Recenzja Milena Wójtowicz „Vice Versa”

Drugi tom serii o nienormatywnych z przymrużeniem oka!
Przezabawny misz-masz gatunków. Mamy tu urban fantasy z przymrużeniem oka, umowny kryminał, pastisz paranormalnego romansu i powieść obyczajową – oficjalna recenzja z portalu lubimyczytac.pl
Niektórzy podpisują cyrograf, Żaneta Wawrzyniak podpisała umowę szkoleniową z PS Business Consulting. Nikt wcześniej nie wspomniał, że oprócz studiów i pracy będzie też miała dwójkę nienormatywnych mentorów. A za rogiem czekają już szamani, wilkołaki, łowcy potworów (tym razem prawdziwi!) i Złoty Cuś, którego koniecznie trzeba uratować. Tylko kto uratuje przed tym wszystkim Żanetę?



Wydawnictwo: Jaguar
Rok wydania:  2019
Format: Książka
Liczba stron: 304
Cykl: Post Scriptum
Tom II


Po przeczytaniu „Post Scriptum” od razu sięgnęłam po kolejny tom przygód nienormatywnych istot w Brzegu pod tytułem „Vice Versa”. Potrzebowałam tej chwili oddechu, śmiechu  i relaksu, które otrzymałam podczas czytania pierwszego tomu. Pióro Mileny Wójtowicz przypadło mi do gustu, byłam więc ciekawa, czy ta powieść utrzyma swój poziom. Jak myślicie, czy autorce się to udało? Co tym razem przygotowała dla nas Wójtowicz?



Autorka nie zapomniała o tym, jaką frajdę sprawia czytelnikowi poznawanie nowych postaci, tak więc otrzymujemy kilka zmian w obsadzie. Żaneta Wawrzyniak chyba tak do końca nie wiedziała, co czyni, kiedy zdecydowała się na podpisanie umowy z PS Business Consulting. Wzięła na swoje barki całkiem sporo, ma przecież studia, teraz doszła praca, gdzie ma dość ciekawe szefostwo. Dwójkę nienormatywnych istot, coach’a i bhp’ówkę, czyli Piotra i Sabinę. Czy sobie poradzi z nowym wyzwaniem? A może zrezygnuje uciekając w popłochu? Myślę, że twarda z niej zawodniczka zwłaszcza, że musi nie tylko zaklimatyzować się w nowym otoczeniu, ale także z tym, kim jest. Tęczowo włosa praktykantka jest dziadem borowym, dlatego posiada doskonały kontakt z przyrodą, z czym związane są jej moce, których musi się nauczyć. Tylko, jak to zrobić, kiedy strzyga szefowa regularnie straszy ją regulaminami? Nikt nie mówił, że w życiu będzie łatwo, przekonała się o tym Sabina, której partnerka Ewa jest zazdrosna o Żanetę. Nie ma wyjścia, jako praktykantka musi się uodpornić na wiele czynników, jak to praca z tak niebezpieczną i charakterną kobietą, humorki, dziwne zjawiska, które bardzo trudno jest wytłumaczyć, czy pojawiające się nagle szpony, które znajdują się blisko niej. A, co z życiem osobistym ów praktykantki? Byłoby przecież nudno, gdyby nie pojawiły się w nim jakieś zawirowania, prawda? Mały romans z kolegą ze studiów nie wygląda groźnie, pod warunkiem, że nie jest toksyczny, groźny, niebezpieczny. W pracy wcale nie jest łatwiej, zadania, które zostaną do wykonania będą wykraczające poza jej wyobrażenia o tej pracy, wręcz ekstremalne, ale czego się nie robi dla świetlanej przyszłości, prawda?



„Vice versa” ponownie wciąga nas w świat istot nienormatywnych, które są niezwykle, nie tylko ze względu na swoje umiejętności, albo to kim są tak naprawdę, ale i na swój charakter, czy wykonywaną prace. To wspaniały świat, w który wpuściła nas Milena Wójtowicz wzbogacając go o nowe postacie. Myślę, że każdy czytelnik znajdzie postać, z którą będzie się utożsamiać, czy też darzyć niezwykłą sympatią. Co znajdujemy w książce? Przede wszystkim bardzo dużą dawkę dobrego humoru, który jest atutem tej serii. Wiele ironicznych komentarzy, zabawnych zdarzeń i dialogów przesiąka prawie każdą stronę. Mamy także wiele zwrotów akcji, co sprawi, że nudzić się nie będziecie. Bohaterowie są porywający i ujmujący, każde ma swoje wady przez co wpada w różne mniejsze bądź większe tarapaty z tym związane. Przepadłam na kilka godzin bawiąc się bardzo dobrze, ukazując jednocześnie, że czasem bardzo trudno jest sobie radzić z trudnościami każdego dnia. Nawet jeśli wpadnie się w kłopoty, których możemy się doszukiwać w filmach akcji autorka wskazała nam, jak to wszystko może się skończyć. Bez przyjaciół i to takich nienormatywnych byłoby ciężko!
„Wice versa” urzeka za sprawą tempa akcji i objętych rozwiązań wychodzących poza oklepanych schematów. Wójtowicz odrzuca banalne i oklepane wydarzenia i reakcje, wszystko ma swój powód, a kiedy trzeba podkręca temperaturę jeszcze bardziej. Twórczość Mileny Wójtowicz może być porównywana do Marty Kisiel, przynajmniej takie mam skojarzenia. Co łączy obydwie panie? To, że nawet jeśli niespecjalnie lubi się powieści fantastyczne, w takiej odsłonie czytelnicy chętnie po nie sięgają. Polecam.








Komentarze

Popularne posty