Recenzja J. R.R. Tolkien „Łazikanty”
Skąd się biorą sny? Kto włada morzami? Czy na księżycu żyją psy?
J.R.R. Tolkiena znamy przede wszystkim jako autora wspaniałych historii
fantasy, stanowiących klasykę gatunku. Tworzył on jednak także bajki dla
dzieci. Jedną z nich, odnalezioną w pozostawionych przez pisarza zapiskach,
jest właśnie Łazikanty. Pomysł opowieści zrodził się, kiedy rodzina Tolkienów
przebywała na wakacjach. Podczas jednej z wędrówek po kamienistej plaży
pięcioletni Michael zgubił swoją ulubioną zabawkę, miniaturowego pieska z
ołowiu. Mimo usilnych poszukiwań zabawka się nie znalazła, Tolkien zaś, chcąc
pocieszyć syna, zaczął snuć historię, która miała wyjaśnić „tajemnicze” zaginięcie
zabawki. Ta na poczekaniu wymyślona historia stała się pierwszym rozdziałem
przyszłej książki.
Łazikanty to opowieść o młodym piesku Łaziku, który, zamieniony w zabawkę przez
rozzłoszczonego czarodzieja, usiłuje odzyskać dawną postać i wrócić do domu. Przeżywa
przy tym mnóstwo wspaniałych przygód, trafia na księżyc i dno oceanu, spotyka
smoka, węża morskiego, syreny i różne magiczne istoty – krótko mówiąc, świetnie
się bawi.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2024
Format: Książka
Liczba stron: 136
„Łazikanty”
to ciepła opowieść, którą J. R.R. Tolkien zdecydował się napisać dla swojego
syna, po tym jak ten zgubił ulubioną zabawkę. Dla dziecka utrata swojego „przyjaciela”
bywa trudna, a rodzic, osoba dojrzała jest tego świadoma. Wcześniej nie miałam
okazji przeczytać takiej historii, dlatego też byłam ciekawa, w jaki sposób
autor poradził sobie z opowieścią dla mniejszych czytelników. Wiedziałam, że
dla nas, tych starszych okazał się postacią wybitną, która w swoich powieściach
i dodatkowych materiałach jest wiecznie żywa. Młodsze pokolenia będą miały
okazję poznać jego twórczość i być może złapać bakcyla, jak ich bliscy. Trzeba
być niezwykle uzdolnionym pisarzem, aby czuć się dobrze w wymagającym
repertuarze, jak i dziecięcym, łagodniejszym w odbiorze.
„Łazikanty”
przedstawiają opowieść o piesku, który wabił się Łazik, czasami zwierzęta wpadają
w tarapaty, których konsekwencje bywają zaskakujące. Piesek rozzłościł czarodzieja
swoim nieodpowiednim zachowaniem, w konsekwencji stał się przemieniony w
pluszową zabawkę. Łazik stara się zrobić wszystko, co w jego mocy, aby powrócić
do dawnej postaci i wrócić do domu. Jest niezwykle zdeterminowany, przeżywa
wiele przygód, a one uczą go czym jest prawdziwa przyjaźń i jaka jest ważna. Czy
uda mu się odkryć, jak powrócić do domu?
„Łazikanty” to krótka opowieść dla dzieci, która ma wiele do zaoferowania. Mitologia, która przewija się przez powieść, jest bogata, a poruszane tematy są naprawdę warte uwagi. Szczególnie podobały mi się przygody Łazika na księżycu, jego odkrycie, jak powstają dobre sny i koszmary oraz jak radzą sobie z nimi dzieci. Dowcip i humor są znakomite i cieszyłam się każdą przeczytana stroną. Była słodka i zaskakująco emocjonalna, szczerze mówiąc, nadawałaby się na świetny film animowany, z pewnością zrobiłby wrażenie na dzieciach i ich rodzicach. „Łazikanty” to przepełniona magią historia, która pokazuje, że bycie niemiłym dla obcych może skończyć się niezbyt dobrze. Autor przekazuje ponadczasowe przesłanie, pisze przepięknym językiem, rozbudza wyobraźnie. Kto z nas nie chciałby się znaleźć zarówno na dnie oceanu, jak i na księżycu? Christina Scull i Wayne G. Hammond przygotowali niezwykłe ciekawostki, które przedstawiały kulisy powstawania historii, a także ciekawych faktów z życia Tolkiena. Nie można nie wspomnieć o niesamowitych ilustracjach, które znalazły się w ty wydaniu.
Komentarze
Prześlij komentarz