ekskluzywnej agencji wynajmującej mężczyzn do towarzystwa, co przypadkiem odkrywa Channing. Dociera do niego, że nie może jedynie stać z boku, a sama Amber nie mówi mu wszystkiego, być może ma więcej do ukrycia niż przypuszczał? Nie mógł wiecznie stać z boku, uciekać i okłamywać siebie, udawać, że uczucia, które ma względem dziewczyny nie istnieją. Decyduje się więc na pewien podstęp, może nie jest uczciwy, ale podobno w miłości i na wojnie wszystkie chwyty są dozwolone, prawda? Umawia się z Amber w hotelu podszywając pod tajemniczego Gentlemena Numer Dziewięć, co zrobi dziewczyna, kiedy prawda wyjdzie na jaw? Czy Channing zasługuje na drugą szansę? Czy Amber będzie gotowa dać się ponieść emocjom? Co jeszcze przygotowała dla nas autorka?


„Gentleman numer dziewięć” jest historią, którą można opisać krótko drogą od przyjaźni do kochania, którą autorka scementowała wplatając w nią jeszcze więcej emocji i akcji. Bardzo fajnym zabiegiem była możliwość spojrzenia w przeszłość bohaterów, poznanie ich w chwilach, kiedy w siebie wątpili, ukrywali swoje emocje, do czasu kiedy ponownie się spotykają, a uczucia, które wydawały się uśpione, ponowie otrzymują prawo do głosu. Kiedy każdy dzień stawał się skomplikowanym bałaganem, miłość zdążyła wtopić się w ich serca, wtedy przeszłość o sobie przypomniała w najmniej odpowiednim momencie.
Czytając książkę myślałam, że historia będzie przewidywalna, ale autorka zdecydowała się na nadanie akcji innego biegu, kolejne zastosowane zwroty pokazały mi, że byłam w błędzie zakładając coś takiego z góry. Uwielbiam emocje, które Penelope wtłacza w swoje powieści, a także chemię między bohaterami, którzy nie spodziewają się kolejnych kłód, które zdecydowała się im rzucić pod nogi. Czasami miłość pociąga za sobą podejmowanie największego ryzyka i o tym powinniśmy pamiętać, czytając tą książkę.

„Gentleman numer dziewięć” wniósł w miłosne trójkąty odrobinę świeżości, innego podejścia, wskazał nam, że dobrze rozrysowana i zrealizowana opowieść wybroni się sama, mimo zastosowania zniechęcającego motywu.  Główni bohaterowie zostali idealnie ze sobą spleceni, chociaż popełniają głupstwa robią to zarówno uciekając przed uczuciem, jak i dla miłości. Polecam książkę fanom autorki i motywu miłości między najlepszymi przyjaciółmi. 







Komentarze

Popularne posty