Recenzja Vi Keeland, Penelope Ward „Zbuntowane serce”


Piękne lato w Hamptonie i gorący romans wydają się przepisem na idealne wakacje. Wiadomo jednak, że zakochać się w najbardziej nieodpowiednim facecie na ziemi, wytatuowanym twardzielu bez skrupułów, który jest dziedzicem bajecznej fortuny, to prosić się o duże kłopoty. Mądre dziewczyny o tym wiedzą. Gia również wiedziała, mimo to z pełną świadomością wplątała się w skomplikowaną relację, z której trudno wyjść bez ran.
Uczucie, które niespodziewanie narodziło się między nią a Rushem, okazało się czymś mocniejszym od zwykłej letniej miłostki, lecz nie było im dane po prostu cieszyć się swoją miłością. Musieli zmierzyć się z cierpieniem i dokonać trudnych wyborów. Druga część tej historii nie przyniesie cudownego rozwiązania narastających problemów pary. Konsekwencje jednorazowej przygody z Harlanem będą dla dziewczyny dużo poważniejsze niż niespodziewane macierzyństwo. Jak mocny okaże się związek Gii i Rusha?
W Zbuntowanym sercu sprawy znacznie się komplikują. Gia i Rush stoją na rozdrożu. Chociaż się kochają i tęsknią za sobą, pomiędzy nimi wyrasta mur niedopowiedzeń i zawiedzionego zaufania. Tęsknota miesza się z rozpaczą, miłość z gniewem. Każde kolejne wydarzenie zdaje się niweczyć szansę na szczęśliwe zakończenie. Oto jak kosztowna i trudna do odkupienia może być chwila zapomnienia!
Jak sprawić, by znów zwyciężyła miłość?


Wydawnictwo: Editio Red
Rok wydania:  2019
Format: Książka
Liczba stron: 272
Cykl The Rush
Tom II



Kiedy przeczytałam pierwszy tom cyklu „The Rush” pt. „Zbuntowany dziedzic” w gardle miałam sporej wielkości gulę, a w myślach przechodziło tornado emocji i pytań. No, jak to? Co teraz? W takim momencie, no jak one mogły?! Może to pomyłka? Co, będzie z Rushem? Jestem pewna, że te z Was, które miały okazję przeczytać „Zbuntowanego dziedzica” miały podobne rozterki i zastanawiały się, jakim cudem dotrwają na premierę drugiego tomu? Jak to znieść? Zaaplikować sobie ziółka i to najlepiej pokaźną ilość! Ale kochane, nie ma tego złego, co by nam na dobre nie wyszło! Doczekałyśmy się, bowiem w czerwcu Wydawnictwo Editio Red przygotowało dla nas „Zbuntowane serce”, jak się do tego przygotować? Polecam pod ręką mieć ukochaną czekoladę i dobrą herbatę, wyprawić domowników „w dal”, aby nikt więcej nas nie odciągał od Rusha.
Autorki nie zastosowały żadnego czasowego przeskoku, „Zbuntowane serce” rozpoczyna się w miejscu, gdzie zakończył „Zbuntowany dziedzic”, kiedy nasza bohaterka czuła się, jakby dostała od życia obuchem w głowę, czy też prosto w serce. Martwi się i próbuje racjonalnie wyjaśnić sobie podobieństwo poznanego mężczyzny do „Harlana”, z którym spędziła jedną noc, która zaowocowała niechcianą ciążą. Gia czuje się winna względem Rusha, nie dość, że nie jest ojcem dziecka, które nosi i chce pomóc jej je wychować to jeszcze wiąże go taka relacja „z tym całym Harlanem”. Pisząc recenzję staram się nie zdradzić, kim jest ten lovelass, ani jakie ma powiązania z Rushem ze względu na to, że nie wszyscy z pewnością przeczytali „Zbuntowanego dziedzica”, a nie jest to prostą sprawą.



