Recenzja Sarah J.Maas „Imperium burz”

Droga do tronu Terrasenu dopiero się rozpoczęła. I choć młoda królowa z każdym dniem coraz lepiej poznaje potęgę swojej magii, to wie, że nie wygra wojny z Erawanem w pojedynkę. Nadszedł czas szukania sojuszników. Kto odpowie na jej wezwanie? I jaką cenę będzie skłonna zapłacić za zwycięstwo z siłami ciemności? Imperium burz to piąty tom bestsellerowej serii Szklany tron, która podbiła serca milionów czytelników na całym świecie. Prawa do adaptacji „Szklanego tronu” wykupiło studio Mark Gordon Company (m.in. „Ray Donovan” i „Grey’s Anatomy”). Ekranizacją serialu zajmie się Mark Gordon Company. Autorką scenariusza ma być Kira Snyder, pilotażowy odcinek wyreżyseruje Anna Foerster.



Wydawnictwo: Uroboros
Rok wydania:  2017
Format: Książka
Liczba stron: 864
Cykl: Szklany Tron
TOM V

Nie potrafię opisać emocji, jakie czułam, kiedy w moje dłonie wpadła kolejna, piąta już cześć cyklu „Szklany tron”.  Nie potrafię oderwać się od myśli o tym, co zrobi Aelin, jak sobie poradzi z zagrożeniem, co będzie dalej? Czy to zakrawa po maleńką obsesję? Może troszkę! Ale, czy ktoś mi się dziwi? Ktoś, kto raz poznał smak przelanych na papier słów przez Sarę J. Maas będzie miał problem oderwać się od jej świata i powrócić
 do rzeczywistości. Co się wydarzyło w piątym tomie, czy autorka nadal utrzymuje dawny poziom, a może coś się tutaj zmieniło? 

„Ten świat zostanie ocalony i przebudowany przez marzycieli”.

Droga Aelin Ashryver Galathynius do tronu dopiero się rozpoczęła, silni sojusznicy są właśnie tym, czego jej potrzeba. Nie wygra wojny z Erawanem sama, czy jej się to uda? Może liczyć na ukochanego Rowana, przyjaciółkę Lysandrę i kuzyna Aediona, może to niewiele, kiedy do walki potrzeba armii. Wojna to nie taka prosta sprawa, nie, kiedy w grę wchodzi porażka. Bohaterka wyrusza na spotkanie z kilkoma potencjalnymi sojusznikami w gospodzie, mówi się o Aelin, że nie uznają jej za królową, a to wszystko bardzo irytuje. Przysięga, że spłaci wszystkie zaciągnięte długi bez względu na koszty. Zrobi wszystko by pokonać króla demonów, Erawana, zanim Erilea zginie w Ciemności.
 Jednak Erawan nie jest jedyną troską Aelin, Królowa Wróżek, Mauve, jest równie niebezpieczna, bezwzględna i mściwa. Wrogowie mieli dziesięciolecia, wieki, aby knuć i planować kolejne ruchy, przedsięwzięcia. Aelin ma zaledwie kilka miesięcy. Z jej lojalnym dworem u boku i spadkobiercą tronu odbiera stare długi i obietnice, od zabójców, piratów i szlachciców, gdy Manon walczy przeciw jej zjadliwej naturze i swojemu rodzajowi. Nadchodzi wielka burza, która albo oczyści świat, albo go unicestwi. Co się wydarzy? Czyj świat upadnie? Czy ziemie Erilea spowije mrok?

„Kocham cię – mówił, całując ją, a każde słowo, cenniejsze niż szlachetny kamień, wpadało do jej serca i duszy. - I mogę dać ci wszystko. I nie potrzebuję czasu. Nawet, gdy ten świat stanie się tylko szeptem pyłu wśród gwiazd, nadal będę cię kochać”.


