Recenzja Victoria Schwab „Mroczniejszy odcień magii”
Intrygująca powieść fantasy, w
której magicznej wizji równoległych Londynów dorównuje oryginalna kreacja
barwnych bohaterów. Witajcie w Szarym Londynie – brudnym i nudnym, pozbawionym
magii, rządzonym przez szalonego króla Jerzego III. Istnieje też Czerwony
Londyn, w którym w równej mierze szanuje się życie i magię, oraz Biały, miasto
wycieńczone wojnami o magię. A niegdyś, dawno temu, istniał jeszcze Czarny
Londyn... Teraz jednak nikt o nim nawet nie wspomina. Oficjalnie, Kell jest
podróżnikiem z Czerwonego Londynu – jednym z ostatnich magów, którzy potrafią
przemieszczać się pomiędzy światami – i działa jako posłaniec między Londynami
i ambasador Czerwonego królestwa rodziny Mareshów. Nieoficjalnie, uprawia
przemyt – bardzo niebezpieczne hobby, o czym przekonuje się na własnej skórze,
kiedy wpada w pułapkę wraz z zakazanym przedmiotem z Czarnego Londynu. Ucieka
więc do Szarego, gdzie z kolei naraża się Lili Bard, złodziejce o wielkich
aspiracjach. To właśnie z nią Kell wyrusza w podróż do alternatywnej krainy,
której stawką jest uratowanie wszystkich światów…
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Rok
wydania: 2015
Format:
Książka
Liczba
stron:402
„Mroczniejszy
odcień magii” autorstwa Victorii Schwa rozgrywa się w niezwykle ciekawym
uniwersum, jest to młodzieżowa powieść fantasy, dla wszystkich, którzy kochają
szybką akcję i wyrazistych bohaterów, bo właśnie dla nich warto poznać tę
pozycję, nawet, jeśli ten gatunek nie należy do naszych ulubionych. Jak już zdążyliście
zauważyć lubię takie książki, przepełnione magią, gdzie wyobraźnia, jak i
pomysłowość potrafi złamać wszystkie utarte szlaki. Równolegle istnieją cztery światy, które różnią
się obecnością magii, jak i tym, w jaki sposób jest ona wykorzystywana. Mamy,
więc cztery światy i cztery miasta Londyn: Biały, Czerwony, Szary i Czarny. Dla
Białego jest narzędziem do walki o władzę, Czerwonego mieszkańcy darzą ją
szacunkiem, w Szarym Londynie nie istnieje, natomiast w Czarnym dokonała szkód
tak licznych, że zniszczyła miasto, dlatego ten świat został odcięty od
pozostałych, a drzwi do niego zapieczetowane.
„Nie powiedział, że świat schwytany w pułapkę musiał
samotnie walczyć z mrokiem.”
Pierwsza część magicznej trylogii opowiada o Kellu, który
nie tylko jest mieszkańcem Czerwonego Londynu, ale także jest członkiem rodziny
królewskiej, czy też, jak to sam określa własnością korony. Jest też jednym z
bardzo nielicznych antari, czyli magów krwi, potrafiących przemieszczać się
pomiędzy światami, więc działa, jako posłaniec pomiędzy innymi Londynami i
ambasador Czerwonego królestwa rodziny Mareshów, tak to przynajmniej brzmi w
oficjalny sposób, ten prawdziwy, nieoficjalny jest zupełnie inny. Jest
przemytnikiem, który przenosi drobne rzeczy, co w końcu wpędza go w kłopoty.
Przenosząc zakazany obiekt z Czarnego Londynu wpada w pułapkę, ranny i
wycieńczony ucieka do Szarego Londynu, gdzie także wpada w kłopoty. Naraża się
pewnej złodziejce Lili Bard, która w następstwie kolejnych wydarzeń stanie się
jego towarzyszką w wyprawie do Czarnego Londynu, gdzie stawka jest niesamowicie
wysoka. Ktoś musi uratować wszystkie światy.
„(...)ludzie, którzy wchodzą do wody, twierdząc, że
potrafią pływać, nie powinni domagać się tratwy.”
Uniwersum czterech Londynów
zostało zbudowane z ogromną precyzją i nie było czuć w nim fałszu, bardzo
spodobał mi się pomysł, odmiennych relacji z magią w różnych światach. Magia
może być potwierdzeniem wysokiego statusu tego, kto się nią posługuje, ale może
też uczynić wiele zła. Może być na tyle potężna, że zniszczy świat, czemu nasi
bohaterowie próbują zapobiec. Nikt nie jest jedynie dobry, albo zły, nie można
ocenić postaci jednoznacznie.
„- Nie zamierzam umierać – oświadczyła. – Nie, dopóki tego
nie zobaczę.
- Dopóki, czego nie zobaczysz?
Jej uśmiech się rozszerzył.
- Wszystkiego.”
- Dopóki, czego nie zobaczysz?
Jej uśmiech się rozszerzył.
- Wszystkiego.”
Nie można odmówić Schwab talentu, to
byłaby profanacja, chociaż pomysł światów równoległych był już wcześniej obecny
w literaturze fantastycznej, nie znaczy, że ten sposób przedstawienia świata
jest gorszy. Wręcz przeciwnie, ciekawi i rozwija wyobraźnie. Autorka rozbudowała
charakterystykę bohaterów kładąc na to szczególny nacisk, poznajemy ich
marzenia, troski, czy plany. Bardzo
przypadł mi do gustu warsztat pisarski Schwab, przemawia do czytelnika, potrafi
w prostych słowach wykreować najbardziej szczegółowe rzeczywistości. Sprawia,
że niemożliwe staje się możliwe, a czytelnik się z tym godzi uznając, że tak
właśnie powinno być.
„Świat cechuje
się równowagą - ludzkość po jednej stronie, magia po drugiej.
Współistnieją one we wszystkim, co żywe, a w świecie idealnym
utrzymują pewien rodziaj harmonii, w której jedno nigdy nie osiąga
przewagi nad drugim.”
W powieści Schwab magia jest czymś
bezcielesnym, co może nieco przytłaczać współczesnych twórców, jednak autorka
nie bała się stworzyć tak rozbudowanego uniwersum. Stworzyła własne zaklęcia,
talizmany, znaki wycinane na skórze, które mają określone właściwości. Schwab
bardzo precyzyjnie opisała także sposób, w jaki działa magia.
„- Jedni mówią, że magia żyje w umyśle, inni, że w sercu -
oznajmił Holland spokojnie - ale my obaj wiemy, że mieszka ona we krwi.”
Bardzo spodobali mi się główni bohaterowie, Lili, która jest
niezwykle odważna i szalona, natomiast Kell był tym nieco zagubionym i
zamkniętym w sobie osobnikiem. Stworzyli udany duet, z którym miałam ogromny
problem, aby się rozstać. Nie mamy tutaj typowego romansu i wybuchów namiętności,
jednak wyjątkowe oddanie. To niesamowita
książka napisana przez osobę o dużym doświadczeniu, przez co historia wiele
zyskała. Nie mogę się doczekać, aż poznam dalsze przygody tej dwójki, dlatego
od razu zabiorę się za drugi tom.
Za możliwość recenzji dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
Komentarze
Prześlij komentarz