Recenzja Kass Morgan „Dzień 21”
Druga część Misji 100,
która zainspirowała twórców popularnego serialu The 100.
Kass Morgan w swej kolejnej powieści z cyklu sprawia, że czytelnikowi zaczyna żywiej bić serce: ujawnia tajemnice z przeszłości, stawia bohaterów przed trudnymi wyzwaniami i sprawdza, czy ich uczucia przetrwają w nowej rzeczywistości. Stu zesłańców walczy o przeżycie ze świadomością, że uda im się to tylko dzięki solidarności. Od lądowania misji 100 na porzuconej niegdyś Ziemi minęło 21 dni. Są pierwszymi ludźmi, którzy postawili stopę na ojczystej planecie od stuleci... a przynajmniej tak myśleli. Wells usiłuje przekonać zesłańców, aby wspólnie stawili czoło nieznanym wrogom. Clarke wyrusza na Mount Weather w poszukiwaniu innych przybyszów z Kolonii, a Bellamy chce za wszelką cenę uratować siostrę. Tymczasem na statku Glass musi wybrać pomiędzy miłością swojego życia - a samym życiem!
Igrzyska śmierci i Zagubieni w jednym cyklu
Kass Morgan w swej kolejnej powieści z cyklu sprawia, że czytelnikowi zaczyna żywiej bić serce: ujawnia tajemnice z przeszłości, stawia bohaterów przed trudnymi wyzwaniami i sprawdza, czy ich uczucia przetrwają w nowej rzeczywistości. Stu zesłańców walczy o przeżycie ze świadomością, że uda im się to tylko dzięki solidarności. Od lądowania misji 100 na porzuconej niegdyś Ziemi minęło 21 dni. Są pierwszymi ludźmi, którzy postawili stopę na ojczystej planecie od stuleci... a przynajmniej tak myśleli. Wells usiłuje przekonać zesłańców, aby wspólnie stawili czoło nieznanym wrogom. Clarke wyrusza na Mount Weather w poszukiwaniu innych przybyszów z Kolonii, a Bellamy chce za wszelką cenę uratować siostrę. Tymczasem na statku Glass musi wybrać pomiędzy miłością swojego życia - a samym życiem!
Igrzyska śmierci i Zagubieni w jednym cyklu
Wydawnictwo:
Bukowy Las
Rok
wydania: 2015
Format:
Książka
Liczba
stron: 264
Cykl
100
TOM
II
Po recenzji książki „Misja 100”
przyszła kolej na to, aby wziąć się za przeczytanie, napisanie i przedstawienie
Wam swojej opinii. Nadal pozostaje twardo przy swoim i nie oglądam serialu, zapieram
się rękami i nogami! Najpierw książka, żeby nie popsuą sobie wrżen. Co słychać
u naszych zesłanych na Ziemię bohaterów?
Myśleli, że są pierwszymi ludźmi, którzy postawili stopę na ojczystej
planecie od stuleci. Wells usiłuje przekonać zesłańców, aby wspólnie stawili
czoło nieznanym wrogom. Tajemniczy wirus dopada młodocianych przestępców, a do
obozu powoli wkrada się panika. Clarke
wyrusza na Mount Weather w poszukiwaniu innych przybyszów z Kolonii, a Bellamy
chce za wszelką cenę uratować siostrę. Tymczasem na statku Glass musi wybrać
pomiędzy miłością swojego życia, a przeżyciem. Dzieje się, więc naprawdę sporo.
„- Co to, to nie-
zaoponowała. Szukałam tej książki od lat. Muszę wiedzieć, czy bohaterka zejdzie
się z tym chłopakiem, który przezywał ją "Marchewka".
- Jeżeli ten koleś wie, co dobre poszuka sobie blondynki. Rude dziewczyny sprawiają same kłopoty -uśmiechnął się Bellamy i sięgnął po książkę. -Daj mi ją. Waży połowę tego, co ty... Marchewko.”
- Jeżeli ten koleś wie, co dobre poszuka sobie blondynki. Rude dziewczyny sprawiają same kłopoty -uśmiechnął się Bellamy i sięgnął po książkę. -Daj mi ją. Waży połowę tego, co ty... Marchewko.”
