Recenzja Magdalena Witkiewicz, Alek Rogoziński „Biuro M”
On -
życiowy pechowiec. Czego się nie tknie, zamienia w katastrofę. Na szczęście,
zawsze może liczyć na pocieszenie w kobiecych ramionach.
Ona -
kiedyś całkiem ładna dziewczyna, dziś ukryta pod kilkoma warstwami szaroburych
swetrów i strasząca wiecznie naburmuszonym wyrazem twarzy. Nie wierzy w miłość
i związki. Jedynym mężczyzną w jej życiu jest pozbawiony męskości kot.
Oboje
zaczynają pracę w biurze matrymonialnym, prowadzonym przez szefową z piekła
rodem. I choć wydaje im się, że ich zajęcie będzie miłe, proste, a nawet nieco
nudne, to szybko przekonują się, że kojarzenie par to wyjątkowo trudne zadanie.
I że można przy nim nie tylko przeżyć przygody jak z filmu grozy, to jeszcze
nabrać wątpliwości, czy w dzisiejszych czasach romantyzm to coś więcej niż
tylko hasło w słowniku...
Wydawnictwo: FILIA
Rok wydania: 2018
Format : Książka
Liczba stron: 315
Na początku maja
miała swoją premierę książka napisana przez parę znanych i lekko operujących
piórem autorów Magdalenę Witkiewicz i Alka Rogozińskiego „Biuro M”. Dzięki
uprzejmości Wydawnictwa Filia mogłam przeżyć z bohaterami cudowne chwile, o
których opowiem w poniższej recenzji. Jest to pierwsza książka, którą recenzuję
dla tego wydawnictwa, dlatego tez jestem bardzo podekscytowana. Słyszałam wiele
dobrego o twórczości autorów wcześniej nie mogąc się o tym przekonać osobiście,
na własnej skórze.
„Biuro M” jest nie
jest pierwszą książką tego duetu, miejmy nadzieję, że na tym współpraca tak
zgranej ekipy się nie zakończy. Zarówno Witkiewicz, jak i Rogoziński dobrali
się perfekcyjnie, pod kątem stylu, świetnego humoru, a przede wszystkim
energii, która aż bucha z każdej stronnicy tej książki. To, było to coś,
którego się szuka nie tylko w życiu, ale w pracy zawodowej również. Świetna
robota.
Przenosimy się do
Miasteczka, niewielkiej miejscowości, w której wbrew pozorom i idealistycznej
nazwie dzieje się bardzo wiele. Poznajemy Barbarę, kobietę, która ma
wyjątkowego pecha w sprawach sercowych. Zdarza się, życie pisze najróżniejsze
historie, które nie zawsze są tym, czego byśmy pragnęli. Trzeba wziąć się w
garść próbować żyć tak, jak potrafimy najpiękniej. Tego właśnie próbuje główna
bohaterka, która zostaje zatrudniona w biurze matrymonialnym. Trzykrotnie
rzucona przez trzech Michałów, zdaje się być przeklęta, gdyż każde jej narzeczeństwo
rozsypuje się przez jedna i tą samą kobietę, Elwirę. Raz, z trudem da się przeżyć,
dwa no mogło się zdarzyć, ale trzy? Może to jakaś miłosna klątwa? Kto wie?
Nasza szara i
spokojna myszka Basia spodziewała się zwykłej nudnej pracy biurowej. Papierek
tu, papierek tam, pliczek tutaj, wpiąć do segregatora, odebrać telefon. Nic
nadzwyczajnego. To tylko błędny obraz pracy, który zamieszkał w jej głowie,
gdyż wszystko wygląda zupełnie inaczej. Przede wszystkim dużo się dzieje, poznaje
grono zupełnie nowych znajomych, pracy jest bardzo dużo, przezywa nawet małą
przygodę wyciętą z jakiegoś filmu akcji, wracają demony przeszłości, chociaż
właściwie dopiero, co się budzą z uśpienia i wygodnego letargu, w którym
tkwiła.
Biuro
matrymonialne Minerwa jest miejscem, gdzie spotykamy się z różnymi
osobowościami, złożonymi charakterami. Szefowa- typowa choleryczka, po
sąsiedzku specjalista od różnorakich ziół- zielarz, jak się patrzy, wszystko
wiedząca wróżka i on. Jacek, chodząca katastrofa na dwóch nogach obdarzona
swoistym urokiem. No właśnie i co mamy z tym Jackiem zrobić? Jeśli chodzi o
pracę w biurze matrymonialnym to nasi bohaterowie nie mają żadnego
doświadczenia, nigdy nie pracowali w podobnym charakterze, chociaż bardzo
dobrze im się ze sobą rozmawia i radzą sobie w zupełnie nowej rzeczywistości.
Wybieranie dwóch
polówek pasujących do siebie jest zajęciem skomplikowanym, wymaga
precyzyjności, tylko, czy szukanie miłości w taki sposób jest romantyczne? Czy
Basia poradzi sobie z takim zajęciem, kiedy sama przestała wierzyć w tak silne
uczucie? Trudno się dziwić po tak wielu porażkach za sprawą szanownej Elwiry i
niestałych w uczuciach mężczyzn, że kobieta ma z tym opory. Ukryta szczelnie pod warstwą zbyt dużych
poszarzałych ubrań, jakby miały się stać jej tarczą trzymającą z dala od
kłopotów.
Jacek to swoisty
pechowiec, który nie potrafi zbyt długo wytrzymać w jednym miejscu pracy
powodując jedną katastrofę za drugą, z których wychodzi obronną ręką. Wszystko
za sprawą cielęcych oczek, które dodają mu uroku osobistego. Przekomicznie
nieporadny przy płci pięknej, co sprawia, że nie można go nie lubić.
Komizm sytuacyjny
powoduje, że trudno jest się powstrzymać przed salwą śmiechu, a takich momentów
w całej książce jest bardzo wiele. Każdy wykreowany bohater wnosi mnóstwo
przezabawnych sytuacji, dialogi są poprowadzone po mistrzowsku. Autorzy
stworzyli książkę, którą się czyta z ogromną przyjemnością pochłaniając zbyt
szybko wszystkie stronice, co jest jednocześnie wadą i zaletą. Nie sposób się
było od niej oderwać, aż do ostatniej postawionej kropki. Nie jest przesłodko,
gdyż miłość zawarta w książce jest pokazana z przymrużeniem oka, w sposób lekki
i humorystyczny, dokładnie tego oczekujemy od Magdaleny Witkiewicz i Alka
Rogozińskiego. Gorąco polecam fanom wszelkich powieści obyczajowych i
romantycznych. Czysta przyjemność ukryta w każdym pochłanianym słowie.
Jeszcze nie czytałam, ale mam w planach. Poprzednią książkę tego duetu czytało się całkiem przyjemnie:)
OdpowiedzUsuńhttps://slonecznastronazycia.blog/