Recenzja Charlotte McConachy „Dziki, mroczny brzeg”
Na krańcu świata, pośród ciszy i sztormów, rodzina strzeże przyszłości, która z każdym dniem staje się coraz mniej pewna. Aż morze wyrzuca na brzeg kobietę — i nic już nie pozostaje na swoim miejscu.
Shearwater, niewielka wyspa u wybrzeży Antarktydy, to dziś niemal całkowite
pustkowie. Z dawnego centrum badań pozostał jedynie bank nasion i ostatnia
rodzina, której powierzono zadanie dopilnowania, by bezcenny zbiór trafił w
bezpieczne miejsce. Dominic Salt i jego troje dzieci żyją tu w izolacji, każde
z nich zmagając się z tym, co utracili — i z tym, czego wciąż nie potrafią
wypuścić z rąk.
Gdy podczas gwałtownej burzy na brzeg trafia nieznajoma, wszystko zaczyna się
zmieniać. Rowan — zraniona i niechętna do zwierzeń — powoli zyskuje ich zaufanie.
Ale jej obecność rodzi też pytania. Kim naprawdę jest? I co tak naprawdę dzieje
się na wyspie?
W miejscu, gdzie każda decyzja może zaważyć na przyszłości świata, bohaterowie
będą musieli odpowiedzieć sobie na pytanie, czy można zaufać komuś, kto sam czegoś
się boi — i czy możliwe są jeszcze nowe początki.
Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: 2025
Format: Książka
Liczba stron: 336
Charlotte McConachy zabrała mnie w podróż,
wprost na granice ludzkiej wytrzymałości i natury, tworząc opowieść, w której piękno
świata spotyka się z jego nieubłaganą brutalnością. „Dziki, mroczny brzeg” to
historia o przetrwaniu, utracie i nadziei, która czaruje emocjami. Pozostawiła
mnie z poczuciem zadumy jeszcze długo po lekturze. To było moje pierwsze spotkanie
z twórczością autorki, mam nadzieję, że nie ostatnie. Taka tematyka zawsze mnie
interesowała, chciałabym wiedzieć, czy przyszłość ziemi może faktycznie zależeć
od banku nasion i czy warto katalogować okazy.
Akcja powieści „Dziki,
mroczny brzeg” rozgrywa
się na wyspie Shearwater, położonej na skraju cywilizowanego świata, gdzie przyroda
testuje wytrzymałość ludzi. To właśnie tam zamieszkuje Dominic Salt wraz z
trojgiem dzieci, Wrenem, Callumem i Rye. Są jedynymi żyjącymi tam mieszkańcami,
są strażnikami ostatniego banku nasion, symbolem nadziei na odrodzenie życia,
jeśli świat zdoła się jeszcze kiedyś podnieść z ruin. Podczas jednej z
gwałtownych burz morze wyrzuca na brzeg kobietę. Rowan jest zraniona i nieufna,
pojawia się wywołuje w rodzinie z początku lęk i niepokój. Dominic i jego
dzieci nie wiedzą, czy mogą jej zaufać, ale równocześnie wyczuwają w niej coś,
co nie pozwala im pozostać obojętnymi. Rowan powoli wchodzi w ich życie, a jej
obecność zmienia wszystko. Czy kobieta trafiła tam przypadkowo? Co się kryje na
wyspie?
„Dziki, mroczny brzeg” to poruszająca, wielowarstwowa opowieść o izolacji, rodzinnych więziach i zmaganiach z traumą w świecie na skraju upadku. Autorka potrafi łączyć elementy powieści psychologicznej, rodzinnej i ekologicznego thrillera w jedną spójną historię. To opowieść o izolacji, odpowiedzialności, stracie i nadziei, która nie jest łatwa ani prosta, lecz wymaga od czytelnika pełnego zaangażowania emocjonalnego. Charlotte McConachy tworzy atmosferę gęstą od napięcia, a jednocześnie pełną delikatności i wrażliwości. Dominic to ojciec zmagający się z ciężarem odpowiedzialności, który mimo własnych lęków stara się być opoką dla dzieci. Pojawienie się Rowan, kobiety wyrzuconej przez morze, uruchamia w bohaterach lawinę zmian. Jej obecność odsłania skrywane emocje, rozpoczyna proces uzdrawiania, ale też wprowadza nowe napięcia i wątpliwości. „Dziki, mroczny brzeg” nie jest powieścią łatwą ani lekką. To historia głęboka, refleksyjna, zmuszająca do myślenia o świecie, w którym żyjemy, i o relacjach, które tworzymy. Opowiada o kruchości nadziei i o tym, jak wiele odwagi potrzeba, by tę nadzieję w sobie pielęgnować. To książka, która łączy postapokaliptyczny klimat z głęboką, introspektywną wrażliwością.
W s p ó ł p r a c a r e k l a m o w a


.jpg)



Komentarze
Prześlij komentarz