[Patronat] Recenzja D.B Foryś „Tylko martwi mogą przetrwać”
Miłość ma oczy anioła, śmierć – diabła. Zemsta właśnie zyskała
moje!
Mam na imię Tessa i cóż… Moje życie lekko się skomplikowało… Przebywam w
mieście, którego nienawidzę. Wykonuję pracę, której nie lubię, i wciąż myślę o
ludziach, których już dawno powinnam wyrzucić z pamięci.
Jakby tego było mało, spotykam kogoś, kto najwyraźniej wszystko o mnie wie.
Czego chce? Jest wrogiem czy sprzymierzeńcem? A może kręci się w pobliżu tylko
po to, by odciągnąć moją uwagę od czegoś ważniejszego, jak na przykład te
przeklęte skarabeusze, o których wciąż nic nie wiem.
Jedno jest pewne – ja nigdy nie odpuszczam.
Wydawnictwo:
Niezwykłe
Rok
wydania: 2019
Format:
Książka
Cykl:
Tessa Brown
Tom
II
Pierwszy
tom niezwykle obiecującego Cyklu Tessa Brown czytałam dawno temu, książka
przypadła mi do gustu tak bardzo, że postanowiłam objąć ją medialnym
patronatem, kiedy mi się to udało, byłam z tego powodu naprawdę dumna. Dorota
Foryś jest bardzo utalentowaną polską autorką, która posiada niesamowite poczucie
humoru i ogromną wyobraźnię. Zdajemy sobie sprawę z tego, że niejednokrotnie
nad książką widnieje „klątwa drugiego tomu”, jeśli obawiacie się tego, to
możecie spać spokojnie. Tess nie traci pazura i tego wigoru, intryga z każdą
kolejną stroną podsyca czytelniczą ciekawość. Jak mi się książka podobała? Co
tym razem spotyka Tessę?
„Miłość ma oczy anioła, śmierć –
diabła, zemsta właśnie zyskała moje!”.
Świat
i nasza rzeczywistość ma swoistą tendencję do zmian, nie ważne, jaki prowadzi
się tryb życia, zawsze chciałoby się ten czas pochwycić i cieszyć z nim znacznie
dłużej, niż było to nam dane. Nie można ulokować sobie dobrego miejsca, nic nie
trwa wiecznie, nawet jeśli tkwimy w danym punkcie, to otoczenie kształtuje się
nieco inaczej. Istoty, które nas otaczają się zmieniają, nikt nas nie pyta o
zdanie jedni przychodzą, inni odchodzą, prawdy przekłuwają kłamstwa,
wychodząc na światło dzienne.
„Wyobraźcie sobie, że kiedy ja
opróżniałam flaszkę do sucha, on wykonał kilka pospiesznych telefonów i
wszystko załatwione. Tak o. Co oni mieli? Jakąś gorącą linię? Dzwonisz sobie na
666, Władca Podziemi zakłada gajer, otwiera bramę i gotowe?”.
Co tym razem spotyka Tessę? Bez dwóch zdań mogę
powiedzieć, że bohaterka w ostatnim czasie została mocno doświadczona przez
los. Z jednej trudnej do wywinięcia się sytuacji została wmieszana w następną.
Jej życie przysłania dom w mieście, którego
nie darzy sympatią oraz praca, która nie należy do tych, które przyniosłyby
dziewczynie jakąś satysfakcję. Mawia
się, że jeśli jakaś praca ci nie odpowiada, można ją po prostu zmienić, jednak
Tessa nie ma takiego luksusu. Wykonywane obowiązki odbierają jej w pewien
sposób wolność, nie może tak po prostu wyjechać i zapomnieć o wszystkim,
chociaż niejednokrotnie bardzo by tego chciała, a kto z nas nie? Zastanawiałam
się, czy ktoś tak niespokojny i żywiołowy, jak ona miała swoją możliwość zmiany
całego swojego życia, czy byłaby szczęśliwsza w nieco spokojniejszej jego
wersji? Nie wydaje mi się.
„Zadziwiająco nic mnie nie bolało.
Ani bark, ani żebra, ani nawet stłuczona do cna twarz. Przejechałam po niej
opuszkami, spodziewając się wyczuć opuchliznę lub jakieś rany czy zadrapania,
ale na nic takiego nie natrafiłam. Cera była zupełnie gładka, jak gdyby całkiem
się zregenerowała. Można? Można”.