Prawda w końcu wyszła na jaw, a to zdruzgotało dwa serca pragnące jedynie miłości i normalnego spokojnego życia. Zarówno Gia, jak i Rush byli pewni tego, co czuli do siebie, ich miłość była silna i czysta, pewna, jednak w obliczu takich rewelacji wydawała się być niewystarczająca. Błędne decyzje i zwyczajowy pech sprawił, że to, co było między nimi piękne zaczęło się sypać i być jedną wielką niewiadomą. Na Rusha spadnie wiele problemów, w „Zbuntowanym sercu” czekają na nas pogrzeby, choroby, rozwody, walka z własną słabością i dochodzenie prawdy. Najtrudniejszą rzeczą nie było to, że dziecko Gii nie było jego, ale że ojcem był ten konkretny mężczyzna. Rush się obawiał tego, że nie będzie w stanie być dla maleństwa takim tatą na jakiego zasługuje. Jego relacja z rodzicielem nie należała do łatwych, czuł się gorszy, niekochany, był „wpadką”, dlatego nie chciał aby ten maleńki aniołek rosnący pod jej sercem przechodził prze to samo. Nie chciał zadawać takiego bólu zarówno dziecku, jak i jego ukochanej Gii. Był gotów zrezygnować z tego wszystkiego dając im możliwość ułożenia sobie życia w szczęściu, a przynajmniej jego namiastce, nim on sam wszystko zaprzepaści. Rush i Gia przechodzą naprawdę wiele w tej historii, ich miłość i zaangażowanie są kwestionowane na wiele sposobów, ale są bardzo otwarci na siebie w kwestii tego, co czują.
Gia czuła się bardzo bezbronna i podatna na zranienie, chociaż wiedziała, że musi coś z tym zrobić, nie odpowiadała jedynie za siebie, ale także za dziecko, dla którego stała się całym światem. Nie chciała popełniać błędów, jak to uczyniła jej własna matka. Kobieta  przekłada siebie i swoje dziecko na pierwszym miejscu. Stanie na własnych nogach nigdy nie było ważniejsze niż teraz. Gia starała się sobie udowodnić, że niezależnie od tego jaką decyzję podejmie Rush, jakie ciężkie stanie się jej życie będzie w stanie sobie z nim poradzić. Nie ważne jak twarde, bolesne, szorstkie i trudne by to nie było. Dia była prawdziwą wojowniczką, miała w sobie tak wiele siły, która pomagała jej to wszystko przetrwać. Niepewność czasem bywa bardziej toksyczna dla serca niż odrzucenie. Gia stałą się bardzo niezależną kobietą, zorganizowała całe swoje życie od nowa, nie zamierzała czekać na to, co przyniesie jej los. Chwyciła byka za rogi, nadała priorytet temu, co należy zrobić i zaplanować z wyprzedzeniem przy najgorszym scenariuszu. Miała w sobie tyle optymizmu, którego sama nie potrafiłabym mieć na jej miejscu, jednak wiedziała, że nie mogła od niego niczego wymagać. Brała tyle, ile zechciał jej dać.



„Zbuntowane serce” to opowieść, w której naprawiano błędy przeszłości, czy to następstwa nocy, której nie powinno być, czy też poczucia porzucenia przez rodzica, dorastania z przeświadczeniem bycia problemem i niechcianym elementem cennej rodzinnej układanki. Vi Keeland i Penelope Ward wprowadziły emocjonalny rollercoster nie zważając na uczucia czytelników, przyznam szczerze, że czasem miałam wrażenie, że czas namysłu Rusha był zbyt długi i rozciągnięty z drugiej jednak strony ta decyzja, którą był zmuszony podjąć nie była łatwa. Nie myślałam, jakbym ja się zachowała na jego miejscu, chociaż miałam ochotę potrzaśnięcia nim, aby dodać odwagi do wykonania tego koniecznego ruchu.
Mimo tego wszystkiego nie zniechęciłam się do kreacji Rusha, dzielnie mu kibicowałam i marzyłam, aby wszystkie przeciwności, które na niego spadły okazały się drobną przeszkodą, którą z łatwością ominie. Być może, moje dzielne kibicowanie odniosło pożądany skutek, a może oblał mnie strumień zimnej wody, abym się ogarnęła, tego nie zdradzę.
„Zbuntowane serce” było dobrą opowieścią zwieńczającą historię Gii i Rusha, dającą nadzieję na to, że w życiu każdy błąd może okazać się błogosławieństwem, jeśli tylko spotka się tą jedną odpowiednią osobę. 





Komentarze

  1. Za niedługo biorę się za czytanie :D
    pozdrawiam, Pola
    www.czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty