Recenzja Linda Kage „Cena pocałunku”
Nie obchodzi mnie, co mówi moja kuzynka; nie jestem królową
niemożliwych związków. To, że mój ostatni chłopak próbował mnie zabić i
zostawił mi bliznę na szyi, a potem zmusił do przeprowadzki na drugi koniec
kraju i legalnej zmiany nazwiska na Reese Randall, nie znaczy wcale… Okej, kogo
ja próbuję oszukać? Jak na świeżo upieczoną studentkę college’u, mam okropne
doświadczenia z facetami.
Nic dziwnego, że miłość to ostatnia rzecz, o jakiej myślę, gdy w moim życiu pojawia się Mason Lowe. Ale trudno zignorować chemię między nami. Nasza więź przeczy logice. A on jest po prostu diabelsko przystojny. W jego towarzystwie bardziej niż kiedykolwiek czuję, że żyję. Lubię się nawet z nim sprzeczać. Mógłby być moją bratnią duszą… gdyby nie jeden mały problem. Jest żigolakiem. Ja to mam szczęście do chłopaków.
Linda Kage tworzy romantyczne historie zarówno dla młodzieży, jak i dorosłych – od obyczajowych po fantastyczne. Pisze lekkim piórem, zależy jej przede wszystkim na tym, aby dostarczyć czytelnikom rozrywki i niezapomnianych emocji.
Nic dziwnego, że miłość to ostatnia rzecz, o jakiej myślę, gdy w moim życiu pojawia się Mason Lowe. Ale trudno zignorować chemię między nami. Nasza więź przeczy logice. A on jest po prostu diabelsko przystojny. W jego towarzystwie bardziej niż kiedykolwiek czuję, że żyję. Lubię się nawet z nim sprzeczać. Mógłby być moją bratnią duszą… gdyby nie jeden mały problem. Jest żigolakiem. Ja to mam szczęście do chłopaków.
Linda Kage tworzy romantyczne historie zarówno dla młodzieży, jak i dorosłych – od obyczajowych po fantastyczne. Pisze lekkim piórem, zależy jej przede wszystkim na tym, aby dostarczyć czytelnikom rozrywki i niezapomnianych emocji.
Wydawnictwo:
Niezwykłe
Rok
wydania: 2019
Format:
Książka
Liczba
stron: 330
„Cena
pocałunku” Lindy Kage jest historią dość nietypową, ma w sobie nie tylko elementy
dramatu, romansu, wątku sensacyjnego, ale i erotycznego. Czytałam wiele dobrych
książek, ale ta mnie trochę zaskoczyła, nie tylko za sprawą profesji głównego
bohatera, którego pocałunek ma wartość, swoją cenę. Całość mogę określić jako lekki
romans, widać tutaj, że autorka skupiła się na fabule i nad nią pracowała, aby stworzyć
cos oryginalnego. Jak jej to wyszło?
„Jesteś ciepłym promykiem słońca w ciemności – kontynuował, unosząc
dłonie, by położyć je na ścianie obok mojej twarzy. - Gdy wszyscy mnie
potępiają, ty uśmiechasz się do mnie. - Skrzywił się, a potem przycisnął swoje
czoło do mojego. - Jesteś dla mnie wszystkim.”
Reese Randall to dziewczyna z
przeszłością, która jest dość niebezpieczna, a przynajmniej na tyle, że
dziewczyna rzuca wszystko i ucieka. Zmienia nazwisko, przenosi się do innego
miasta desperacko potrzebując świeżego i nowego startu. Dlaczego? Ma to związek
z jej byłym chłopakiem, który okazał się najgorszym wyborem, jakie podsunął jej
los. Nie tylko stał się jej prześladowcą, ale także próbował zabić, aby nie
mogła należeć do żadnego innego mężczyzny. Miłość była czymś, co dziewczyna
zdecydowała się wykreślić ze swojego życia. Nie potrzebowała jej, nie chciała
znowu ufać mężczyznom. Czy, aby na pewno? No właśnie tutaj czułam mały zgrzyt, być
może zbyt mocno starałam się analizować
tą sytuacje, ale jednak osoba, która przeszła przez takie traumatyczne
wydarzenia, raczej nie śliniłaby się pierwszego dnia na przystojnego chłopaka,
pamiętając jaka cenę poniosła z poprzedniego zauroczenia, a przynajmniej
powinna się przed tym wszystkim wzbraniać. To jak, interesują ją związki, czy
niezupełnie? Podobno popatrzeć zawsze można, ale brakuje mi tu trochę tej
psychologicznej otoczki, która aż się prosiła, aby ja rozwinąć.
"Czasem ludzie czują potrzebę, by ranić innych tylko po to, żeby
pokazać swoją władzę."
Obiektem zainteresowania bohaterki okazuje
się Manson Lowe, który jest atrakcyjnym facetem z problemami i pracą, która
czyni go niedostępnym dla kobiety, która nie ma zamiaru mu zapłacić za jego
towarzystwo. Manson jest żigolakiem, którego interesują jedynie kolejne
klientki płacące za jego usługi. Zainteresowała go Reese, jednak nie ma
zamiaru porzucić dobrze finansowanego zajęcia.
Ignoruje chemie, która krąży pomiędzy bohaterami, decydując się na zawarcie
przyjaźni, której każde z nich potrzebuje. To nie kaprys, nie pazerność na
pieniądze pcha chłopaka w takie zajęcie, a odpowiedzialność za rodzinę. Manson
został zmuszony do tego, aby szybko dorosnąć, zająć się zarabianiem pieniędzy,
aby odciążyć matkę i zapewnić opiekę chorej siostrze. Z początku chłopak unika
Reese zdając sobie sprawę z tego, że jest dla niego zagrożeniem i pokusą,
której może nie uda mu się zwalczyć. Wszystko się zmienia, kiedy dziewczyna
staje się opiekunką jego siostry, bardzo lubi Sarę.
Mansona bardzo łatwo będzie ocenić
nam z perspektywy „profesji”, jednak jest to błąd, to dobry, czuły, kochający, a
przede wszystkim opiekuńczy chłopak, który dla swojej rodziny jest gotowy do
poświęceń, nawet jeśli sprawia, że czuje do samego siebie pogardę. Wydaje mu się, że nie ma wyjścia, jego matka
niewiele zarabia, siostra cierpi na porażenie mózgowe, potrzebuje dobrej opieki
medycznej, a on sam nigdy nie byłby w stanie udać się na studia, o których marzył.
Mimo rodzącego się uczucia, które zaskakuje ich swoim ogromem Manson za bardzo
szanuje Reese, aby ją skrzywdzić wszystkim, co ze sobą niesie na barkach. Czuje,
że nie ma wyboru, a praca, której się podjął jest jedynym rozwiązaniem jego
sytuacji. Czy ta sytuacja się zmieni? Co
przyniesie przyszłość? Jak długo można uciekać od miłości?
Czy czegoś w tej książce mi
brakowało? Może odrobinę tego wątku kryminalnego, miał potencjał i liczyłam na
to, że otrzymamy coś, co zjeży nam włos na głowie, adrenalinę, jednak autorka
zdecydowała się ruszyć w zupełnie inną stronę. Podjęła się ciekawych tematów,
które starała się rozwinąć, jak choroba dziecka, czy profesja głównego
bohatera, jego udręka i obrzydzenie do samego siebie. W pewnym sensie Manson
zamknął się w klatce, z której nie widział nadziei na lepszy świat dla siebie,
rodziny, na wyprostowanie sytuacji, w której się znalazł. To człowiek gotowy do
poświęceń w imię rodziny i miłości.
Styl Lindy jest inny, nie lubię
pewnych zwrotów, które pojawiały się w tekście, chodzi mi o bezpośrednie
zwracanie się do czytelnika w stylu: wierzcie mi, przekonacie się sami. Czuję się
wtedy, jakbym rozmawiała z przyjaciółką przy kawie, a nie czytała książkę, ale
to takie moje małe „zboczenie”, dla kogoś innego może być tym, czego potrzebuje
i cenni. Autorka pisze w przyjemny sposób nie męczący, historia, którą wykreowała mimo pewnych schematów
jest bardzo ciekawa, przede wszystkim
wciągająca. Uczy nas, abyśmy nie oceniali nikogo zbyt powierzchownie, bo jest
to niezwykle krzywdzące, a prawda i brzemię, jaką taka osoba nosi może być
trudne i bolesne.
„Cena pocałunku” jest książką wartą
przeczytania mimo tych kilku niedociągnięć, zapewniła mi rozrywkę i trochę
emocji podczas czytania, to coś więcej niż romans.
Ciekawa książka, mam nadzieję, że uda mi się przeczytać :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Pola
www.czytamytu.blogspot.com