[PATRONAT] Recenzja Tomasz Betcher „Szczęście z piernika”

Święta o zapachu piernika... Poznaj najbardziej smakowitą świąteczną powieść tego roku!
Szczęście z piernika to historia trojga ludzi, których ścieżki przecinają się w Toruniu tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Kalina to dziewczyna z charakterem, która o piernikach wie wszystko. Rafał próbuje na nowo odnaleźć się w rzeczywistości, za którą przestał nadążać, a wchodząca w dorosłość Oliwia ma nadzieję na lepszą przyszłość. Klimatyczna piernikarnia i jeden z najbardziej tradycyjnych polskich przysmaków – piernik – narobią niezłego zamieszania w życiu bohaterów. Zasypane śniegiem miasto, poruszające serca dźwięki gitary i pachnąca piernikami kawiarnia – czy to dobry przepis, aby zakochać się w Toruniu?

Wydawnictwo:  W.A.B
Rok wydania:  2019
Format: Książka
Liczba stron:  352

Otwierając najnowsza powieść Tomasza Betchera czułam, jakbym się oddawała emocjonalnemu doznaniu, zabarwionemu zapachem goździków, kardamonu i cynamonu. Z każdą kolejną odwracaną stroną zapach ten wzmagał się na tyle, że potęgował apetyt  na coś dobrego, na pierniki, które są nieodłącznym elementem Świąt Bożego Narodzenia, czyja to wina? Nie będę autora wytykała palcem, jednak ostrzegam Was, abyście nie popełnili błędu i nie sięgali po „Szczęście z piernika” bez słodkiego stosiku tych ciasteczek pod ręką.  Szczęścia dopełni gorąca herbata, która rozgrzeje Was wspólnie z bohaterami książki w te chłodne wieczory. Najnowsza powieść Tomasza Betchera to moje pierwsze spotkanie z twórczością autora i przyznaję, że było ono całkiem udane. Dowiedziałam się, że pierwszą powieścią autora była książka „Tam gdzie jesteś”, które zbierała dosyć dobre recenzje, które kuszą mnie do uzupełnienia tego braku.



 Sam tytuł powieści skłania człowieka do refleksji, czym dla nas jest szczęście? Zdaję sobie sprawę z tego, że tych odpowiedzi, które by tutaj padły byłoby wiele, dla każdego bowiem szczęście jest czym innym, co ważniejsze, żadna z tych własnych definicji szczęścia nie byłaby zła, czy wadliwa. Każda, nawet ta najmniejsza ma takie same znaczenie i wartość, jak ta poważniejsza.  Nie nam oceniać jego wartość, czy głębokość przemyśleń drugiego człowieka. Dla kogoś do pełni szczęścia brakuje  talerza pierniczków i szklanki mleka, bo zawsze dostawał je od mamy, a ktoś inny potrzebuje ciepła drugiego człowieka, bo ma dość samotności. Czego to dowodzi? Nie wolno i nie powinno oceniać drugiego człowieka. Czasem szczęściem jest spełnienie marzeń, którym okazują się dla nas przyziemne sprawy, takie jak ciepły kąt i rodzina zebrana przy wspólnym stole, czego nie ma na co dzień. W tym okresie przedświątecznym miejmy to na uwadze, że ocenić w krzywdzący sposób człowieka idzie bardzo łatwo, natomiast przeprosić i odzyskać stracone zaufanie jest rzeczą trudną, niejednokrotnie niemożliwą do wykonania.


„Szczęście z piernika”  jest opowieścią, w której mamy styczność z trzema bohaterami, mowa tutaj o Rafale mężczyźnie z przeszłością, Kalinie kobiecie silnej i Oliwii zbuntowanej nastolatce.
Rafał spędził w więzieniu pięć długich lat, które odcisnęły na nim swoje piętno, jego sytuacja ma szansę na to, aby się naprostowała, jednak nie wszystko będzie takie proste, jak mogłoby się wydawać. Wspólnie z nastoletnią córką postanowili udać się do Torunia, gdzie znajduje się grób żony mężczyzny, a tym samym matki dziewczyny. Można się domyślić, że dziadkowie nie są zachwyceni tą wizytą, a przecież życie czasem pisze przeróżne scenariusze, a my sami jesteśmy jedynie aktorami, którzy muszą odegrać swoją rolę w tej sztuce. Rafał dla swojej rodziny był w stanie poświęcić wszystko, czego konsekwencje już zawsze będą mu towarzyszyły. Spotkanie pewnej młodej i zdeterminowanej kobiety z marzeniem zmieni los nie tylko Rafała i Oliwii, ale także samej Kaliny.