To, czego potrzebuje Aelin, to udowodnić królestwu i panom Terrasenu, że jest zaginioną królową i wróciła do domu, ale potrzebuje pomocy. Musi uratować swoje królestwo i powstrzymać przed spaleniem, podbiciem i rządzeniem przez najeźdźcę. Nie rozumiem, jak lordowie mogli jej nie zaakceptować, ani nie rozpoznają, kim naprawdę jest. Była w stanie kontrolować siebie i nie odrywać nikomu głowy, ale szanse na sojusz zostały po prostu odrzucone i zdmuchnięte niczym świeca na wietrze.
Wspominając o Manon, wiemy, że ma serce. Potrafi odnaleźć w sobie emocje, a nawet posiadać do kogoś ciepłe uczucie, chociaż nie myślała, że kiedykolwiek doświadczy czegoś podobnego. Wciąż jest silna, ale Maas pokazała jej słabe punkty, jest przyjaciółką Abraxosa,  jest lojalny wobec niej, robi wszystko, by ją chronić. Ich przyjaźń jest naprawdę urocza, ponieważ polegają na sobie nawzajem. Są tajemnice, które odkryła, i prawdy, które pozostawiły ją czasami zszokowaną, a innym razem rozgniewaną. Martwi się o Abraxosa i chce wiedzieć, czy wszystko z nim jest w porządku, że jest gdzieś w pobliżu. W końcu zdecydowała się podążać za sercem i chociaż kosztowało ją to drogo, wciąż jestem szczęśliwa, że wybrała tą ścieżkę! 

„- Szybko się przekonasz, Rolfe, że jeśli chodzi o Celaenę Sardothien, słowo "zająć się" nie ma większego zastosowania - odparł Dorian. - Bardziej pasuje określenie "przetrwać”.

„Imperium burz” obfituje w sceny walki, przyczyniają się do ogólnego rozwoju fabuły i  postaci, więc nie jest to tylko bezsensowny rozlew krwi. Atmosfera książki jest mroczniejsza, bardziej okrutna, szalona niż w poprzednich tomach. Uwielbiam ciche knowania Aelin, wszystkie złe i właściwe wybory, które podjęła, przez co rozwój jej postaci j był fantastyczny i wiarygodny. 
Fabuła gna jak szalona, chwile spokoju były rzadkie i cenne. Momenty udręki i rozpaczy były tak liczne i mistrzowsko stworzone, że mnie sparaliżowały. Strach związał mnie, jakby był jadowitym wężem, nadzieja pomogła oddychać, ale to nie było istotne, czytałam, czytałam i jeszcze raz czytałam.



„Lęk przed utratą może się zniszczyć równie skutecznie jak sama utrata”.

Co mogę powiedzieć o pozostałych bohaterach? Każdy z nich ma wady i mankamenty, a ja kocham ich za słabości i mocne strony.  Byłam dumna z Doriana,  wyrósł z beztroskiego księcia na potężnego, przebiegłego władcę, budził szacunek nawet wobec tych, którzy byli wobec niego nieufni.
Ta książka ma po prostu wszystko, wspaniałe postacie i ukazany ich rozwój, dobry styl językowy, który sprawił, ze chciałam pochłaniać każdą stronę, byłam wprost nieszczęśliwa, kiedy musiałam oderwać się od przygód Zabójczyni.  Mimo obszerności, która w pewien sposób może przerażać, mogę powiedzieć, że czyta się sama. Pozbawi cie oddechu i normalności na wspaniały czas. Idąc do pracy zaczniesz się rozglądać, czy za rogu nie wyskoczy, któryś z Valgów króla Erawana!

„Nienawidziła Śmierci. Niech ją również piekło pochłonie!”.

W „Imperium burz” gra toczy się o wysoką stawkę, Maas nie boi się stosować zwrotów akcji i pchać fabułę w zupełnie innym, nieprzewidzianym kierunku, nigdy nie można być pewnym, co się wydarzy. Odpowiednio stopniowane napięcie złapało mnie w sidła, dzięki czemu prowadzone na kartach powieści zagrywki są bardziej emocjonujące. Autorka postanowiła pójść na całość, a zakończenie obiecuje wielkie rzeczy, które będą miały miejsce w kolejnej części. Mogę powiedzieć, że powieść z każdym tomem ewoluuje, staje się lepsza, dlatego z czystym sumieniem polecam ten cykl. 



Komentarze

  1. Kiedyś muszę nadrobić tę autorkę :D
    ~Pola
    www.czytamytu.blogspot.com.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam ją, jeśli lubisz fantastykę to nie pożałujesz

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty