Recenzja Melanie Harlow Corine Michaels „Hold you close” [PATRONAT]
Ian Chase złamał mi
serce, kiedy miałam siedemnaście lat. Kolejne osiemnaście lat mojego życia
spędziłam, nienawidząc go. Ułatwia mi to jego bezczelny wyraz twarzy oraz fakt,
że prowadzi życie playboya. Nie mogę tego nie zauważać, ponieważ mieszka obok
mnie. Za każdym razem, gdy widzę, jak wychodzi z basenu – niemal nagi i
nieprawdopodobnie seksowny – czuję, że gotuje się we mnie krew.
Zawsze uwielbiałam go nienawidzić. Nigdy nie planowałam, że będę go potrzebowała.
London Parish jest najlepszą przyjaciółką mojej młodszej siostry, ale nie powstrzymało mnie to przed zakochaniem się w niej. Mamy za sobą skomplikowaną przeszłość. Wszystko, co nas łączy, to fakt, że jesteśmy rodzicami chrzestnymi trójki uroczych dzieci mojej siostry. Lecz nasze życie zmienia się za sprawą tragicznego wydarzenia. Teraz staramy się wychowywać dzieci, które kochamy, pogodzić się z niewyobrażalną stratą oraz zwalczyć rodzące się między nami pożądanie.
Moje życie wywróciło się do góry nogami, więc ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuję, jest ożywianie dawnych uczuć. Nieważne, jak mocno bym ją trzymał, i tak nigdy nie będę mógł jej zatrzymać.
Zawsze uwielbiałam go nienawidzić. Nigdy nie planowałam, że będę go potrzebowała.
London Parish jest najlepszą przyjaciółką mojej młodszej siostry, ale nie powstrzymało mnie to przed zakochaniem się w niej. Mamy za sobą skomplikowaną przeszłość. Wszystko, co nas łączy, to fakt, że jesteśmy rodzicami chrzestnymi trójki uroczych dzieci mojej siostry. Lecz nasze życie zmienia się za sprawą tragicznego wydarzenia. Teraz staramy się wychowywać dzieci, które kochamy, pogodzić się z niewyobrażalną stratą oraz zwalczyć rodzące się między nami pożądanie.
Moje życie wywróciło się do góry nogami, więc ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuję, jest ożywianie dawnych uczuć. Nieważne, jak mocno bym ją trzymał, i tak nigdy nie będę mógł jej zatrzymać.
Wydawnictwo:
Niezwykłe
Rok
wydania: 2019
Format:
Książka
Liczba
stron: 287
Z
twórczością Corine Michales spotkałam się jakiś czas temu czytając „Consolation”
i „Convinion”, wspomniane książki oceniłam
w pozytywny sposób, dlatego, kiedy zobaczyłam, że autorka nawiązała współpracę
z Melanie Harlow, zaczęłam interesować się tym tematem. Czytając fabułę i
fragmenty „Hold you close” dałam się porwać wyjątkowym opisom odczuwanych przez
bohaterów emocji, fabułę, która mimo tego, ze nie jest szczególnie odkrywcza łączy
w sobie tak ciepłe elementy, że nie byłam w stanie się oderwać. „Hold you close”
ofiarowała mi wszystko, czego potrzebowałam, walkę o uczucie i z tragedią,
próbujących podnieść się z popiołów bohaterów tworzących rodzinę. Zdecydowałam
się na objęcie książki swoim medialnym patronatem, a Was zapraszam na recenzję.
„Chciałabym tylko, żeby
moje serce wiedziało, że jest zły”.
„Hold you close” opowiada historię
Ian’a Chase’a i London Parish, którzy nie potrafią wytrzymać ze sobą w jednym
pomieszczeniu kilku chwil bez wrogości i kłótni. Nie zawsze tak było, kiedyś
łączyło ich znacznie więcej, jednak coś się wydarzyło, co pogruchotało serce
London na drobniutki pył. Co takiego?
Ian Chase jest trochę takim
lekkoduchem, pod kątem zawodowym jest właścicielem dobrze prosperującego nocnego
klubu, co sprawia, że na brak damskiego towarzystwa nie może narzekać. Jest
mężczyzną atrakcyjnym i zamożnym, posiadającym finansowe zabezpieczenie i
korzystający z tego, co podsunie mu los. Jest kobieciarzem, który nie ma
zamiaru się wiązać, wujkiem uroczej trójki dzieci. Jest jeszcze ona, jego irytująca
i kąśliwa sąsiadka, o której nie jest w stanie zapomnieć od czasu, kiedy byli nastolatkami,
od pamiętnego balu maturalnego, kiedy coś dobrego się między nimi wydarzyło.
Wszystko, jednak posypało się tak szybko, jak zdążyło stworzyć. Zranił ją głęboko
ignorując i zaczynając umawiać z jedną z kolejnych panienek, nie zważając na
to, czy jest tego świadkiem. Przyjął pozę drania dokonując wyboru za
dziewczynę, która była dla niego wszystkim, dla jej dobra.
„Czasami musisz puścić to, czego chcesz bardziej niż czegokolwiek
innego, ponieważ jest to właściwa rzecz”.
