Recenzja Tasmina Perry „Dom nad jeziorem”


Czy da się zapomnieć o pierwszej miłości? Ujmująca opowieść w scenerii rodem z Przeminęło z wiatrem! Rok 1994. W Savannah jest upalne lato, które niesie ciepłą bryzę i zapach różaneczników. Kiedy młody student Jim spędza tam ostatnie przed wyjazdem na studia wakacje, nawet nie przypuszcza, że tak bardzo odmienią jego życie. Poznaje uroczą Jennifer Wayatt, córkę właściciela sąsiedniej posiadłości. Zakochują się w sobie bez pamięci, ale wspólne marzenia i plany rozpadają się jak domek z kart przez tragedię, która na zawsze zmieni życie spokojnego miasteczka.
Rok 2008. Jim odnosi spektakularne sukcesy w branży hotelarskiej i pnie się po szczeblach kariery. Nigdy nie wracał do miejsca, w którym spędził najważniejsze lato życia, choć jego myśli czasem krążą wokół tych wspomnień. Jego uczucia zostaną wystawione na próbę, kiedy jego szef zleca mu wykupienie dom nad jeziorem, w którym kiedyś mieszkała rodzina Jennifer. Kiedy ponownie ją spotyka, zaczyna rozumieć, że nigdy nie przestał jej kochać.


Wydawnictwo: Kobiece
Rok wydania:  2019
Format: Książka
Liczba stron: 444

Do sięgnięcia po książkę „Dom nad jeziorem”  Tasminy Perry zmobilizowała, a może bardziej zachęciła mnie okładka, która jest niezwykle ciepła i letnia. Wprost nie można od niej oderwać wzroku, pogoda za oknem zaczęła nas rozpieszczać, przyjemnie nastrajać ku temu, aby opuszczać dom i udać się na wycieczki, czy też długie wyjazdy. Tym razem przeniosłam się na południe Ameryki, do bardzo ciepłego letniego Savannah, konkretnie do pewnej magicznej rezydencji należącej do Wodziny Wyatt, dlaczego? Potrzebowałam przyjemnej historii dającej nadzieję, bez spektakularnych dramatów ciągnących się na tony stronnic. Czas i miejsce nie ma znaczenia, kiedy do głosu dochodzi miłość.  Co otrzymałam pod tym tytułem? Rozliczenie z bolesną przeszłością i tragedią.
Casa D'Or to oszałamiająca rezydencja nad jeziorem należąca do zamożnej rodziny Wyatt: Davida, jego żony Sylvii i ich córki  Jennifer. Dziewczyna miała pewne życiowe plany, które wiązały się z Connorem Gilbertem, planowali się pobrać. Tego lata rodzina znanego pisarza Bryna Jonhsona przyjechała z Anglii do Savannah, wynajmując dom nad jeziorem na wakacje. Między Jimem Johnsonem, a Jenn zaczęło iskrzyć, fascynacja zaczęła rozwijać się na tyle prężnie, że przeradza się we wzajemne zakochanie. Młodzi planują razem odejść, ale żeby tego dokonać i zrobić tak, jak należy, Jennifer spotyka się z Connorem, aby z nim zerwać, a następnie udaje do Jim’a, którego nie zastaje. Dochodzi do tragedii, która zmienia wszystko, pytania pozostają bez odpowiedzi, i nic nie jest takie, jak się wydaje, wspólne plany zostają rozwiane, wszystko za sprawą jednej nocy, która niweczy wszystko.



Od wydarzeń mija czternaście długich lat, Jim ma obecnie czterdzieści lat i pracuje dla międzynarodowej grupy hotelarskiej Omari. Jego pracodawca prężnie się rozwija i ma zamiar nabyć dom, który nosił tak wiele jego wspomnień, Casa D'Or i przekształcić w hotel. Jim staje twarzą w twarz z Jennifer Wayatt, jego dawną i największą miłością, która decyduje się na sprzedaż domu. Ich ponowne spotkanie sprawia, że dowiemy się więcej o wydarzeniach, które doprowadziły do ​​ich rozstania. Odkrywamy rodzinne tajemnice, które rzutowały nad wspólną przyszłością zakochanych, upadamy i podnosimy się razem z nimi mając nadzieję, że uda im się przebrnąć przez wszystko, aby na nowo wypracować być może wspólną przyszłość. Stara miłość nie umiera, prawda? Tylko, czy znajdą w sobie dość siły, aby to zrozumieć i o nią zawalczyć?
„Dom nad jeziorem” to jedna z tych historii, które mogą stać się filmem pełnometrażowym, nie zdziwiłbym się, gdyby tak się stało w przyszłości. Wszystkie opisy są przedstawione niezwykle klimatycznie i autentycznie, bez zbędnego rozmachu, autorka dużą uwagę poświęciła bohaterom, ich przeżyciom wewnętrznym, stworzyła wiele ciekawych i barwnych kreacji. To moje pierwsze spotkanie z autorką, ale jeśli będę miała okazję się sięgnąć po książki jej autorstwa, zdecydowanie tak zrobię.


Historia złamała mi serce, czułam ból z jakim mierzyli się bohaterowie, ich żal i poczucie winy, chociaż tak naprawdę nie było powodu, aby czuli się tak źle. Byli ofiarami błędów osób, które powinny dawać im wsparcie i chronić, tymczasem tajemnice, które przed nimi mieli sprawiły odwrotny skutek. Nie wszyscy bohaterowie byli tacy za jakich chcieli uchodzić, ci pozytywni zaskakiwali wydarzeniami, które powodowali oraz tym, jak dobrze się  maskowali.
W „Domu nad jeziorem” autorka bardzo zgrabnie przeplata ze sobą wydarzenia, które miały miejsce w przeszłości, wyjaśniające wpływ  oddziałujący na przyszłość bohaterów. Nie przepadam za bardzo za takim zabiegiem, jednak tutaj był on konieczny. Wędrowałam między rokiem 1994, a obecnym 2008, obserwując od czego to wszystko się zaczęło, wszystkie elementy łączyły historię w spójną całość.  Otrzymujemy tutaj wiele zwrotów akcji, na które z pewnością nie zostaliśmy przygotowani, mimo wszystko w efekcie końcowym nie jesteśmy rozczarowani.

Jedynym minusem, jaki tutaj dostrzegam to, niepotrzebna i wielka bomba dotycząca rodziny Jima, której autorka używa do zbudowania kulminacji. Rewelacja, która wydaje się nieco przesadzona, ponieważ fabuła jest już bardzo mocna. Mimo wszystko uważam, że to nie powinno zbytnio przeszkadzać w tej słodkiej i wzruszającej opowieści o dwóch osobach odkrywających się nawzajem na nowo.





Komentarze

Popularne posty