Recenzja Maria Martinez „Kiedy zabraknie nam gwiazd do zliczenia”
Od najmłodszych lat Maya poświęca
ciało i duszę baletowi. Pracując jako solistka w National Dance Company,
zwróciła na siebie uwagę najbardziej prestiżowych szkół baletowych. Jednak
poważny wypadek położył kres jej obiecującej przyszłości.
Jedyny świat, jaki Maya znała, zawalił się.
Nie jest w stanie ponownie tańczyć zawodowo i musi stawić czoła bólowi,
frustracji i poczuciu winy. Babcia, która od zawsze była jej mentorką i
prowadziła ją na każdym kroku, teraz się od niej odwróciła. Obwinia ją za to,
co się stało, a skoro wnuczka nie może spełnić baletowych ambicji swojej
mentorki, to nie jest już jej potrzebna.
Matka porzuciła Mayę, kiedy ta była jeszcze dzieckiem, ale teraz dziewczyna
potrzebowałaby jej wsparcia bardziej niż kiedykolwiek. Straciła nie tylko swoją
przyszłość, ale również dom i rodzinę.
Kiedy przypadkiem odkrywa fotografię, na której jej mama stoi obok młodego
mężczyzny, wszystko się zmienia. Maya wygląda tak jak on! Czy to jej ojciec?
Pod wpływem impulsu postanawia dowiedzieć się prawdy… we Włoszech. Przecież i
tak nie ma nic do stracenia!
Gdyby tylko wiedziała, jak bardzo ta podróż odmieni jej życie.
Wydawnictwo: You&Ya
Rok wydania: 2025
Format: Książka
Liczba stron: 416
Maria Martinez tworzy historie,
które poruszają serce i wywołują emocje, a ta nie była wyjątkiem. „Kiedy zabraknie nam gwiazd do zliczenia” przedstawia bohaterkę,
której pasją jest balet. To piękny taniec, który wymaga zaangażowania i wielu
lat ćwiczeń, odpowiedniego żywienia i dbania o własne zdrowie. Łatwo jest
nabawić się kontuzji, która przekreśli szansę na dalsze wykonywanie
upragnionego zajęcia. Sportowcy niejednokrotnie się o tym przekonywali będąc zmuszonymi
do zmiany w swoim życiu. Czasami bywa to zbyt przytłaczające, kiedy runie cały
świat i skrupulatnie zaplanowane w najmniejszych detalach życie. Co zrobić,
kiedy jest się tak zagubionym? Czy to, co się kochało całą duszą można tak
łatwo odpuścić?
Główną bohaterką książki autorstwa
Marii Martinez pod tytułem „Kiedy zabraknie nam
gwiazd do zliczenia” jest Maya, od najmłodszych lat poświęcała się
baletowi, a wszystko to pod okiem babci, która nie była dla niej prawdziwym
wsparciem. Pracuje jako solistka w National Dance Company i jest tak doskonałą
tancerką, że nawet najbardziej prestiżowe szkoły baletowe zwróciły na nią uwagę.
Jednak wszystko wydaje się być zaprzepaszczone, kiedy zostaje ofiarą poważnego
wypadek, który powoduje obrażenia, przez które nie może już tańczyć zawodowo.
Maya czuje się zagubiona, ponieważ jej świat legł w gruzach. Tłamsi ją poczucie
winy, ból i frustracja, nie wie, co powinna robić dalej, w końcu straciła
niemalże wszystko. Jej własna babcia zamiast dać jej wsparcie, kiedy tego
potrzebuje najbardziej odwróciła się od niej, a wszystko dlatego, że nie spełni
jej wygórowanych planów i ambicji. Została zupełnie sama, jej matka ją
porzuciła, kiedy była małą dziewczynką. Nie ma się do kogo zwrócić, wszystko
się jednak zmienia, kiedy przypadkiem dostrzega zdjęcie jej matki z mężczyzną,
do którego jest uderzająco podobna. Maya zaczyna się zastanawiać, czy nie jest
jej ojcem. Postanawia odkryć prawdę, aby to zrobić, musi udać się do Włoch. Czy
odkryje rodzinną tajemnicę? Czy ta podróż da jej więcej niż przypuszczała?
„Kiedy
zabraknie nam gwiazd do zliczenia” to piękna, pełna uczuć historia. Myśląc
o niej czuję, że nawiązuje do marzeń, uśmiechu, ekscytacji, cierpienia, zawiera
piękne opisy, które poruszają serce, skłania do refleksji. Bardzo polubiłam
Mayę, to niezwykła bohaterka, która zasługiwała na o wiele więcej niż
otrzymywała. Czułam się z nią związana, czytając odczuwałam bardzo wiele emocji. Płakałam,
śmiałam się, cierpiałam, jest dla mnie tak uroczą postacią. Nie potrafiłam
zrozumieć zachowania jej babci, póki odnosiła sukcesy, tańczyła i miała wiele propozycji
współpracy trwała przy niej, a potem zwyczajnie odwróciła. To okropne, kiedy nie
ma w pobliżu nikogo, kto zwyczajnie by pomógł. „Kiedy
zabraknie nam gwiazd do zliczenia” to jedna z tych historii, które
chwytają za serce i pozostawiają ciepłe i szczęśliwe wspomnienia. Podróż, którą
musi pokonać Maya jest inspirująca, ekscytująca, ale i bolesna, sposób, w jaki dojrzewa
i odkrywa siebie na przestrzeni powieści, jest wspaniały. Historia
opowiada o miłości do samego siebie, do rodziny, a nie tylko tej, z którą łącza
więzi krwi. To także opowieść o ludziach, którzy wspierają, dają ci słowa
otuchy. Ukazuje, jak przestać spełniać oczekiwania innych ludzi, nie pozostawać
w stagnacji, szukać wyjścia ze wszystkich sytuacji.
W s p ó ł p r a c a r e k l a m o w a
Komentarze
Prześlij komentarz