Recenzja K.C. Archer „Instytut”

Teddy Cannon nie jest typową dwudziestokilkuletnią kobietą. Owszem, jest zaradna, bystra i pokręcona. Ale potrafi też z niesamowitą precyzją czytać ludzi. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że jest prawdziwym medium.
Kiedy seria złych decyzji prowadzi Teddy do wpadki z policją, interweniuje tajemniczy nieznajomy. Zaprasza ją do złożenia podania do instytutu dla mediów, placówki ukrytej u wybrzeży San Francisco, gdzie studenci są szkoleni niczym pracownicy Delta Force: uczelnia ta jest konkurencyjna, bezwzględna i ściśle tajna. Studenci uczą się tam telepatii, telekinezy, umiejętności śledczych i taktyki SWAT. A jeśli przetrwają szkolenie, kontynuują służbę na najwyższych szczeblach władzy, wykorzystując swoje umiejętności do ochrony Ameryki i świata.
W grupie Teddy zaprzyjaźnia się z Lucasem, buntownikiem, który siłą woli umie wzniecić ogień i ma nad nim kontrolę; Jillian, hipsterką, która umie pośredniczyć w komunikacji między zwierzętami i ludźmi; oraz Molly, hakerką, która potrafi uchwycić stan emocjonalny innych osób. Ale gdy Teddy czuje, że być może wreszcie znalazła swoje miejsce na ziemi, zaczynają się dziać dziwne rzeczy: dochodzi do włamań, giną studenci i wiele więcej. Teddy przyjmuje niebezpieczną misję, która ostatecznie sprawi, że dziewczyna zacznie kwestionować wszystko – swoich wykładowców, rodzinę, a nawet samą siebie.



Wydawnictwo:  Uroboros
Rok wydania:  2020
Format: Książka
Liczba stron: 400
Cykl: Instytut/ School of psychice
Tom I



Uwielbiam takie książki! Wiem, że rzadko rozpoczynam recenzję od tych słów, ale tutaj musiałam, po prostu musiałam Wam o tym powiedzieć na wstępie. Przy „Instytucie” uwagę na siebie zwraca nie tylko opis wydawcy, ale także okładka, która, sami musicie przyznać jest wyrazista i tajemnicza. Po prostu piękna i z pewnością spodoba się wszystkim okładkowym sroczkom. Rok się dopiero zaczął, a Wydawnictwo Uroboros pojawiło się na nim z przytupem i to tak ciekawą lekturą. Magia, ponadprzeciętne zdolności zawsze wykraczały ponad zwykłe wyobrażenie i rozbudzały wyobraźnię. Co otrzymamy w tej powieści?


Główną bohaterką książki „Instytut” jest Teddy Cannon, pozornie niczym nie wyróżniająca się młoda kobieta, która ma Doś potężny dług u kogoś, kto nie przebiera w środkach, aby odzyskać, to co należy do niego. Dziewczyna ma pewien dar, potrafi odczytywać ludzi,  jest bystra i zaradna, jednak znajduje się w dość nieciekawym miejscu, w wyniku splotu wydarzeń, na które nie miała wpływu. Teddy nie zdawała sobie sprawy  z tego, że jest medium, jednak kilka decyzji, które podjęła, a nie były słuszne sprawia, że musi szybko działać. Tym razem wybory, których musi dokonać powinny być właściwe, aby nie pogorszyć sprawy. Zdolności dziewczyny pomagały jej w  hazardzie i zdobywaniu pieniędzy, przez co naraziła się pewnemu Rosjaninowi, długi, które ma są ogromne, a policja bywa bezwzględna. Otrzymuje jednak propozycję, która jest dla niej z tych „nie do odrzucenia”.  Instytut Whitfielda dla mediów, osób z wyjątkowymi darami, jest elitarną uczelnią,  której istnienie jest owiane tajemnicą. Czy ma jakieś wyjście? Zawsze czuła się inna, dziwna i nigdzie nie pasująca, czy tam odnajdzie spokój? Czy nowe znajomości czegoś ją nauczą? Czy odkryje, dlaczego ma takie zdolności? Do czego będzie je wykorzystywała? Czy wszystko pójdzie gładko?  


„Instytut” jest powieścią, która wprowadza nam odrobinę świeżości, musicie przyznać, że nie ma zbyt wielu powieści na rynku, które wykorzystują taką tematykę. Przynajmniej mnie nie udało się czytać wielu takich pozycji. Miło było więc zetknąć się z tak ciekawym światem i bohaterami, którzy nie są zagubionymi nastolatkami, a mimo to potrafią zbłądzić i działać lekkomyślnie. Akcja powieści jest dynamiczna, rozłożona w czasie niezbyt rozległym, chociaż początek książki rozpoczyna się nieco spokojniej.  Bohaterowie odkrywają swoje własne sekrety, Teddy wie, że nie wszystko jest dla niej jasne, że nawet Instytut ma swoje sekrety, a ona próbowała pomału dowiedzieć się prawdy.  Tym miejscu, każdy jest kimś specjalnym, uczy się akceptacji siebie i innych, ciężko pracuje, aby sprostać wymogom elitarnej szkoły.
Jedyne, co bym zmieniła to bardziej ukazała postacie poboczne, ale mam nadzieję, że w następnych tomach uda nam się je lepiej poznać. Mają ciekawe moce i rzeczy, które dzięki nim można robić, są w stanie zmienić tak wiele, tylko czy będą je wykorzystywać, jedynie w słusznej sprawie?
„Instytut” to wciągająca powieść, którą czyta się szybko i spędza przy niej bardzo miło czas. 





Komentarze

  1. Lektura jeszcze przede mną, ale cieszy mnie, że zbiera tak pozytywne opinie, to pozwala mi wierzyć, że i mnie spodoba się "Instytut".

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty