Recenzja Colleen Coble „Księżyc nad przylądkiem”

Mama Mallory zmarła piętnaście lat temu. Mimo to ostatnie słowa wypowiedziane przez ojca tuż przed śmiercią w pośpiesznej rozmowie telefonicznej były jasne: „Znajdź… matkę”.
Poczucie wstydu i zagubienia trzymało Mallory Davis z dala od domu przez ostatnie piętnaście lat. Kiedy jednak ojciec ginie w niewyjaśnionych okolicznościach, nie pozostaje jej nic innego jak wrócić na Syreni Przylądek. Dziewczyna jest przekonana, że to było morderstwo, a jej ukochany z dzieciństwa, Kevin O’Connor, będący obecnie strażnikiem leśnym w południowo-wschodnim Maine, potwierdza te podejrzenia. Ale Kevin jest ostrożny, jeśli chodzi o angażowanie się i pomoc Mallory w jej poszukiwaniach. Już raz porzuciła go bez słowa wyjaśnienia wiele lat temu.
Gdy Mallory zaczyna dostawać pogróżki skierowane zarówno do niej, jak i do jej nastoletniej córki, Haylie, razem starają się dotrzeć do rozwiązania tej zagadki. Sprawa domniemanego morderstwa jest jednak dużo bardziej skomplikowana, niż mogłoby się wydawać… a Mallory nie może umrzeć, zanim wszystkie elementy tej układanki znajdą się na swoim miejscu.



Wydawnictwo: Dreams
Rok wydania:  2017
Format: Książka
Liczba stron: 400
Cykl Nad zatoką
Tom II


„Księżyc nad przylądkiem” to drugi tom cyklu Nad zatoką autorstwa Colleen Coble, druga książka, którą czytam. Zacząć cykl i go nie skończyć to nie jest zgodne z moją naturą, planuję go dokończyć i dzięki Wydawnictwu Dreams mam taką okazję, co mnie bardzo ucieszyło. O czym jest ta książka? Jakich bohaterów przyjdzie nam poznać? Jakie sekrety wykreowała autorka?
Bohaterką „Księżyca nad przylądkiem” jest Mallory Davis, kobita przesiąknięta ogromnym poczuciem winy, które dzielnie nosi na swych barkach. Piętnaście lat temu opuściła rodzinny dom, zostawiając za sobą wszystko, bolesne wspomnienia, ale także tworzyła zupełnie nowe, rozgoryczenie bliskich i trawiący ich smutek. Powrót nie wchodził w rachubę, wątpiła, aby pozostała mile widziana w domu, czuła, że nie miała po co tam wracać. Nie zniosłaby tego nawarstwiającego się potępienia, które  odczułaby na swojej skórze.  Bała się tego, co mogłoby się wydarzyć, tak strasznie się wzbraniała, wystarczył jednak jeden telefon, aby jej pozornie poukładany świat legł w gruzach. Zadzwonił do niej ojciec, Mallory zdecydowała się na przeprowadzenie z nim tej rozmowy, była niepokojąca, wprawiająca w osłupienie. Wydawałoby się nawet że jest niemożliwa do spełnienia. Dlaczego? Ojciec w ostatnich słowach kazał jej znaleźć matkę, niby nic trudnego, czy dziwnego, ale nie, kiedy kobieta zginęła w czasie sztormu piętnaście lat temu.




 W głowie dziewczyny zaczyna się niespokojna burza pełna emocji, jaki będzie tego skutek? Ojciec dziewczyny umiera, a powrót na Syreni Przylądek jest czymś na co musi się przełamać. W rodzinnych stronach pozostawiła bez słowa kogoś bardzo jej drogiego, Kevina. Konfrontacja z nim nie będzie niczym łatwym, ani przyjemnym, śmierć jej ojca niczego budzi wiele wątpliwości, nie wydaje się, żeby to był wypadek, a co jeśli w Syrenim Przylądku jest więcej tajemnic niż można by przypuszczać? Komuś przeszkadza obecność Mallory i jej córki na tyle, że próbuje się ich pozbyć. Kobiety to nie odstrasza, jest zdeterminowana, aby rozwiązać tą zagadkę, niestety jedyną osobą, do której może się zwrócić jest Kevin O’Connor, a to bardzo komplikuje sprawę.



Narracja w  książce „Księżyc nad przylądkiem” jest trzecio osobowa, wydarzenia poznajemy zarówno z perspektywy Mallory i Kevina. Coble zastosowała pewien ciekawy motyw, a mianowicie wprowadziła do powieści wersję wydarzeń z perspektywy prześladowczyni do końca trzymając w ukryciu jej motywy.  Bohaterka jest bardzo odważna, zdeterminowana,  nie można jej odmówić dobroci i ciepła, jednak musi ponieść konsekwencje swoich czynów, zarówno ona jak i Kevin poprzez trudne życie stają się zgorzkniali, przez bagaż doświadczeń z jakim muszą się mierzyć. Styl autorki jest bardzo przyjemny i wciągający, przekonujący, że warto walczyć o siebie, o drugiego człowieka. Coble pisze książki o zabarwieniu romantyczno-sensacyjnym, wplatając w to zupełnie inne wątki, motyw drugiej szansy, jak trudno jest przebaczyć inny, a zwłaszcza samemu sobie. W tej powieści mamy także uroczo nakreślony stan Maine i nadmorskie miasteczko, aż można poczuć zapach morza unoszący się  w powietrzu. Dobrze się bawiłam przy tej książce, jest intrygująca i dobrze napisana. 




Komentarze

Popularne posty