Recenzja Corine Michaels „Consolation”

Liam nie miał być moim szczęśliwym zakończeniem. Nawet nie byłam nim zainteresowana. Był najlepszym przyjacielem mojego męża – zakazanym owocem.Tyle że mój mąż nie żyje, a ja czuję się samotna. Tęsknię za nim i ląduję w ramionach Liama. Jedna wspólna noc zmienia wszystko. Teraz muszę zdecydować, czy naprawdę go kocham, czy jest dla mnie tylko nagrodą pocieszenia. Znakomita powieść dla fanek Colleen Hoover. Poruszająca historia, którą pokochały tysiące czytelniczek! Uzależniająca. Intensywna. Emocjonująca.
To opowieść o złamanych sercach, tęsknocie, słodko-gorzkim smaku zakazanego owocu.
Porywająca. Wzruszająca. Chwytająca za serce. Tej historii nie zapomnisz. A kiedy poznasz jej zakończenie, będziesz marzyć o tym, aby natychmiast poznać jej dalszy ciąg!


Wydawnictwo:  Szósty Zmysł
Rok wydania: 2017
Format: Książka
 Liczba stron: 302 



Pod szyldem Wydawnictwa Szósty Zmysł możemy się spodziewać powieści emocjonalnych, pełnych uczuć niejednokrotnie łamiących serca skierowanych do kobiet. Mam niewątpliwa przyjemność recenzować pierwszy tom dylogii napisanej przez Corinne Michaels „Consolation”, co uczyniłam z ogromna przyjemnością nie żałując nawet przez chwilę. Spędziłam z ta książką niezwykle emocjonujący czas niejednokrotnie zastanawiając się nad tym jak ja bym się zachowała w takiej sytuacji, bez wątpienia życie podsuwa nam różne scenariusze.

„Ból przeszywa moje ciało, zabiera wszystko, co dobre, i pochłania bez reszty”.


Dwudziestosiedmioletnia Natalie została wdową, tak poznajemy główną bohaterkę, która będąc w ciąży, zamiast przezywać tak doniosłych chwil w szczęściu, tkwi pogrążona w bólu i żałobie. Z jednej strony cierpi podwójnie, z drugiej musi pamiętać o nienarodzonej córeczce, o którą musi dbać i się troszczyć. Mąż Natalie Aaron był komandosem Seal, zdając sobie sprawę z zagrożenia spowodowanego pracą zawsze brał pod uwagę taki scenariusz, że może go zabraknąć, dlatego nakazywał kobiecie, aby po jego śmierci zaczęła normalnie żyć. Razem z kobietą odczuwamy ogrom bólu, który ukrywa głęboko w sobie przed znajomymi i przyjaciółmi. Obserwujemy jak zapada się w rozpaczy, zamyka na świat, który ma do zaoferowania znacznie więcej. Wydaje się być na to niewzruszona, jakby jej świat właśnie się skończył, a ona musiała w nim trwać i oddychać. Odcięła się zmieniając priorytety, świat zamieniła na cztery ściany, a przyjemności na rutynę, która była dla niej córeczka i stagnacja. Natalie stworzyła bańkę, w której ukryła się przed wszystkim. Chroniła się i zapewniała bezpieczeństwo, chciała uniknąć kolejnych rozczarowań zmieniając życie i emocje na stagnacje.
                
Mój umysł wyłącza się. Przez chwilę znów udaje mi się żyć chwilą. Stojąc z nim na polu, nie mam wrażenia, że tonę. Liam wtłacza mi powietrze do płuc. Życie, które opuściło moją duszę wiele miesięcy temu, gdy zostało mi brutalnie odebrane, zaczyna rodzić się na nowo. W jego ramionach czuję, że żyję. Jego dotyk budzi we mnie tą część, którą zamknęłam przed wszystkimi.”

Na pierwszych stronach książki się wzruszyłam za sprawą niezwykłych umiejętności pisarskich autorki Corine Michaels, sposób, w jaki opisywała emocje sprawił, że nie byłam w stanie zachować kamiennej twarzy. Och, nie pamiętam, czy czytałam wcześniej książkę, która od samego początku przysporzyłaby mi takiego rozchwiania emocjonalnego, zrobiła miazgę, zmieniła w rozlazłą papkę. Z całego serca współczujemy kobiecie, chcąc zrobić coś dla niej miłego, pomóc przejść przez żałobę, nawet, jeśli nie mamy takiej możliwości.
Aaron przygotował dla niej jednak niespodziankę, której się nie spodziewała, prosił swojego przyjaciela Liama, aby zaopiekował się jego żoną, kiedy go zabraknie. Liam jest przystojnym mięśniakiem, jego ego jest wielkie, ale wiele go wyróżnia jak na bohatera powszechnie znanych romansideł. Jest facetem z krwi i kości, zabawnym, szarmanckim, nie jest idealny, przez co czujemy realizm, przecież każda z nas może znać podobnego faceta.

