Recenzja Denise Hunter „Brzoskwiniowy świt”

Buntownicza Zoe Collins poprzysięgła sobie, że jej stopa już nigdy nie postanie w Copper Creek. Nie chciała już nigdy rozmawiać z mężczyzną, który złamał jej serce. Śmierć ukochanej babci zmusza ją jednak do powrotu – starsza kobieta zapisała Zoe w testamencie rodzinną spuściznę, jaką jest brzoskwiniowy sad u podnóża gór Pasma Błękitnego. Kiedy Zoe wraca do domu z córeczką i chłopakiem Kyle’em, okazuje się, że wszyscy wokół oczekują od niej, by porzuciła swoje dotychczasowe życie, które ułożyła sobie daleko od Copper Creek. Uważają, że jest wprost stworzona do prowadzenia sadu – ale niby jak po tylu latach ma poczuć się tutaj jak w domu? Cruz Huntley nigdy nie uporał się z utratą swojej pierwszej miłości, Zoe Collins, młodszej siostry swojego najlepszego przyjaciela Brady’ego. Nawet po tym, jak zdradziła go podczas krótkiej „przerwy” w ich związku, ani po tym, jak wyjechała w nieznane z tym łajdakiem, Kyle’em Jimmersonem, ani nawet teraz – gdy minęło już pięć lat. W miarę jak Zoe mierzy się z życiowymi decyzjami, a jej przeszłość z Cruzem daje o sobie znać, między nią i Kyle’em narasta napięcie. Chociaż Zoe godzi się z tym, że jej relacje ulegną zmianom, wciąż nie jest pewna, czy może pozostać w Copper Creek, gdzie czekają na nią nowe obowiązki… I pierwsza miłość.


  
                                                                       Wydawnictwo: Dreams
Rok wydania: 2018
Format: Książka
Liczba stron: 384

Wydawnictwo Dreams zasypało nas jesienią świetnymi premierami, wśród nich znalazłam coś, co sprawiło, że nie mogłam oderwać wzroku. Z twórczością Denise Hunter spotkałam się przy okazji cyklu Chapel Springs, który pokochałam. Uwielbiam te ciepłe historie, pełne życia i problemów, które mogą dotknąć każdego z nas. Postacie kreowane przez autorkę sprawiają, że nie sposób nie mieć przy sobie paczki lub dwóch chusteczek higienicznych.  Czym nas zaskoczyła tym razem? Jaką utkała historię? Czy będzie równie przyjemna? Można by tutaj powiedzieć, że te historie są schematyczne, nie wnoszą zbyt wiele nowego, jednak wcale tego od nich nie oczekuje. Relaksuje się i kibicuje bohaterom ze wszystkich sił, czas spędzony z książkami Denise Hunter nie jest stracony.
„Brzoskwiniowy świt” przedstawia historię Zoe Collins, która przyrzekła, że nigdy nie wróci do rodzinnej miejscowości, która jest jednocześnie nazwą nowego cyklu Copper Creek. Powodem takiej decyzji było złamane serce i mężczyzna, który za to odpowiadał. Powrót w rodzinne strony oznacza, bowiem wyjawienie pewnej tajemnicy, której konsekwencje same nie znikną, będzie musiała się z nimi zmierzyć. Śmierć babci, którą bardzo kochała zmienia wszystko. Seniorka zapisała swojej ukochanej wnuczce spadek, a jest nim pachnący cudownie brzoskwiniowy sad. Rodzima spuścizna sprawia, że dziewczyna nie wie, co powinna zrobić, czuje się niezwykle rozdarta między jej nowym życiem i obecnym partnerem Kylem Jimmersonem, a powrotem do domu, do przyjaciółki Hope, która twierdzi, że dziewczyna nadaje się do tego idealnie.

 

„Choć nie wiedziała do końca, jak niby miałaby „zamknąć” tę sprawę. Była teraz właścicielką sadu, na litość boską. Co miała z nim zrobić? Myśl o sprzedaży tego miejsca łamała jej serce.”

Zoe ma buntowniczy charakter, niezwykle silny, dlatego bywa uparciuchem. Boi się konfrontacji z najlepszym przyjacielem jej brata, a jednocześnie mężczyzną, który był, a być może nadal jest wielką miłością Cruzem Huntley'em.  Matkę straciła bardzo wcześnie, a z ojcem nie potrafiła się porozumieć, uciekła. Jej nowym życiem i stabilizacją okazał się Kyle Jimmerson, chociaż nie bywało między nimi idealnie. Z drugiej strony ideałów nie ma, każdy ma jakieś wady, tyko czy zaborczość i gwałtowność na dłuższą metę można ignorować? Testament staruszki stanął miedzy nimi murem, był przeszkodą, której zbyt łatwo nie można było pokonać. Kyle oczekiwał od niej tego, że sprzeda rodzinny biznes i wróci z nim do domu, jak to było wcześniej, do ich poukładanego życia.

„Zbywał ją milczeniem. To była jego najbardziej efektywna forma wymierzania kary. Zoe nie znosiła, gdy się od niej odcinano, więc podlizywała się Kyle’owi i w końcu mu ustępowała. Wszystko było lepsze od jego oziębłości.”

Co zrobi Zoe? Czy da sobie szansę, o Copper Creek? Co tak naprawdę wydarzyło się między nią, a Cruzem? A może, ktoś dopomógł, żeby ich drogi się rozeszły i drży na samą myśl przed ich ponownym spotkaniem? Czy prastara prawda o tym, że kłamstwo ma krótkie nogi sprawdzi się w tej historii? Kim jest Cruz Huntley? Czy jest złym człowiekiem, który mimo upływu pięciu lat nie potrafił się pogodzić ze stratą Zoe? Na nic były tłumaczenia, że jest siostrą jego przyjaciela, że nie powinien pozwolić temu uczuciu się rozwinąć, stało się. Serce nie sługa, nie słucha rozumu, po prostu kocha. Uczucia tej dwójki odzywają ze wzmożoną siłą, bo przecież tak naprawdę nigdy nie przeminęły.

 

„Miał za sobą kilka trudnych lat, ale było warto. Zdał sobie sprawę, że nigdy nie przestał jej kochać, i ta myśl uderzyła go z mocą lawiny”.

Historie pisane przez Denise Hunter są życiowe, autorka stawia na miłość, jej postacie nie są pozbawione trudnych przeżyć. Taki zabieg ma wpływ na autentyczność w ich odbiorze przez czytelnika, zawsze bardzo podoba mi się kreacja mężczyzn, w tej książce Zoe jest kobietą, którą należy podziwiać. Czas, który spędziłam z tą opowieścią był fantastyczny. To opowieść o ludziach, których możesz znać, mogą istnieć, a nawet mieszkać w bliskim sąsiedztwie. Kto zna książki Hunter ten wie, jakim stylem operuje, że przekazywane wydarzenia są ciepłe i emocjonalne, a ja nie oczekuje od autorki niczego więcej.


Komentarze

Popularne posty