Wspomniana Kalina jest kobietą, która twardo stąpa po ziemi, ma niesamowitą wiedzę na temat pierników, nie sposób jej zagiąć żadnym pytaniem. Ma jedno marzenie, dla którego była w stanie wiele poświęcić, niestety póki co zaznaje jedynie smak goryczy związany z porażką. Kilka lat temu zakończyła studia i wydawało jej się, że świat stoi przed nią otworem, jednak praca w toruńskiej korporacji nie była dla niej. Była stworzona do czegoś więcej, do czegoś innego, co sprawi jej przyjemność i da poczucie, ze jest odpowiednią osobą na właściwym miejscu. Żyła w pozornie szczęśliwym związku, który nie przetrwał próby realizacji marzeń ze strony kobiety. Kalna porzuciła wysokie szczeble korporacyjnej machiny na rzecz otwarcia swojej własnej piekarni, ukazując w ten sposób jak wielką miłość do pieczenia zaszczepiła jej babcia. Kiedy w końcu udało jej się spełniać marzenia swoją ciężką pracą natrafiła na kolejne problemy, które mogą pogrążyć wszystko to, na co tak ciężko pracowała. Problemy, przysłowiowe kłody pod nogami mają tendencję do kumulacji, kiedy ma się wrażenie, że udało się uskoczyć z drugiej strony pojawiają się kolejne.



 Kalina nie dostrzega możliwości przeciwdziałania kłopotom, ma wrażenie, że nic nie można zrobić, jednak okres świąteczny jest czasem, kiedy cuda się zdarzają. Czy Kalinie uda się dostąpić jednego z nich? Czy słusznie zdecydowała się na otwarcie piekarni? Czy poznanie Rafała i Oliwii odmieni jej życie? Czy ktoś, kto sam ma problemy może ofiarować coś, co odmieni życie całej trójki? Co zrobi Kalina, kiedy odkryje prawdę o Rafale? Czy odwróci się od niego, a może zrobi coś czego się nie spodziewamy? Przeszłości nie można zmienić, nawet jeśli bardzo byśmy tego pragnęli i nie wiadomo jak się starali, czy Kalina zrozumie w pełni poświęcenie, jakiego dopuścił się mężczyzna? Jedyne, co możemy zrobić to ruszyć do przodu nie oglądając się za siebie i próbować się odnaleźć w świecie, który zdążył się zmienić.


Oliwia jest nastolatką, która przechodzi okres buntu, niedługo stanie się dorosła, jednak jej życie nie należy do najłatwiejszych. Przede wszystkim jest zagubiona, nie wie, kim naprawdę jest, ma wkroczyć w dorosłość, która jest przereklamowana. Ma dość tej stagnacji, którą prowadzi, w pewien sposób chce uciec, jednak jej plany zostają przekreślone przez ponowne pojawienie się w jej życiu kogoś, kto kiedyś bardzo ją rozczarował. Nie ma żadnej gwarancji na to, że znowu tego nie zrobi, jednak istnieje nikła szansa, że w końcu wszystko się ułoży, warto więc jest ponieść koszty ryzyka, prawda?
„Szczęście z piernika”  opowiada o tym, jak przewrotne bywa ludzkie życie.  Los podsuwa nam nie tylko problemy, ale także odpowiedzi na problemy, tylko nie zawsze potrafimy to dostrzec. Toruń w  powieści został przedstawiony nade wszystko klimatycznie,  nie sposób jest nie wyczuć znanej świątecznej atmosfery, zapachu gorącej czekolady, skrzypiącego pod nogami śniegu. Pomyślałam o tym, że chciałabym się tam znaleźć, odwiedzić piekarnię Kaliny, zobaczyć jak i czy uda się Rafałowi stanąć na nogi. Jak otocza się ich losy? 



„Szczęście z piernika”  jest powieścią bardzo ciepłą, która ma w sobie wiele optymizmu i nadziei na to, że w końcu dla bohaterów musi się coś zmienić. Autor ukazuje w prosty sposób, że nie trzeba wymyślnych dramatów, naciąganych relacji, aby stworzyć coś autentycznego, co rozgrzeje serce czytelnika. Tomasz Betcher pisze o życiu, którym tętni każde miasto.  Opisuje historie, które dzieją się w pozornie bezpiecznych betonowych ścianach, w każdym mieszkaniu znajdują się ciekawe postacie, które przynoszą swoje własne opowieści godne przekazania.
„Szczęście z piernika” to niezwykle emocjonująca książka, która momentami przynosi smak goryczy, aby po chwili nadać mu piernikowej słodyczy. Opowiada o tym, że łatwo jest skręcić w bok obranej ścieżki i nie zawsze ta droga jest tą właściwą. Nikt nie jest bez winy, nikt nie jest nieomylny, każdy ma prawo błądzić, jesteśmy przecież tylko ludźmi. Warto jest walczyć i spełniać własne marzenia, nawet jeśli nie układa się tak, jakbyśmy tego chcieli, nie zawsze będzie nam szło pod górkę, prawda?
„Szczęście z piernika” to opowieść o miłości, o wartości jaką jest rodzina, ale także o zdradzie i problemach,
o tym, jakie życie potrafi przynosić niespodzianki. To książka, którą zapamiętacie na bardzo długo.








Komentarze

Popularne posty