[PATRONAT] Recenzja Bethany-Kris „Lucian”

Pierwszy tom zagranicznej bestsellerowej serii mafijnej!
Dla fanów książek Cory Reilly!
Lucian Marcello zdaje sobie sprawę z oczekiwań, które spoczywają na nim jako na najstarszym synu jednego z najpotężniejszych donów północnoamerykańskiej Cosa Nostry. W jego świecie rodzina to coś więcej niż krew i nazwisko. To honor, szacunek, interesy i życie. Nie ma niczego ważniejszego. Urodził się w tym świecie i w tym świecie umrze.
Jordyn Reese skupia całą siłę i energię na pozostawaniu poza radarem mężczyzny, który nie zawahałby się ani chwili, żeby ją zabić. Jej życie jest zdominowane przez otaczających ją członków niebezpiecznego klubu motocyklowego, a przyszłość zależy głównie od tego, jak użyteczna dla nich będzie. Ostatnie, czego dziewczyna potrzebuje, to żeby jakiś mafioso ściągał na nią jeszcze więcej uwagi.
Niesłychanie okrutny Lucian nie spocznie, dopóki nie zlikwiduje zagrożenia czyhającego na Jordyn. To jednak może go kosztować więcej, niż sądzi.

 

 

Wydawnictwo: Niezwykłe
Rok wydania:  2020
Format: Książka
Liczba stron: 357
Cykl: Filthy Marcellos
Tom I

Nadeszła chwila, aby pokazać Wam kolejną powieść, która dotyczy mafijnych klimatów. Pewnie myślicie, znowu, kolejna książka, ile można, a i owszem można, całkiem sporo. W każdym tego słowa znaczeniu, motyw jest chwytliwy, a historii, które można wokół niego wykreować jest całkiem sporo. Wiele możliwości, rodowodów, ciekawych postaci, które chciałabym poznać. Powieść, o której Wam zaczęłam opowiadać to „Lucian” autorstwa Bethany-Kris, jest to zapowiedź cyklu Filthy Marcellos, powiem Wam, że będzie ciekawie. Niewiele rodzin stara się pamiętać o tym, aby wpajać swoim dzieciom podstawową prawdę o tym, że rodzina jest najważniejsza. Jest świętością w imię, której należy walczyć i nigdy się nie poddać, co jeszcze mówią Marcellowie?



Głównymi bohaterami książki ,,Lucian” są Lucian Marcello i Jordyn Reese. Mężczyzna należy do mafii zna swoją rolę, musi sprostać sporym wymaganiom, co nie jest proste, kiedy chciałoby się czasem zrobić coś zupełnie innego, zwłaszcza, kiedy w głowie pojawia się mu obraz pewnej kobiety, którą przypadkiem poznał. Jako dziecko nie miał łatwego życia, zmieniło się dla niego i przeżył ciężkie chwile, które trwałyby pewnie znacznie dłużej, gdyby nie jeden mężczyzna, który podał mu pomocną dłoń. Tak oto stał się Lucianem Marcello, człowiekiem, który uzyskał szansę na lepsze życie. Musiał ją dobrze wykorzystać i tak właśnie zrobił. Jest pasjonatem broni palnej, a w przyszłości ma się stać zastępcą swojego brata, przyszłego bossa Cosa Nostry. Dostaje zawsze to, czego chce, a zapragnął Jordyn Reese, a to niebezpieczne połączenie. Dziewczyna nie miała łatwego życia, miała kłopoty, z których starała się wręcz wyswobodzić. Jedyne, co może zrobić to się przyczaić, aby nie została dostrzeżona przez człowieka, który z pewnością by ją skrzywdził. Mota się szukając miejsca, którym mogłaby się poczuć jak w domu, bezpiecznie, ale jak dotąd jej się to nie udało. Naraziła się bardzo groźnemu członkowi klubu motocyklowego, a to nie wróży dobrze. Pułapka, w której się znalazła jest bardzo niebezpieczna, czy jednak może opierać się temu, co czuje? Jordyn jest jedną z tych bohaterek, które się lubi za ich temperament, za to, że potrafi się bronić. Każdy w końcu chce poczuć się bezpiecznie, chociaż raz, a teraz ona ma wybór, ma szansę, aby ktoś jej go zapewnił, tylko, czy sobie na to pozwoli?




„Lucian” jest powieścią, która zaintrygowała mnie już od pierwszego rozdziału, kiedy czytała odczucia dziecka, małego chłopca, który jedyne, czego pragnął to przetrwać na zimnych i bezdusznych ulicach wielkiego miasta, był zdany jedynie na siebie. Dalej było jedynie lepiej, Bethany-Kris była w swojej książce konsekwentna i ukazała, że wszystko można przekazać w inny sposób, a mafia, mafii nie jest równa. Oczywiście pani ma plus za motyw klubu motocyklowego, uważam, że to było bardzo dobre posunięcie, ale nie tylko. Autorka nieco inaczej przedstawiła rodzinne relacje w świecie mafii, kiedy przywykliśmy do ostrych schematów, traktowania i bólu, tutaj rodzina jest ważna, jest siłą i wszystkim, co naprawdę się liczy. Autorka postawiła tutaj na narrację trzeciosobową, a ja ją bardzo lubię, więc czułam się tutaj jak ryba w wodzie. „Lucian” jest niezwykle obiecującym początkiem cyklu Filthy Marcellos, nie mogę się doczekać, aż uda mi się poznać pozostałe części. Przygotujcie się nie tylko na inne spojrzenie na mafię, niebezpieczeństwo, ale także i brutalność i odrobinę mroku.









Komentarze

Popularne posty