Recenzja Josie Silver „Jeden dzień w grudniu”
Ich dwoje. Dziesięć okazji.
Jedna niezapomniana historia miłosna.
Klasyczna, zabawna i wzruszająca opowieść o miłości, której akcja rozgrywa się
w ciągu dziesięciu kolejnych świąt Bożego Narodzenia.
Laurie nie wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia – oczywiście do chwili, gdy
zakochuje się w chłopaku, którego pewnego grudniowego dnia widzi na przystanku
przez szybę zatłoczonego autobusu. Wymieniają spojrzenia i Laurie nie umie
przestać myśleć o nieznajomym.
Odnalezienie go to jedno z jej noworocznych postanowień. Po roku nieśmiałych
poszukiwań spotyka go znowu, na świątecznym przyjęciu swojej najlepszej
przyjaciółki Laurie. Sarah przedstawia go Laurze jako miłość swojego życia…
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2023
Format: Książka
Liczba stron: 432
„Jeden dzień w
grudniu” to książka, którą bardzo chciałam przeczytać, musicie przyznać, że okładka
jest urocza a wydanie książki nastraja świątecznie. Są takie książki, które
zaczynają się jak typowa komedia romantyczna, niewinne spojrzenie, drobny przypadek,
grudniowy wieczór, a potem po cichu rozwijają się w opowieść bardziej złożoną. Josie
Silver napisała książkę z pozoru lekką, błyszczącą świątecznym światłem, kiedy zagłębiłam
się w kolejne rozdziały, odkryłam historię o dorastaniu, konsekwencjach
milczenia, o przyjaźni wystawionej na próbę i o miłości, która nie przychodzi
wtedy, kiedy najbardziej jej chcemy. Ona zaskakuje, uderza tam, gdzie nie jest
wyczekiwana, u tych ludzi, których nic nie powinno połączyć. Może i ta książka
nie jest historią świąteczną, ale czuć w niej powiew zimy i uczucie, które
jest piękne.
Główną bohaterką
książki autorstwa Josie Silver pod tytułem „Jeden dzień w grudniu” jest Laurie James, dwudziestokilkuletnia kobieta, która nie
wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia. Pewnego grudniowego dnia wszystko się
zmieniło, siedząc w zatłoczonym autobusie, spogląda przez szybę i dostrzega na
przystanku mężczyznę czytającego książkę. Ich spojrzenia spotykają się na
krótką, elektryzującą chwilę, wystarczająco długą, by Laurie poczuła, że
właśnie wydarzyło się coś wyjątkowego. Niestety autobus ruszył, a mężczyzna
zniknął z jej pola widzenia. Ta magiczna sekunda staje się początkiem rocznej
obsesji. Laurie jest przekonana, że to ten
jedyny, i wraz ze swoją najlepszą przyjaciółką, Sarah próbują
odnaleźć tajemniczego mężczyznę z przystanku. Sarah pewnego dnia przedstawia
Laurie swojego nowego chłopaka, Jacka, ta od razu poznaje w nim mężczyznę z
przystanku. Świat dziewczyny rozpada się, nie może przecież zdradzić prawdy, bo
nie chce ranić przyjaciółki. Jak się potoczą losy bohaterów? Czy Laurie i Jack będą
razem?
„Jeden dzień w grudniu” to historia wielu o różnych odcieniach miłości, tej romantycznej, przyjacielskiej oraz tej, którą buduje się na przestrzeni lat, czasem mimo przeciwności, a czasem wbrew sobie. Josie Silver udowadnia, że to nie sam finał jest najważniejszy, lecz droga, jaką bohaterowie muszą przejść, by do niego dotrzeć. To jedna z tych książek, które zostawiają w sercu przyjemne ciepło, nawet jeśli czasem lekko uwierają. Autorka nie idealizuje miłości, pokazuje ją jako skomplikowane, często niewygodne uczucie, które potrafi zarówno uszczęśliwiać, jak i ranić. Historia miejscami bywa delikatna jak płatek śniegu, a kiedy indziej ostra jak zimowy wiatr, właśnie ta zmienność nadaje jej wyjątkowy charakter. Gdy zamknęłam ostatnią stronę, poczułam coś w rodzaju spokojnego ukojenia, jakby autorka chciała powiedzieć, że nie wszystko w życiu musi dziać się od razu, nie każda decyzja musi być perfekcyjna, a czasem warto po prostu poczekać, aż serce samo wskaże kierunek. „Jeden dzień w grudniu” to opowieść nie tylko o miłości, ale przede wszystkim o tym, że życie nie zawsze układa się zgodnie z planem, a momenty, które wydają się przypadkowe, potrafią przewrócić wszystko do góry nogami.
W s p ó ł p r a c a r e k l a m o w a


.jpeg)



Komentarze
Prześlij komentarz