Recenzja Karin Boye „Kallokaina”

Kultowa szwedzka dystopia po raz pierwszy po polsku. W militarnej dyktaturze, gdzie życie obywateli na każdym kroku regulują państwowe przepisy, chemik Leo Kall stara się zasłużyć na chwałę, przedstawiając władzom swój najnowszy wynalazek – serum zmuszające przesłuchiwanego do wyznania swoich najskrytszych myśli.



Wydawnictwo: Driada
Rok wydania:  2019
Format: Książka
Liczba stron: 198

„Kallokaina” Karin Boye to powieść przyszłości, złowroga wizja terroru. Autorka w ironiczny sposób pokazuje nam totalitarny świat, widziany oczami produktu tego państwa, naukowca Leo Kalla. Kall wynalazł lek, kalocainę, która pozbawia prywatności myśli i jest ostatnim krokiem w kierunku przekształcenia indywidualnej istoty ludzkiej w „szczęśliwą, zdrową komórkę w organizmie państwowym”. Uważa, że z myśli i uczuć rodzą się słowa i czyny. Jak więc te myśli i uczucia należą do jednostki? Czyż cały żołnierz nie należy do państwa? Do kogo powinny należeć jego myśli i uczucia, jeśli nie do państwa?
Historia rozgrywa się w totalitarnym, militarnie zorganizowanym państwie nadzoru, które systematycznie tłumi swoich obywateli. W każdym domu są kamery i mikrofony, życie towarzyskie jest ograniczone do minimum dzięki pracy, policji i służbie wojskowej. Ludzie są wobec siebie nieufni,  widzą w każdym potencjalnego zdrajcę i wroga publicznego. Dobrze więc, że bohater i chemik Leo Kall pracuje nad serum prawdy, które rozluźnia język, a tym samym wywołuje nawet najskrytsze myśli i uczucia każdego człowieka.
Kallokaina jest trochę jak alkohol, zamiast zmuszać ludzi do mówienia prawdy, po prostu sprawia, że ​​chcą przestać kłamać. Zapytaj ich, a oni się zrelaksują, uśmiechną i powiedzą ci wszystko, co próbowali ukryć. Idealny pomysł dla przestępców, to pierwsza myśl, która na nas spływa, ale ludzie mają to do siebie, że kuszą ich zupełnie inne rozwiązania, wkrótce stanie się oczywiste, że można dzięki niemu zrobić o wiele więcej.
Dzieci są wychowywane przez państwo i oddzielone od rodziców, kiedy osiągną dojrzałość płciową, każdy aspekt życia jest zracjonalizowany, znormalizowany i wyspecjalizowany bez żadnej wolnej woli, wszyscy są nauczani, że istnieją wyłącznie po to, by służyć państwu.
Kall zdaje sobie sprawę, że ten lek może być świetną bronią w zabezpieczeniu państwa. Każdy, kto myśli, że jest jemu przeciwny, może zostać uwięziony lub skazany na śmierć, wyeliminować wszelkie możliwe zagrożenia.


Leo Kall to naukowiec, zbyt późno zrozumiał, do czego to wszystko zmierza, by cofnąć swoje wcześniejsze działania, Kallocaina osiąga potężną moc i prawdziwość, która plasuje tą historię wśród najlepszych powieści, które wyłonią się z rozdartej konfliktami Europy XX wieku. Wykorzystuje chemię w służbie opresyjnego państwa.
„Kallocaina” jest dyskopijną opowieściąo chemiku, który wymyśla pierwsze serum prawdy - Kallocainę - i tym samym otwiera drzwi, które miały pozostać zamknięte. Boye zbudowała świat, w którym największym problemem nie jest stan, ale mentalne ściany, które utrzymują ludzi od siebie. Czy nie można ukryć niczego przed państwem? Żadnej myśli? Żadnego słowa? Czy potrafilibyście żyć w takim świecie? Musicie przyznać, że to jest przerażające. To pewnego rodzaju portretowanie ludzi pod wpływem serum prawdy.
Kall spodziewa się, że jego odkrycie będzie jego triumfem, jego wielkim darem dla wspólnego dobra, ale zamiast tego okaże się instrumentem jego rozczarowania. Szwedzka poetka i autorka Karin Boye opisuje przebudzenie Kall’a jako jednostki w najbardziej przejmujący i wiarygodny sposób, czyniąc z tego potężne oskarżenie kolektywizmu.
Karin Boye napisała „Kallokainę” podczas drugiej wojny światowej, zaledwie kilka miesięcy przed popełnieniem samobójstwa. Ucisk i nadużycia rządu dławią i przerażają, a także są wiarygodne. Ponieważ wśród Szwedów panował strach przed niemiecką inwazją, temat książki został powiązany z Trzecią Rzeszą. Ale będąc socjalistą, Boye, po wizycie w Związku Radzieckim, zaczęła się dławić w swoim przekonaniu politycznym, zwłaszcza jeśli chodzi o ograniczoną indywidualną wolność ludzi.



Autorka pokazuje negatywne zmiany społeczne i interpersonalne poprzez całkowitą inwigilację i ciągłą nieufność. Ludzie są zimni, ostrożni i odlegli, nawet między rodzicami, a dziećmi można dostrzec separację przestrzenną i czasową, bez głębokiego związku. Ostatecznie wszyscy będą szantażować jego sąsiadów, partnerów lub krewnych, jeśli podejrzenie o zdradę się zaostrzy. Ta opresyjna atmosfera gęstnieje w ciągu historii, ponieważ nie ma wyjścia z takiej sytuacji, jeśli nie można nikomu ufać.
Lojalność wobec państwowa znajduje swój smutny punkt kulminacyjny w instytucji dobrowolnej służby ofiarnej. To społeczeństwo, ze wszystkimi jego tajnymi pragnieniami i myślami, dostarczyło przerażających i smutnych scen, które mi się podobały.
„Kalokaina” to wyjątkowa szwedzka powieść, stworzona około dziesięciu lat przed „1984” George'a Orwella i „Fahrenheit 451” Raya Bradbury'ego. Pokazuje, jak łatwo człowiek, a ostatecznie całe społeczeństwo, może być kontrolowany przez strach i nieufność. Budzi również ważną perspektywę, że społeczeństwo składa się z ludzi, jak organizm składa się z komórek. Każda komórka jest potrzebna, a każdy człowiek może coś zmienić. Musi sam zdecydować, kim chce być i odważyć się o to walczyć.





Komentarze

  1. Raczej nie dla mnie, ale twoje recenzje ja zwykle dobrze się czyta :)
    Pozdrawiam,
    Pola
    www.czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie do końca jest to moja tematyka, ale wiem, że znajdą się osoby, którzy z chęcią po nią sięgną ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty