Recenzja Sarah J.Maas „Dziedzictwo Ognia”
Celaena Sardothien przeżyła już wiele – brutalne szkolenia, niewolę,
turniej o pozycję Królewskiej Obrończyni… Tym razem jednak przyjdzie się jej
zmierzyć z własnymi demonami, z ciężarem jej dziedzictwa. Aby uzyskać
informacje – kluczowe w wojnie z okrutnym królem Adarlanu – musi nauczyć się
panować nad ogniem, który nosi w sobie. Podczas gdy codziennie ćwiczy pod czujnym
okiem nieśmiertelnego Rowana, król wciela w życie kolejne z jego mrocznych
planów. Jednak i na dworze władcy zawiązują się sojusze, mające na celu
zakończenie jego panowania i przywrócenie magii na kontynencie.
Celaena, nieświadoma tego, co się dzieje w Rifthold, ma jeden cel – dostać się do legendarnego Doranelle, którym rządzi Maeve, i uzyskać odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Jak jej władca zdołał usunąć magię? Co zrobić, by ją przywrócić? Jednak opanowanie jej mocy to niejedyna rzecz, z którą będzie musiała się przedtem zmierzyć – król Adarlanu już o to zadbał. Czy dziewczynie uda się wyjść cało z koszmaru, jaki zgotował jej władca pozbawionego magii kontynentu? Co jeszcze planuje król? I jaki los czeka rebeliantów?
Celaena, nieświadoma tego, co się dzieje w Rifthold, ma jeden cel – dostać się do legendarnego Doranelle, którym rządzi Maeve, i uzyskać odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Jak jej władca zdołał usunąć magię? Co zrobić, by ją przywrócić? Jednak opanowanie jej mocy to niejedyna rzecz, z którą będzie musiała się przedtem zmierzyć – król Adarlanu już o to zadbał. Czy dziewczynie uda się wyjść cało z koszmaru, jaki zgotował jej władca pozbawionego magii kontynentu? Co jeszcze planuje król? I jaki los czeka rebeliantów?
Wydawnictwo:
Uroboros
Rok
wydania: 2018
Format:
Książka
Liczba
stron: 654
Cykl:
Szklany tron
TOM
III
Wraz
z trzecim tomem przygód Celaeny Sardothien pod tytułem „Dziedzictwo Ognia” mogę
powiedzieć, że już od pierwszych stron wyzwoliła we mnie spore pokłady emocji.
Mogłam się w niej zatracić bez obaw, że coś przyziemnego zakłóci mój spokój.
Chwila z Sarah J. Maas należy jedynie do mnie! Zatracałam się w każdym
zapisanym słowie, w postaci zabójczyni, przyglądałam się jej rozwojowi, temu,
jaką kobietą się stała. Biorąc książkę do ręki się uśmiechałam, wiedziałam, że
w końcu mogę spełnić jedno ze swoich marzeń i poznać kontynuację nowych wyzwań,
jakie czekają Celaenę. Czy moje oczekiwania zostały zaspokojone? Czy Maas mnie
czymś rozczarowała? Jak odebrałam „Dziedzictwo Ognia”?
„Była
dziedziczką popiołu i ognia, i nie będzie się nikomu kłaniać”.
Po śmierci najlepszej przyjaciółki-
Nehemii, Celaena udaje się w kolejną misję z królewskiego rozkazu. Jej zadaniem
jest eliminacja królewskiej rodziny władającej Wayland. Król jednak nie
przypuszcza, że Królewska Obrończyni nie zrealizowała jego kilku ostatnich
żądań, a teraz posłał ją do krainy, która pozwoli Celaenie jeszcze bardziej
rozwinąć swoje umiejętności. Pomimo groźby króla Królewska Obrończyni nie
ma ochoty zabijać wyznaczonych jej osób, ma za to zupełnie inny plan. Poszukuje
siedziby legendarnych Fae, mając nadzieję, że być może zdradzą jej sposób na
pokonanie władcy Adarlanu. Chce dotrzymać obietnicy złożonej swej przyjaciółce,
Nehemii i zwrócić wolność zniewolonemu królestwu.
„By zniszczyć potwora,
wcale nie potrzeba innego potwora. Potrzeba światła, które przegna mrok.”