"Nie można zaznać prawdziwej miłości, jeśli nie poznało się prawdziwego bólu."
Natalie, jako żona komandosa musiała liczyć się z tym, że jej maż może kiedyś nie wrócić do domu, jednak nie mogła wiedzieć, że te wydarzenia się urzeczywistnią, co gorsza stanie się to tak szybko. Byli przecież tacy młodzi, mieli całe życie przed sobą, tymczasem los tak okrutnie z nich zadrwił. Aaron okazał się kłamcą, obiecał, że niedługo wróci, niestety danego słowa nie dotrzymał. Liam chce wesprzeć przyjaciółkę w tak trudnych chwilach, pomóc jej uporządkować wszystkie sprawy po zmarłym mężu. Dla Nat jego obecność przynosi wiele dobrego, ulgę, a przede wszystkim oderwanie od stagnacji, którą uparcie prowadziła.

„Czasami nasze problemy wydają się nam tak wielkie, że zapominamy o pokorze”.

Z czasem Natalie zaczyna się uśmiechać pozwalając sobie na odrobinę szaleństwa i uczucia, które delikatnie zaczęło rozpalać jej serce.
„Consolation” to książka o miłości, wszystkich jej odcieniach i trudnych wyborach, przed którymi przyjdzie stanąć naszym bohaterom. To przede wszystkim historia o przyjaźni, walce o lepsze jutro i miłości matki do nienarodzonego dziecka, która jest tak silna, że nie pozwala się Natalie w pełni załamać. To opowieść o akceptacji tego, co nas spotyka, a także samotności, która bywa destrukcyjna i podstępna. Mam nadzieję, ze przyniesie ukojenie ludziom, którzy także borykają się z tak bolesną stratą, nie powinni zamykać się na to, co dobrego może przynieść im los.

"- Nie jesteś sama - (...) - Bez względu na to, co się stanie, zawsze możesz na mnie polegać. Jak na przyjacielu lub kimś, kim mogę, ale nie muszę, się dla ciebie stać".

Zarówno Liam, jak i Natalie zaczynają do siebie czuć coś wyjątkowego, jednak uważają, że to pewnego rodzaju zdrada Aarona. Dręczą ich wątpliwości, czy powinna tak szybko ułożyć sobie życie na nowo? Czy to faktycznie prawdziwe uczucie, czy jedynie silna potrzeba ciepła, które zostało jej odebrane? Czy powinni pozwolić sobie na to coś więcej? Czy jest to właściwe, kiedy wszystko w domu przypomina jej o Aaronie? Pusty dom i łóżko, jego samochód, jeszcze pachnące mężem ubrania, w każdym kącie czuje jego obecność. Czy można bezustannie żyć przeszłością? Jakie decyzje zostaną podjęte? Powinniście sprawdzić sami, bo jest warto.
Narratorką powieści jest Natalie, ale autorka pokazała nam także głos Liama, w kilku rozdziałach, co dodało jego postaci wyrazu i autentyczności. Dzięki temu jesteśmy w stanie lepiej poznać nie tylko kobietę, jej uczucia i emocje, ale także jak postrzega ją przyjaciel męża. Jestem ta pozycją książkową zachwycona, zarówno kreacją bohaterów, jak i sposobem, w jaki została ona opisana przez autorkę. Liam oczarował mnie swoją wrażliwością i troską, którą skrupulatnie ukrywaną pod szorstką skórą odważnego żołnierza.
Corine Michaels jest nieprzewidywalna, mogłoby się wydawać, że da się rozszyfrować zakończenie tej książki, jednak autorka sprawiła, że gdybym się założyła, byłaby to moja ogromna porażka. Tutaj nie ma miejsca na nudę, szok, który przeżyłam na długo pozostawał w mojej głowie potęgując silną potrzebę natychmiastowego sięgnięcia po kontynuację. Gdzie jest drugi tom? Leży na półeczce i zerka zachęcająco, abym doczytała faktyczny finał tej historii. W takim momencie kończyć książki się nie powinno. Autorka nie ma litości nad czytelnikiem, jednak jestem w o tyle dobrej sytuacji, że Szósty Zmysł zadbał o mnie na tyle, że podarował mi także drugi tom. Tak bardzo kibicuje tym dwóm zranionym duszom, że mam nadzieję, że kolejny tom rozwieje wszystkie niedopowiedzenia.  Wrażliwsi czytelnicy powinni zaopatrzyć w pokaźną paczkę chusteczek higienicznych, bo z całą pewnością będą im potrzebne.









Komentarze

Popularne posty