Recenzja Belle Aurora „Raw”

Nie wszystkie potwory czają się w ciemnościach.
Niektóre kryją się w świetle dnia.
Alexa Ballentine uciekła z domu, gdy tylko skończyła szesnaście lat. Wolała mieszkać na ulicy, niż dłużej żyć z ludźmi, którzy nie potrafili jej pokochać. Teraz, w wieku dwudziestu sześciu lat, mimo trudnych życiowych doświadczeń, ma pracę, którą kocha. Jest wykształconą, młodą kobietą i może pomagać innym ludziom.
Ale jest też on. Alexa nie wie, kim jest. Zwykle ma na głowie kaptur i obserwuje ją z daleka. Dziewczyna zdaje sobie sprawę, że powinna zgłosić tę sprawę policji, ale wbrew zdrowemu rozsądkowi czuje się bezpieczna, kiedy jej stalker znajduje się w pobliżu. Jest wręcz zafascynowana nieznajomym mężczyzną.
Kiedy zostaje napadnięta, to właśnie on przychodzi jej na ratunek. W ten sposób Alexa w końcu dowiaduje się, kim jest nieznajomy. Wkrótce dowie się również, że nie chodził za nią bez powodu i że wbrew pozorom nie jest ani bezdomny, ani szlachetny.
Będzie chciał, żeby Alexa zapłaciła za coś, co zrobiła w przeszłości, i żeby zrobiła to na jego zasadach.


Wydawnictwo: Niezwykłe
Rok wydania:  2019
Format: Książka
Liczba stron: 320
Cykl: Raw Family
Tom I


Przyznam szczerze, że dużym zaskoczeniem było dla mnie zobaczenie autorki Belle Aurory w takiej odsłonie. Poznałam ją przy okazji serii Friend-Zoned, której drugi tom udało mi się objąć patronatem z czego bardzo się cieszę. Dała nam się poznać z zupełnie innej strony, nieco brutalnej, szorstkiej, momentami zaskakującej na tyle, że zastanawiałam się, jak bohaterowie mogli zachować się w taki, a nie w inny sposób. Ten świat był dla mnie zaskoczeniem, ale to nie oznacza, że negatywnym. „Raw” wzbudził wśród czytelników ogromne zainteresowanie i wcale się nie dziwię, bo sama nie mogłam oderwać od okładki wzroku, a pierwsze fragmenty, które zostały udostępnione jedynie wzbudziły moją ciekawość i zainteresowanie. Jak wypadła książka?

„Nie wszystkie potwory czają się w ciemnościach. Niektóre kryją się w świetle dnia”.




Główną bohaterką książki jest Alexa Ballentine poznajemy ją, kiedy jako malutka dziewczyna pomogła pewnemu chłopcu, który został pobity we własnym domu. To bardzo empatyczna istotka, dlatego wiedziała, że chłopiec potrzebuje pomocy. Mimo jego protestów i niezbyt wprawnych rączek postanowiła go opatrzyć, ta właśnie chwila mocno wplotła się w ich pamięć, chociaż to nie miało się tak wydarzyć. Chłopiec nie miał zamiaru zdradzić jej swojego imienia twierdząc, że i tak je bardzo szybko zapomni. Alexa jednak była bardzo upartą osóbką, dlatego zrobiła tak, jak sobie obiecała. Udało jej się nie tylko poznać imię tego chłopca, ale także zapamiętać je, było dla niej istotne, chociaż sam zainteresowany nie miał o tym zielonego pojęcia.

„Wszyscy jesteśmy uzależnieni od czegoś, co pozwala nam zapomnieć o bólu”.

