Recenzja Karina Hiddenstorm „Krwawy Księżyc”
Każde marzenie
może stać się koszmarem. Każdy człowiek może stać się potworem. Victoria Page i
Thomas Wilde są małżeństwem światowej sławy pisarzy. Gdy Thomas oznajmia żonie,
że zamierza wydać swój pierwszy kryminał, kobietę ogarnia nieuzasadniony
niepokój. Księżycowy zabójca szybko staje się bestsellerem. W tym samym czasie
Victoria zauważa dziwne zmiany w zachowaniu partnera. Kobietę zaczynają nękać
koszmary, w których doświadcza śmierci z rąk własnego męża. Niedługo po
premierze powieści w Nowym Jorku zaczyna grasować morderca, który naśladuje
zabójcę wykreowanego przez Thomasa. Victoria zaczyna nabierać podejrzeń, że
człowiek, z którym dzieli życie, jest bardzo niebezpieczny.
Wydawnictwo:
Kobiece
Rok
wydania: 2018
Format:
Książka
Liczba
stron: 271
Egzemplarz
recenzencki
Z
twórczością Kariny Hiddenstrom zetknęłam się przy czytaniu „Władczyni Mroku”,
książki, w której zaimponowała mi szeroką wiedzą na temat anielski, który
bardzo lubię. Bardzo ucieszył mnie fakt,
że autorka rozwinęła swój styl zachowując błyskotliwą wyobraźnię, którą nie
jeden raz zaskoczy czytelnika. Kiedy zauważyłam, że spod ręki Kariny wyjdzie
kolejna książka chciałam ją zrecenzować, poznać kolejną fabułę, która wmuruje
mnie w fotel i sprawi, że szare komórki będą pracowały na wysokich obrotach.
Marzyłam o tym, aby mnie poruszyła, nie dała spać, nakręcała w ciemności nocy.
Czy jej się to udało?
”To zadziwiające,
jak dalece sny potrafią odmienić naszą percepcję na jawie”.
Książka
opowiada historię pewnego sympatycznego małżeństwa, które utrzymuje się z
pisania książek. Victoria Paige jest ceniona i rozpoznawalna, natomiast jej mąż
Thomas Wilde zajmuje się pisaniem biografii, ale czy w ten sposób się w pełni
realizuje? Najwidoczniej nie, pewnego dnia postanawia zmienić objętą drogę i
zając się pisaniem kryminałów, co zaniepokoiło żonę. Mężczyzna chce oderwania,
marzy, aby uciec w świat fikcji, opisywanie historii autentycznych, które się
wydarzyły przestało mu wystarczać. Thomas potrzebował odmiany. Zamierza zająć się samodzielną kreacją
świata, rzucić czytelników na kolana, odnieść literacki sukces. Uparcie dąży do wyznaczonego sobie celu, tak
powstaje „Księżycowy zabójca”, opowieść, która zrewolucjonizowała literacki
rynek w bardzo szybkim tempie. Książka była rozpoznawalna, miała wielu
wielbicieli, wszędzie było o niej głośno. Taki rozgłos może być zarówno
zbawieniem, jak i utrapieniem, czym się stał w tym wypadku? Czy Wilde jest
gotowy udźwignąć taki ciężar popularności i sławy, kiedy w Nowym Yorku
zaczynają ginąć ludzie i to w sposób odwzorowany z kart jego powieści? Podczas
Czerwonych Pełni tajemniczy osobnik napada na kobiety, dokonując na nich
mordów, które zostały przeniesione z „Księżycowego zabójcy” we współczesne
realia. Kto mógłby się posunąć do takich czynów? Czy policji uda się rozwiązać
tą zagadkę? Ile kobiet jest zagrożonych? Kto zabija te kobiety? Która będzie
następna?
"- Twój agent musi być diabłem. - Zerknąwszy na
wypisaną w cukrze kwotę, aż się zachłysnęła.
- Nie on - szepnął Tom, nie przestając się uśmiechać w ten
szczególny sposób."
Victoria zaczęła dostrzegać zmianę,
która zaszła w jej mężu, kiedy na ulicach miasta, które nigdy nie śpi zaczął
grasować niebezpieczny morderca. Przestała go poznawać, układało im się tak dobrze,
Thomas był nie tylko jej małżonkiem, ale także przyjacielem, któremu mogła
powiedzieć wszystko. Stał się obcym człowiekiem. Czy to możliwe, że sława tak
bardzo go zmieniła? Czy Wilde zachłysnął się sukcesem i wpływającymi pieniędzmi
na tyle, że przestał okazywać żonie czułość?
Szorstkość była na porządku dziennym, w domowym zaciszu z dala od
wywiadów, prowadzących i rejestrujących wszystko kamer. Co się stało z
Thomasem? Czy to tylko chwilowe problemy, czy na dobre straciła mężczyznę,
którego pokochała? Co zrobi Victoria? Czy zacznie walczyć o męża, czy męczące
ją koszmary wezmą górę nad jej psychiką?
Czy nadal może ufać Wilde’owi, czy powinna uciec z dala od tego, co
zbudowali razem? Dla Paige to bardzo trudny okres, zaczyna zatracać się w złych
przypuszczeniach, gubić i nie rozróżniać rzeczywistości od snów. Bardzo wiele
pytań, a niezbyt wiele odpowiedzi, kiedy pisząc recenzję zastanawiam się, co
bym zrobiła na miejscu Victorii, nie znajduję odpowiedzi. Hiddenstrom potrafi
budować napięcie potęgując grozę, aż zasycha w ustach, nie można się oderwać od
książki, do ostatnich stron.
”Związek zbudowany
na braku zaufania skazany jest na porażkę”.
Przez całą książkę czułam niepokój i
silną potrzebę dowiedzenia się prawdy o małżeństwie Victorii, o niepokojącym
zachowaniu Thomasa, dziwnych morderstwach, na których samą myśl robiło się
niedobrze i słabo. Thriller budował
napięcie na tyle silne, że nie potrafiłam odłożyć książkę, przestać o niej
myśleć i wrócić do rzeczywistości. Miało być krwawo i tak było, opisy są mocne
i tego właśnie można się spodziewać od Hiddenstorm, mistrzyni mrocznych
opowieści z nutką zjawisk paranormalnych, czy fantastycznych. Styl Kariny mocno
ewoluował, myślę, że z każdą książką, którą wyjdzie spod jej dłoni będzie
jeszcze lepiej, widać ogrom pracy, którą włożyła w „Krwawy Księżyc”. Aj, co tam
się działo! Umysł czytelnika zaczyna wariować, sam gubi się, co jest snem, co
jawą, które elementy powieści są rzeczywistością. Karina potrafi przerażać!
Zburzyć spokój, odebrać go i zmiażdżyć, przyprawić o dreszcze. Hiddenstrom urzekła
mnie swoim kolejnym pomysłem i jego wykonaniem, tym, że ponownie użyła nazwiska
Monroe, które sprawiło, że na mej twarzy zagościł uśmieszek. Wizje, koszmary i księżyc,
który zdaje się płynąć krwią zwiastując nieszczęście, czy można chcieć czegoś
więcej? Zakończenie wbija klin w umysł, roztrzaskując czytelnika na drobne
kawałki, no i co teraz Karino? Dlaczego tak długo muszę czekać na kolejną
książkę?
Komentarze
Prześlij komentarz