London Parish jest najlepszą
przyjaciółką siostry Ian’a, ukochaną i najlepszą ciocią Ruby, Morgan i Chrisa,
a także ich matką chrzestną. Wspólnie z Ian’em, który jest ojcem chrzestnym
dzieci stara się być obecna w ich życiu mimo wzajemnej wrogości i niechęci do
człowieka, który złamał jej serce. Mimo tylu lat, które minęły dziewczyna ma do
niego żal, a serce nie zdołało scalić się ponownie. Usiłuje przysłonić ciepłe
uczucie nienawiścią, którą sztucznie podsyca do mężczyzny, kiedy tylko pojawia
się w pobliżu. London jest uparta, dąży do obranego celu i ciężko pracuje
odnosząc sukcesy zawodowe, pracuje w firmie jako analityczka.
Pewne wydarzenia sprawiają, że nie
tylko świat głównych bohaterów rozsypie się raniąc ich dotkliwie, ale także
kochanych przez nich dzieci. Przyjaciółka London ginie wraz z mężem w
katastrofie lotniczej pozostawiając trójkę dzieci zupełnie samych, czy na
pewno? Przed bohaterami trudne chwile, sprawy z pogrzebem i testamentem, w
którym okazuje się, że opiekę nad dziećmi Sabriny przejmuje Ian. Mężczyzna jest
zaskoczony i nieco przerażony perspektywą opieki nad tą trójką, nie ma pojęcia
od czego zacząć. Na szczęście nie jest sam, London doskonale orientuje się we
wszystkim, zna harmonogram dnia każdego z osieroconych dzieci, co lubi, a czego
nie, nie może przejść obok nich obojętnie, tylko dlatego, że nie potrafi
przebywać z Chase’m pod jednym dachem. Dobro Chrisa, Morgan i Ruby jest
najważniejsze, dlatego przyszedł czas, aby zakopać wojenny topór i stanąć
twarzą w twarz z nową rzeczywistością. Czy im się to powiedzie? Czy już zawsze
będą chować do siebie urazę? Czy dotkliwa strata jaką ponieśli wszyscy
bohaterowie sprawi, że spojrzą na życie inaczej? Najwyższy czas dorosnąć.
Podobało
mi się założenie tej historii i myślę, że autorki wykonały kawał dobrej roboty,
sprawiając, że czułam tak wiele emocji związanych z tym, co się przytrafiało bohaterom.
Żal ściskał moje serce z powody tych wspaniałych dzieciaków, współczułam im z
powodu doznanej straty, jakbym je znała. Sposób w jaki London i Ian starali
się, aby ich niecodzienna rodzinka miała przyszłość, łączyła koniec z końcem ofiarując
im miłość, której tak bardzo potrzebują. To było cudowne w tej opowieści, że
mogłam zobaczyć, jak Ian dorastał, zmieniając się z beztroskiego chłopaka w
dojrzalszego mężczyznę, który naprawdę się starał być dobrym opiekunem. Życie
musi biec dalej, swoim własnym tempem, tylko jak to wszystko ze sobą zapleść,
aby nikt nie ucierpiał?
„Hold
me close” jest bardzo emocjonalną lekturą,
przy której uronisz łzę, zasmucisz się, roześmiejesz i zdenerwujesz na pewne
wybory, których dokonali bohaterowie. Historia, którą zaserwowały nam autorki
jest trochę schematyczna, jednak nie sposób jest przejść obok niej obojętnie,
kiedy już weźmiesz książkę w swoje dłonie, nie będziesz w stanie jej odłożyć,
dopóki nie dowiesz się, jaki będzie jej finał. Ewolucja bohaterów sprawia, że zaczynasz im
kibicować i mocno trzymać kciuki za to, że w końcu zrozumieją to, że życie bez
miłości nie jest zbyt wiele warte. Bardzo podobała mi się ta całą dynamika rozgrywająca
się między London, a Ian’em, silna i oczywista chemia Brala nad nimi górę, po prostu nie mogłam się doczekać dowcipnego
przekomarzania, które rozgrywało się na łamach książki. Rozkwitałam w chwilach,
kiedy serce drżało z wyczekiwania, niepokoju i wyrzuceniu z siebie
nawarstwiających się w duszy emocji.
„Hold
me close” jest idealną mieszanką niepokoju, nadziei, miłości i emocjonalnego
zamieszania sprawia, że na długo po skończeniu lektury miałam na ustach uśmiech,
a moje myśli krążyły wokoło tej cudownej rodziny. W chwilach gniewu na
powtarzanie błędów Iana miałam ochotę nim potrzasnąć, albo zwyczajowo przywalić
w łep, aby te trybiki się tam zresetowały i wskoczyły w odpowiednie zębatki.
Wszystko po to, aby mu uzmysłowić, że stawiając sprawę w ten sposób, nie tylko
krzywdzi siebie, ale także dzieci, które potrzebują wsparcia.
To
świetny romans opowiadający o tym, że warto jest walczyć o drugą szansę, bo
kolejnej przecież może już nie być. Byłam zachwycona historią, postaciami,
emocjami, relacjami i chemią między bohaterami. Pokochasz tą historię,
zwłaszcza, jeśli lubisz współczesne romanse przepełnione emocjami! Mam
nadzieję, że nie jest to ostatnia współpraca Melanie i Corinne, ponieważ
świetnie się uzupełniały, chętnie przeczytam jeszcze książkę, którą zdecydują
się napisać wspólnie.
Bardzo chce przeczytac te ksiazke, bo lubie takie historie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Eli Pozdrawiam, Eli https://czytamytu.blogspot.com