Recenzja Ann Liang „W wody kołysaniu”
Uroda Xishi jest postrzegana jako błogosławieństwo przez mieszkańców
Yue – przekonanych, że najlepszym losem dziewczyny jest dobre wyjście za mąż i
utrzymanie rodziny. Kiedy Xishi zwraca na siebie uwagę popularnego młodego
doradcy wojskowego, Fanliego, ten daje jej rzadką okazję: wykorzystanie jej
urody jako broni. Broni, która może obalić sąsiednie królestwo Wu, poprawić
jakość życia jej ludu i pomścić morderstwo siostry. Wystarczy, że zinfiltruje
wrogi pałac jako szpieg, uwiedzie ich niemoralnego króla i osłabi jego dwór od
środka.
Wyszkolona przez Fanliego, między innymi w grze na instrumentach klasycznych
oraz w ukrywaniu emocji, Xishi szlifuje swoją urodę niczym idealne ostrze. Wie
jednak, że Fanli potrafi przejrzeć każde jej oszustwo, a ich wzajemne
przyciąganie spala wszelkie kłamstwa.
Po wejściu do wrogiego pałacu Xishi znajduje się nieustannie pod czujnym okiem
królewskich doradców, a sam król okazuje jej wielkie uczucie. Pomimo jego
łagodności, czai się w nim okrucieństwo i Xishi dobrze wie, że nigdy nie wolno
jej stracić czujności. Ale im wyżej Xishi wspina się po dworze Wu, tym głębszy
upadek czeka ją i Fanliego – a jeśli zostanie zdemaskowana jako zdrajczyni,
doprowadzi do upadku obu królestw.
Wydawnictwo: Vesper
Rok wydania: 2025
Format: Książka
Liczba stron: 320
Ann Liang w swojej powieści „W wody kołysaniu” zabrała mnie do w świat dawnych Chin pełen intryg, piękna i
zdrad, gdzie kobieta może być jednocześnie bronią i ofiarą. To powieść, która przenosi
czytelnika w świat pełen mgieł, jedwabiu i niebezpiecznych sekretów. Ann Liang
napisała historię, która z jednej strony hipnotyzuje pięknem stylu, a z drugiej
uderza emocjonalnie jak ostrze ukryte w wachlarzu. To nie jest zwykła historia o
zemście czy zakazanej miłości, to głęboko poruszający portret kobiety, która
musi odnaleźć siebie w świecie, gdzie każdy gest może kosztować życie.
Główną bohaterką książki autorstwa Ann Liang pod tytułem „W wody kołysaniu” jest Xishi, wyróżnia się niezwykłą urodą, uznawaną za błogosławieństwo, które z czasem okazuje się przekleństwem. Z początku jest dziewczyną z małej wioski, której uroda staje się jej losem, a może przekleństwem. Kiedy spotyka doradcę wojskowego Fanliego, jej życie zmienia się nieodwracalnie. Fanli widzi w niej nie tylko piękno, ale i potencjalną broń, szansę na odzyskanie honoru utraconego królestwa Yue. Misja Xishi jest jasna, ma zdobyć zaufanie króla Wu, Fuchaia, zniszczyć go od środka. Kiedy przekracza pałacowe mury, nic nie jest tak proste, jak się wydawało. Fuchai, który w jej wyobraźni był potworem, okazuje się człowiekiem pełnym sprzeczności, łagodnym wobec niej, ale okrutnym w swoich decyzjach politycznych. Czy kobieta sprosta swojemu zadaniu?
„W wody kołysaniu” to jedna z tych książek, które
nie tylko się czyta, ale wręcz przeżywa całym sobą. To opowieść, która powoli otula, jak
ciepły koc w zimny wieczór. Ann Liang potrafi w niezwykle subtelny sposób
połączyć piękno z bólem, delikatność z brutalnością świata, w którym przyszło
żyć bohaterce. Styl Ann Liang zachwycił mnie, język jest melodyjny, pełen
symboli, a jednocześnie bardzo emocjonalny. Nie potrzebuje długich opisów, żeby
oddać dramatyzm sytuacyjny. Xishi jest intrygującą kobietą, jej piękno staje się bronią,
narzędziem polityki, a jednocześnie jej własnym więzieniem. „W
wody kołysaniu” to dla mnie
jedna z tych historii, które trudno opisać jednym słowem. Czytałam ją z
rosnącym zachwytem, ale też ze ściśniętym gardłem, bo czułam, że nic tu nie
skończy się prosto ani lekko. Miałam rację.
Zakończenie pozostawiło mnie z mieszanką żalu, podziwu i refleksji.
Autorka przypomina nam, że w życiu nie zawsze można wygrać, czasem największym
zwycięstwem jest zachowanie godności i wierności sobie, nawet jeśli świat wokół
się rozpada.
W s p ó ł p r a c a r e k l a m o w a







Komentarze
Prześlij komentarz