Celaena jest pogrążona w depresji i
nie jest w stanie podjąć żadnych definitywnych kroków, wpadła w błędne koło
pijaństwa i awantur w karczmach. Na szczęście zostaje przerwane przez
pojawienie się groźnego wysłannika królowej Meave, władczyni Fae, a zarazem
dalekiej krewnej zabójczyni - Rowana.
Królowa godzi się na to, aby
udzielić odpowiedzi na pytania, które dotyczą kluczy Wyrda, ale, w czym tkwi
haczyk? Na odpowiedzi trzeba zapracować, Celaena musi zgłębić istotę swojego
magicznego dziedzictwa – nauczyć się świadomie zmieniać postać oraz zapanować
nad kryjącym się w niej ogniem
„Władca uniósł kielich i zakręcił winem.
- Nie słyszałem, by twój legion dotarł do Rithold.
- Bo nie dotarł.
Chaol przygotował się w duchu na rozkaz stracenia Aediona, modląc się, aby to nie jemu przypadło to zadanie.
- Kazałem ci przyprowadzić twoich żołnierzy, generale - zagrzmiał król.
- A ja głupi myślałem, że stęskniliście się za mną, panie!”
- Nie słyszałem, by twój legion dotarł do Rithold.
- Bo nie dotarł.
Chaol przygotował się w duchu na rozkaz stracenia Aediona, modląc się, aby to nie jemu przypadło to zadanie.
- Kazałem ci przyprowadzić twoich żołnierzy, generale - zagrzmiał król.
- A ja głupi myślałem, że stęskniliście się za mną, panie!”
Rozpoczyna się morderczy trening,
który zadecyduje o losach nie tylko samej zabójczyni, ale także jej przyjaciół
i zwolenników. Czy dziewczynie uda się wzmocnić pozycję na tyle, by stać się
realnym zagrożeniem dla króla Aderlanu? Czy nie pozabija się z Rowanem
podczas treningu? Czy będzie wstanie okiełznać swoją prawdziwą moc? Czy Meave dotrzyma
danego słowa? W tym samym czasie w Rifthold, Dorian stara się okiełznać swoją
moc, ukryć jej istnienie przed szpiegami ojca. Chaol zawiązuje zaskakujące
sojusze, które mogą wystawić na szwank jego dobre imię i zagrozić jego życiu. Nadciąga niebezpieczeństwo, czy uda się Celaenie
pomścić śmierć przyjaciółki i Sama?
„-Książę lodu i wiatru
nie powinien się chyba modlić do Tej, Która Przynosi Ogień – udało
jej się wykrztusić.
-Z jakiegoś powodu Mala mnie lubi i zgodziła się, że stanowimy przerażający zespół.”
jej się wykrztusić.
-Z jakiegoś powodu Mala mnie lubi i zgodziła się, że stanowimy przerażający zespół.”
Za każdym razem kończąc kolejną
książkę Sarah J. Maas nie mogę wyjść z podziwu i otrząsnąć się z emocji, które
we mnie wywołała. Niczym czarodziejka rzuca pisemne zaklęcia na każdą swoją
historię, aby zauroczyć swoich czytelników, władać ich emocjami w takt
zagranych akordów.
Tom trzeci cyklu Szklany Tron jest
pewnego rodzaju przełomem, czytelnik skończył wprowadzenie do historii Aelin,
teraz zaczyna się prawdziwa akcja. Dowiadujemy się znacznie więcej na temat
samej głównej bohaterki, nastąpiła w niej zmiana. Nie jest już taką egoistyczną
i niepoukładaną dziewczyną. Kreacja jej postaci zyskuje bardzo wiele, zgodnie z
zdobyty doświadczeniem, przeżytymi tragediami. Nic nie zostało zamiecione pod
dywan, wszystko dzieje się w jakimś celu.
Sarah J. Maas, jest mistrzynią
pisania zakończeń, to, co wymyśliła autorka postawiło mnie na równe nogi,
zaskoczyło i sponiewierało, nie mogłam zasnąć z tych emocji. Nie po raz
pierwszy stworzyła w moim sercu wielkie pobojowisko, które zapewne nie
zniknie, dopóki nie sięgnę po kolejny tom. Sarze nie można odmówić ciekawych
pomysłów, tajemnica goni tajemnicę, nie pozostaje nic innego, jak brać się za „Królową
cieni”.
Komentarze
Prześlij komentarz