„Misja 100” kończy się tragiczną
śmiercią jednego z Odosobnionych, a część druga nie zaspokaja w pełni pobudzoną ciekawość, podsyca ją nie
ofiarowując pełnych odpowiedzi. Morgan podając rozwiązanie jednej tajemnicy
wskazuje na kilka kolejnych, które wydają się mnożyć. Ziemia jest inna od tej,
którą koloniści zapamiętali. To prawda, że wymaga ponownego zbadania, jednak w
wyniku poszukiwań bohaterowie napotykaja się na wiele spraw z przeszłości. Co
jeśli Ziemia tylko z pozoru wygląda dziewiczo? Jeśli kryje wiele tajemnic,
które nie pwinny zostać odkryte? Jakie niespodzianki czekają na bohaterów?
"Dzień 21" jest dobrą
kontynuacją, tak jak w przypadku pierwszego tomu, potrafi wciągnąć na kilka godzin i
zapewnić oderwanie się od rzeczywistości, zapewniając przyjemny relaks. Autorka
zachowała ten sam lekki styl pisania, nie
zaobserwowałam w nim żadnych zmian. W drugim tomie, podobnie, jak w poprzednim
nie pojawiają się bardziej szczegółowe opisy miejsc, czy wydarzeń.
„Przez całe życie uważała, że nigdy nie będzie tak piękna i czarująca jak matka. Być może jednak mogła odnieść sukces na polu, na którym matka nie miała szans.
Wykombinuje, jak dostać to, czego chce – czego potrzebuje – nawet jeśli jej długie rzęsy nikogo nie przekonają, a piękno i młodość przeminą. Jeżeli nie potrafi zyskać niczyjej przychylności urodą, to postara się być, chociaż silna.”
Morgan przedstawiła nam ciekawy obraz społeczeństwa postapokaliptycznego,
zasad, jakie zostały stworzone, zwyczajów i sposbów radzenia sobie z każdym nawet
pozornym zagrożeniem. Sposoby, które wymyślili ludzie są naprawdę szokujące,
walka o przetrwanie odbywa się na róznych płaszczyznach, fizycznej i
psychicznej. Czy człowiek zawsze musi bawić się w boga? Próbować wpłynąć na
coś, na co nie pownien? Czasem się zastanawiam, czy rasa ludzka, jest naprawdę
taka głupia? Nie potrzeba kataklizmu, bo sami siebie jestesmy w stanie
wyniszczyć. Dlaczego o tym wspominam? Wykreowany
przez Kass Morgan świat jest okrutny, brutalny, taki, w którym nie ma miejsca
na miłosierdzie. Ludzie są zmuszeni walczyć w nim o przetrwanie, a wówczas
ujawnia się ich zwierzęca natura.
W Kolonii na dzieciach prowadzi się eksperymenty
związane z chorobą popromienną, kolejne niepowodzenia sprawiaja, że umierają w
męczarniach. Gdy zczyna brakować powietrza na co decydują się władze? Nie
wysyłają nikogo na ziemię, po protu odcinają ponad połowy ludności
zamieszkującej stację. I kto tutaj jest bestią i ofiarą? Ludzie sami sobie robią
krzywdę, brak im solidarosci i empatii.
„Zamknął oczy i pozwolił, żeby pocałunki przekazały wszystko to, czego
nie był w stanie ująć w słowa z powodu uporu lub głupoty.
Delikatnie przygryzł jej wargę: „Przepraszam”.
Odszukał ustami wrażliwe miejsce pod brodą:„Zachowałem się jak idiota”.
Pocałował ją w zagłębienie pod obojczykiem „Pragnę cię”.
Zaczęła oddychać głębiej, drżąc za każdym razem, kiedy muskał ustami jej skórę.
Dotknął ustami jej ucha: „Kocham cię”.”
Delikatnie przygryzł jej wargę: „Przepraszam”.
Odszukał ustami wrażliwe miejsce pod brodą:„Zachowałem się jak idiota”.
Pocałował ją w zagłębienie pod obojczykiem „Pragnę cię”.
Zaczęła oddychać głębiej, drżąc za każdym razem, kiedy muskał ustami jej skórę.
Dotknął ustami jej ucha: „Kocham cię”.”
Zakończenie książki
"Dzień 21" jest intrygujące, pojawiają się spiski, sekrety oraz
nieoczywiste rozwiązania. Jest tu więcej akcji, a przez całą książkę targały różne
emocje, kończyła się w bardzo ważnym momencie, co sprawia, że jestem bardzo zniecierpliwiona
i chciałabym wiedzieć, jak potoczyły się dalsze losy Clarke i Bellamy’ego,
ponieważ zdecydowanie są moimi faworytami. Uważam, że to dobra książka, aby się
zrelaksować, chociaż może się wydawać okrojona, stała się w końcu materiałem na
serial.
Komentarze
Prześlij komentarz