To
Was zaskoczyło? To, co w takim razie powiedzie na to: Watykan i Piekło dochodzą
do porozumienia, nawiązują pewną współpracę mającą na celu niedopuszczenie do
apokalipsy. Gdzie w tym wszystkim będzie miejsce dla Tess? Zmiany nacierają z
każdej strony, a także ktoś, kto wie na jej temat zbyt wiele, ktoś kto bardzo
chce się do niej zbliżyć? Czy mu się to powiedzie? Z jakimi pokusami będzie
musiała się zmierzyć nasza piekielna wojowniczka? Czym są te skarabeusze i
dlaczego są tak istotne?
„Dobyłam leżących w trawie mieczy.
Walały się wszędzie. Ścisnęłam je obiema rękami i ruszyłam do boju. Rapiery
chlastały ciała napastników, truchła padały na ziemię, stal ocierała o stal,
wydając zgrzytający dźwięk. Wszystko wokół pokrywała czerwień”.
„Tylko
martwi mogą przetrwać’ jest drugim tomem przygód Tessy Brown, pół demonicznej w
połowie ludzkiej kobiety, która pilnuje „porządku na swoim ogródku”. Autorka
zadbała o to, abyśmy potrafili w niej dostrzec zmianę, która stała się wynikiem
poprzednich wydarzeń. Tessa stała się bardziej nieufną kobietą, jest ostrożna
nie tylko w kontaktach z ludźmi, ale także z istotami nadnaturalnymi. Trudno
się jej dziwić, całe szczęście, że nie straciła swojego pazura i zadziorności,
którą w niej tak bardzo lubię. Dojrzałą, polepszyła umiejętności waleczne, jednak
nie potrafi odpuścić. Nie potrafi przejść do ładu z pewnymi rzeczami, nie
odwracając się wstecz, pewne rzeczy zawsze będą dla niej nie do pogodzenia. Co się więc wydarzy, kiedy przeszłość bohaterki się po nią
upomni? Czy uda jej się zakończyć to, co tak bardzo jej doskwierało?
„– Ty nie gadaj, tylko pij! –
nakazał, klepiąc mnie po policzku. – To niecodzienna okazja. Zmartwychwstałaś.
Jak Chrystus!
– On nie żył trzy dni, a nie trzy
godziny – przypomniałam mu. – Wstyd, żebyś tego nie wiedział…
– Cyferki! – Machnął ręką. –
Rozmiar się nie liczy. Wy, kobiety, wciąż to powtarzacie.
– Może i powtarzamy. – Odchyliłam
głowę, by opróżnić szkło. – Ale wszyscy i tak wiedzą, że to nieprawda”.
„Tylko
martwi mogą przetrwać” wyjaśnia wiele spraw, które Foryś pozostawiła otwarte w
poprzednim tomie, co klaruje nieco sytuację, w której się znajdujemy. W powieści spotykamy postacie znane z poprzedniego tomu i zupełnie nowych bohaterów, którzy wprowadzą
trochę zamieszania w wiodącej fabule. Cześć z nich darzyłam sympatią, na inne
spoglądałam z drobną rezerwą. Bohaterowi nie są jednowymiarowi, mają swoje wady
i zalety, zostali wykreowani po mistrzowsku. Wokoło wyczuwamy tak wiele intryg, że trudno
jest się rozeznać w tym, komu powinniśmy zawierzyć, a kogo wystrzegać niczym
piekielnego ognia. Wielu chciałoby ujrzeć upadek Tessy i to jak zawodzi
pozwalając, aby świat, który tak chroni rozsypał się wspólnie z nią. Czy dane
im będzie to zobaczyć, a może to właśnie Tessa będzie się śmiała ostatnia?
Miałam wrażenie, że w „Tylko martwi mogą przetrwać”
akcja jest bardziej wyczuwalna, bardziej dynamiczna, wciągnęłam się w nią
jeszcze szybciej niż „Tylko martwi mogą umrzeć”. Mam do Was pytanie, czy drodzy czytelnicy odkryli
jakiś sposób na to, aby wytrzymać w tej niepewności do wydania trzeciego tomu
powieści? To jest najgorsze, co może spotkać czytelnika, który wypatruje z
utęsknieniem chociażby nikłej informacji o tym, kiedy ponownie zobaczy się z
ukochanymi bohaterami.
Uwielbiam
humor, który wprowadziła na łamach powieści Dorota Foryś, nawet w trudnych
sytuacjach, zawsze możemy liczyć na komentarz, który sprawi, że twarz nam się
wykrzywi w ciepłym uśmiechu. To była wspaniała przygoda, którą przeżyłam
walcząc u boku Tessy Brown i chcę znacznie więcej.
Komentarze
Prześlij komentarz