Kiedy Alexa miała szesnaście lat uciekła z domu i zamieszkała na ulicy, mimo wszystko udało jej się wyjść na prostą i znaleźć dobrą pracę.  To nie tak, że miała chłopaka, wpadła w nałóg, po prostu nie potrafiła żyć z pod jednym dachem z kimś, kto nigdy jej nie pokocha. Chciała sobie oszczędzić złudzeń i rozczarowań. Minęło dziesięć lat, nie można powiedzieć, że bohaterka nie ma ciężkiego bagażu doświadczeń na swoich barkach, jest coś, co się w niej nie zmieniło. Nadal kocha pomagać innym ludziom, ta piękna i jakże ważna cecha w niej pozostała. W jej życiu oprócz przyjaciół pojawił się ktoś, kogo być może powinna się obawiać, jednak nie wykonał żadnego ruchu, aby ją skrzywdzić. Stalker, młody mężczyzna, który zawsze, ilekroć go widuje ma na głowie kaptur, z biegiem czasu stał się nieodłącznym elementem jej dnia. W pewnym stopniu czuje się bezpieczna, kiedy jest w pobliżu, nigdy nie zrobił jej krzywdy, chociaż powinna to zgłosić, nie chce tego zrobić.
Pewnego dnia, kiedy wraca z pracy ciesząc się z wygranej sprawy w sądzie zostaje napadnięta przez potężnego i być może bezdomnego mężczyzny. Lexi czuje się okropnie, zupełnie jak ofiary napaści, z którymi nie tak rzadko współpracuje, kiedy myśli, że stanie się najgorsze, ktoś jej pomaga i ratuje przed gwałtem. Kaptur stał się jej bohaterem, zaopiekował się nią, kiedy tego potrzebowała najmocniej, bez trudu potrafiąc wejść do jej mieszkania. Czy powinno ją to przerazić? To oczywiste. Czy tak się dzieje? Nie. Twitch, bo tak nazywa się jej stalker nie jest bohaterem, ma wyraźne powody, dla których obserwuje kobietę. Nie jest bezdomny, ani też nie potrzebuje od niej pomocy. Nie ma szlachetnych powódek, jednak jest nim na tyle zafascynowana, że ignoruje podstawowe zasady bezpieczeństwa. Co będzie, kiedy dowie się prawdy? Twitch chce, żeby zapłaciła za coś, co zrobiła w przeszłości i zrobiła to w sposób, jaki on chce.  Czy Lexi słusznie czuje się przy nim bezpiecznie? Czy zrozumie, co się tak naprawdę dzieje nim będzie za późno?




„Raw” jest pozycją, która czytelnika uzależnia, wsysa w swoje strony sprawiając, że staje się jednym z bohaterów powieści. To nie słodka bajeczka dla dorosłych, ale brutalny świat pełen niebezpieczeństw, wyuzdanego seksu i wulgaryzmów. Jestem pełna podziwu dla autorki, że potrafi odnaleźć się w takie rzeczywistości, kiedy pisze książki o miłości, która narodziła się poprzez przyjaźń. Kontrast tych ciepłych historii, w których pojawiają się dramaty z tym brutalnym i mrocznym wydaje się być nie do pogodzenia, a jednak Belle Aurora to potrafi.
Czytając książkę czułam tak wiele emocji, walczyła wspólnie z Lexi broniąc się przed napastnikiem, mocno zaciskałam dłonie, kiedy byłam zdenerwowana, obserwowałam Twitcha z daleka, czułam się w centrum wydarzeń. Uwielbiam kreację męskiego bohatera, który jest bardzo mroczną postacią, jest twardy i bierze to, co chce nie odwracając się na innych i konsekwencję swoich działań. Było mi przykro i źle, kiedy odkrywałam, jaką trudną ma przeszłość i jak wiele złych rzeczy dotknęło go do żywego. Wydaje się zupełnym przeciwieństwem Lexi, może właśnie dlatego przeciwieństwa przyciągają się tak mocno?

Skończyłam książkę, ba, wręcz połykałam jej rozdziały, bo byłam zbyt zachłanna by zadowolić się stronami, „Raw”   jest wspaniałą historią, która się nie kończy, bowiem wydawnictwo planuje wydać kolejne tomy, a ja bardzo bym chciała, żeby stało się szybko, ponieważ uzależniłam się od tej lektury, a zakończenie jedynie podsyca apetyt na znacznie więcej. 



Komentarze

  1. Warto przeczytać taką książkę. Dzięki za recenzję i zachęcenie. Ja też, jak książka mnie wciąga, wręcz połykam kolejne rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za odwiedziny, ciesze się, że "Raw" zwróciła Twoją uwagę, mam nadzieję, że spotkasz wiele takich powieści, które sprawią, że będziesz połykać każdą stronę :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty