Recenzja Mona Kasten „Save you”


I nikt dotąd tak boleśnie jej nie zranił.
Ruby najbardziej chciałaby wrócić do dawnego życia, do czasu, gdy w elitarnym Maxton Hall nikt jej nie znał. Nie może jednak zapomnieć o Jamesie. Szczególnie że chłopak robi wszystko, co w jego mocy, by ją odzyskać.
Kiedy rodzina Jamesa przeżywa trudne chwile, dziewczyna pojmuje, że ich miłość od początku nie miała szans. Bo zamiast szukać u niej wsparcia, James łamie jej serce.
Ruby postanawia skupić się na wymarzonych studiach w Oksfordzie, jednak James nie daje tak łatwo o sobie zapomnieć. Nie chodzi tylko o wspomnienia wspólnych chwil, które powracają, gdy Ruby najmniej się tego spodziewa. James wie, że zachował się niewybaczalnie, teraz stara się wszystko naprawić. Pytanie tylko, czy dziewczyna zdobędzie się na odwagę, by jeszcze raz podjąć ryzyko...


Wydawnictwo: Jaguar
Rok wydania:  2019
Format: Książka
Liczba stron: 400
Cykl: Maxton Hall 

TOM II


Mona Kasten powraca ze swoją serią Maxton Hall, po „Save me” przyszła pora na „Save you”, całe szczęście nie musiałam czekać zbyt długo na kontynuację losów Ruby i Jamesa. Poprzedni tom kończy się złamanym sercem dziewczyny, ale nie tylko. James cierpi przywdziewając maskę, która ma na celu odwrócenie uwagi od tego, jakim jest emocjonalnym wrakiem, jak bardzo jest wrażliwy, jak pochłania go cierpienie. Popełnił błąd usiłując sobie udowodnić, że potrafi i jest zimnym draniem wyprutym ze wszelkich emocji. Tylko, czy to sprawi, że naprawdę poczuje się lepiej? Niestety nie, jedynie bardziej go napędza do tego, aby sięgnąć dna. Alkohol, narkotyki i ojciec, który do wzoru cnót nie należy, wywiera na nim presję. Grunt Jamesa zaczął się osuwać, a on wraz z nim, nie widząc sensu, nie czując nic innego poza odrazą do samego siebie.
Ruby rozpada się na tysiąc bolesnych i ostrych kawałków, cierpi na tyle, że symuluje chorobę byle tylko nie iść do szkoły, nie spotkać się z nim, sprawcą całego nieszczęścia. Nikomu nie pozwoliła się do siebie zbliżyć, tylko jemu. Nikt tak jej nie zranił, z premedytacją nie pokazał, jak bardzo się myliła myśląc, że coś dla niego znaczy. Wszystko się jednak zmienia, kiedy dowiaduje się o sytuacji, w której się znalazł. Zachowuje się niezwykle dojrzale jak na swój wiek, chowając wszystkie uczucia i żale do kiszeni, udaje się do chłopaka, by przy nim być. Chce pomóc mu przejść przez trudny okres żałoby, z którym ewidentnie sobie nie radzi. Wystarczy tylko wspomnienie o tym, co się stało, aby podkuliła ogon i wyszła. Podświadomie się zmieniła odrzucając od siebie całą tą naiwność. Ruby jest strasznie rozczarowana i nie może mu od tak wybaczyć, jest rozdarta. Zdaje sobie sprawę,  w jak bardzo był złym stanie, ale z drugiej strony zaufanie jest bardzo kruche i odbudowa nie należy do prostych. Obecnie chce ponownie skupić się na swoim życiu, ale nie ma tego, co miała w Maxton Hall, znajomość z Jamesem wiele zmieniła, przestała być niewidzialnym dziewczątkiem. Pomimo braku porozumienia z Jamesem, przyjaźni się z Lydią, która ma problemy, dziewczyna za wszelką cenę chce pomóc.



James cierpi z powodu straty, nie tylko jego matki, ale także Ruby. Nie powinien otaczać siebie jedynie płytkimi wymówkami, a zacząć walczyć o siebie. To, że nie panował nad sobą nie sprawi, że  prościej będzie mu wybaczyć. Po tym, co zrobił Ruby nie jest już taki sam jak kiedyś i nie może sobie wyobrazić tego, że życie ponownie przywdzieje dla niego jaśniejsze barwy. Brakuje mu jej. Chce by do niego wróciła, potrzebuje w swoim życiu Ruby i ze wszystkich sił musi jej udowodnić, jak wiele ona dla niego znaczy.
Mona Kasten do wiodących bohaterów dołożyła jeszcze dwie postacie, które opisywały swoje problemy. Chodzi tutaj o Lydię i Ember, muszę przyznać, że bardziej mi się podobała ta pierwsza, sprawia, że zyskuje czytelniczą sympatię. Ember natomiast nieco mnie nudziła, jakoś nie potrafiłam wczuć się w jej postać, jej rozdziały nie były takie ciekawe, jakie mogłyby być. Czegoś mi tutaj zabrakło.
„Save you” to bez zwątpienia powieść bardzo emocjonalna, ukazuje determinację i walkę, aby odzyskać ukochaną osobę.  To walka o lepsze jutro, o siebie i wychodzenie z żałoby po utracie bliskiej osoby. Obserwujemy przemianę głównych bohaterów, to jak dojrzewają i próbują stanąć z uniesioną głową aby spotkać się z tą dorosłością. Ruby to wojowniczka, która bardzo pragnie dostać się na wymarzone studia, pracuje na to najciężej z poznanych bohaterów, mam nadzieję, że jej się to uda.



Klimat książki jest bardzo przyjemny, a język, którym posługuje się autorka jest prosty, plastyczny i zrozumiały. Akcja powieści brnie do przodu w swoim własnym tempie, które jest umiarkowane, nie za szybkie, nie za wolne, takie charakterystyczne dla tego typu powieści. Podoba mi się to, że mimo wszystko Kasten postanowiła nieco bardziej przyjrzeć się psychice bohaterów i przedstawić ich emocjonalną część, co dodaje historii wiarygodności, zwłaszcza dzięki wieloosobowej narracji.

Zakończenie książki sprawia, że zaczynamy się zastanawiać nad kolejnymi wydarzeniami, chcąc poznać dalsze losy Ruby, jednak reakcja jej matki na takie rewelacje, zwłaszcza, że ma z córką całkiem niezły kontakt, trochę mi nie pasuje. Mogę zrozumieć to, że była zaskoczona, jednak założenie z góry winy bez stuprocentowych dowodów jest krzywdzące. Ludzie różnie reagują zwłaszcza, kiedy emocje przejmują nad nimi górę. Chociaż „Save you” może być chwilami nieco przewidywalna uważam, że jest ciekawa i spełnia swoją rolę, potrafi poruszyć czytelnikiem, sprawić, że zacznie się martwić i utożsamiać z bohaterami. 







Komentarze

  1. Pierwsza część jeszcze przede mną, ale mam w planach :)
    Pozdrawiam,
    Pola
    www.czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty