Recenzja K.N Haner „Ring Girl”
Pełna żaru, energetyczna opowieść o miłości w brutalnym świecie boksu.
ONA - córka boksera o międzynarodowej sławie.
ON – pretendent do tytułu Mistrza Świata.
ONA trzyma się jak najdalej od ringu i bokserskiego świata. ON żyje tylko po to, by walczyć i zwyciężać. Przypadek sprawia, że dwójka dawnych znajomych spotyka się ponownie. Czy odnajdą się w świecie, który oboje równie mocno kochają, co nienawidzą?
Czy tajemnice, które mają przed sobą, nie przeszkodzą im w drodze do szczęścia?
ONA - córka boksera o międzynarodowej sławie.
ON – pretendent do tytułu Mistrza Świata.
ONA trzyma się jak najdalej od ringu i bokserskiego świata. ON żyje tylko po to, by walczyć i zwyciężać. Przypadek sprawia, że dwójka dawnych znajomych spotyka się ponownie. Czy odnajdą się w świecie, który oboje równie mocno kochają, co nienawidzą?
Czy tajemnice, które mają przed sobą, nie przeszkodzą im w drodze do szczęścia?
Czego
można się spodziewać po książkach K.N. Haner? Przede wszystkim relaksu,
zapoznania się z ciekawą wizją świata, w który wrzuciła barwnych bohaterów. Co
teraz dla nas przygotowała? Tym razem wykreowała dla nas batalie
sercowo-sportowe, zawirowania rodzinne i problemy, których bohaterka będzie
zmuszona poradzić sobie sama. Z jakim skutkiem?
„Bo nieważne, ile razy upadniemy. Ważne jest, by przyznać się do błędów
i próbować je naprawić, a potem iść dalej. Najgorzej jest stanąć w miejscu i
nic nie robić. Wtedy nie będzie lepiej”.
Główną
bohaterką książki „Ring girl” jest Eden Turner córka byłego mistrza boksu, a
obecnie trenera młodych bokserów, którzy dopiero co wchodzą w ten świat.
Dziewczyna, jak to zazwyczaj bywa nie szuka nikogo, jest singielką i uważa, że
jest jej tak dobrze. Rodzice dziewczyny nigdy nie zalegalizowali swojego
związku, później nie było czego zbierać, dlatego nosiła nazwisko panieńskie
matki, a nie ojca McGregor. Jest uparta i niezależna, zawsze sięga po to czego
chce, chociaż jest też skłonna do poświęceń. Ciężko pracuje i nie da sobie w
kaszę dmuchać. Eden ma też pewną skłonność, często pakuje się w tarapaty
chociaż ich nie szuka, znacie to skądś? Kiedy staracie się wypaść dobrze, wyjść
z twarzą lądujecie na tyłku i to niekoniecznie na podłodze? W podobnej sytuacji
znalazła się Eden, wybrała się z kolegą, z którym łączy ją od czasu do czasu „przyjaźń
z korzyściami”, jak to się teraz modnie określa, na Galę Mistrzów Boksu. Przypadkiem traci
równowagę i wpada na kolana głównego pretendenta do zostania Mistrzem Świata w
Boksie Logana „Dantego” Johnsona.
„Bo bez miłości jesteśmy
nikim. Stajemy się martwi za życia”.
Ta
niefortunna sytuacja sprawia, że bohaterowie zaczynają do siebie czuć
niesamowity pociąg, spojrzenie, jakie sobie posyłają jest wyjątkowe, inne,
absorbujące całą uwagę tej drugiej osoby. Zaiskrzyło, dalej wydarzenia zaczęły
rozgrywać się same, z gali przenieśli się do niego, gdzie zamiast ognistego
małego, co nie co, wyleciała z hukiem z mieszkania, kiedy nakryła ich
narzeczona Dantego- Elodie. Brzmi ciekawie? A to dopiero początek. W gazetach
zaczęły się pojawiać artykuły na temat zdarzenia, gdzie Eden jest przedstawiana
w niekorzystnym świetle, jako wywłoka próbująca rozbić związek Dantego, bańka
mydlana pękła, kopciuszek jednej nocy wylądował w kuchni wybierając popiół z
kominka. Samopoczucia nie poprawiła kolejna kłótnia z ojcem, jego nowa
młodziutka narzeczona, kolejne strofowania i ucięcie źródełka gotówki. Eden
postanowiła odegrać się na ojcu i znaleźć pracę dzięki, której będzie
niezależna, w jaką stronę podąży dziewczyna? Czy uda jej się zgarnąć dobrą
posadę?
Logan
„Dante” Johnson nie ma łatwego życia, nie chodzi mi tutaj tylko o sport, ciągle
treningi, wyrzeczenia i odniesione rany, ale o to, że jest ślepo
podporządkowany ojcu. Pozwala sobie na to, aby wybierał dla niego to, co jest
najlepsze, począwszy od spraw zawodowych poprzez prywatne, tak nawet łóżkowe. Życie
Dantego to pajęczyna pozorów tkana przez Seniora Jonhsona. Musicie przyznać, że
to trochę przykre, że mężczyzna aby zaspokoić chore ambicje ojca zgadza się na
wszystko tylko dlatego, że to co robi
sprawia mu satysfakcję, jest w tym dobry i walczy na ringu. Tą walkę Logan
powinien stoczyć nie na macie, ale z własnym ojcem, myślicie, że w końcu do
tego dojrzeje? Może potrzebny jest mu mały pyskaty bodziec, takim jakim jest
Eden?
„Ring Girl” jest nową powieścią K.N.
Haner, przygotowała dla nas romans z dramatem, który się rozgrywał dookoła głównych
bohaterów. Eden dostała lekcje od życia,
przeszła drogę od takiej nieco rozpuszczonej panienki, która szastała
pieniędzmi bogatego tatusia i nie musiała się o nic martwić, do dziewczyny, którą
w końcu była zmuszona się ogarnąć, co szło jej ciężko. Pakowanie się w kłopoty powinno być jej drugim
imieniem, całe szczęście wyszła na względną prostą. Odcięcie od wygodnego, kiedy
się przydawał Cartera, ojca pilnującego, by nie kręciła się przy ringu wyszło
jej na plus. Myślę, że spotkanie Logana i Eden wpłynęło na nich wręcz
zbawiennie, ona dała mężczyźnie motywacje ku temu, żeby walczył o siebie i
przestał być „samochodzikiem na sterowanie”, którego pilot spoczywał w dłoni
ojca, on pokazał jej czym jest miłość.
„Ring Girl” spodoba się fankom
autorki, które doskonale znają jej styl i pomysłowość oraz kobietom, które
lubią romanse i pragną zrelaksować się z książką po pracy.
Lubię tę książkę! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ♥♥
Nie oceniam po okładkach