Recenzja George R.R. Martin, Lisa Tuttle „Przystań wiatrów”

Mieszkańcy Przystani Wiatrów odkryli, że na ich planecie możliwe jest realizowanie odwiecznego marzenia ludzi. Wspomagani przez słabą grawitację i gęstą atmosferę, na skrzydłach wykutych z metalu uzyskanego z porzuconego statku - zaczęli latać!
Na planecie małych wysepek, trapionych przez potwory mórz i rozdzierające powietrze sztormy, Lotnicy pełnili funkcję wysłanników i zazdrośnie strzegli prawa do dziedziczenia skrzydeł. Jednak Maris z Amberly, która ponad wszystko pragnęła latać, rzuciła im wyzwanie i wywalczyła skrzydła dla siebie. Wkrótce przekonała się, że toczy bój nie tylko o własne przetrwanie, ale także o dalsze istnienie Przystani Wiatrów.
Powieść jest rozwinięciem wielokrotnie nagradzanego opowiadania Planeta burz, znanego polskiemu czytelnikowi z łam miesięcznika "Fantastyka".


Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania:  2019
Format: Książka
Liczba stron: 409

George R.R. Martin jest znanym autorem także na naszym rodzimym wydawniczym rynku, w planach czytelniczych mam ochotę na to, aby sięgnąć po sławną już „Grę o tron”, jednak będę musiała odrobinę na to poczekać, dlatego kiedy zobaczyłam, że Wydawnictwo Zysk i Ska wznowiło opowieść napisaną wspólnie z Lisą Tuttle „Przystań Wiatrów” nie mogłam przejść obok niej obojętnie. Byłam jej najzwyczajniej w świecie ciekawa, nie zastanawiałam się nad tym, czego powinnam się spodziewać, po prostu sięgałam po książkę z zamiarem poznania historii o losach mieszkańców tytułowej Przystani Wiatrów.

„Była to pieść o śmierci bardzo sławnej lotniczki. Kiedy zrobiła się stara i zbliżał się kres jej dni, znalazła skrzydła i założyła je, tak jak w latach swej legendarnej młodości. Ruszyła do startu i pobiegli za nią wszyscy jej przyjaciele, wołając, żeby przystanęła i zawróciła, gdyż była już bardzo stara i słaba i od dawna nie latała, a umysł miała tak zamroczony, że nawet nie pamiętała o rozwinięciu skrzydeł. Ale ona nie chciała słuchać. Dotarła na skałę, zanim zdołali ją złapać, i runęła w dół. Jej przyjaciele krzyknęli i zasłonili oczy, żeby nie patrzeć, jak spada do morza, lecz ona w ostatniej chwili rozłożyła skrzydła, które utworzyły srebrzyste, napięte przęsło. Wiatr porwał ją i uniósł wyżej, a potem stojący w dole przyjaciele usłyszeli jej śmiech. Zatoczyła nad nimi koło, z rozwianymi włosami, ze skrzydłami jasnymi jak nadzieja, i przekonali się, że znowu jest młoda. Pomachała im na pożegnanie, przechyliła jedno skrzydło i zniknęła na tle zachodzącego słońca. Nie zobaczyli jej już nigdy”.

Tytułowa Przystań Wiatrów to nazwa planety, która została skolonizowana przez ludzi, w przeszłości jedna z ekspedycji na tą planetę zawiodła, a załoga statku musiała pozostać na niej na stałe. W wyniku wypadku pamięć o tej wyprawie została wymazana, a ze szczątków pojazdu osadnicy zaczęli budować skrzydła stając się tym samym lotnikami. Opowieść rozgrywa się w odległym, smaganym wiatrem świecie pełnym oceanów i wysp, w którym ludzie stracili zaawansowaną technologię, ale byli w stanie przetworzyć to, co im pozostało.  Wspomniane wcześniej skrzydła były napędzane mięśniami i wiatrem, umożliwiały swobodne przemieszczenie się posłańców po niebezpiecznych morzach między odległymi wyspami.


Z czasem wśród mieszkańców pojawił się pewien system, w którym skrzydła są przekazywane przez dziedziczenie, a większość ludzi jest wykluczona z możliwości zostania lotnikami. Zmienia się to jednak, gdy młoda kobieta imieniem Maris rzuca wyzwanie tradycji i wprowadza nowy porządek. Twarda z niej sztuka o wielkim sercu i marzeniu, które pragnie zrealizować. Każdy powinien mieć możliwość zostania lotnikiem, nie ważne, kim byli jego przodkowie, czym trudnili się rodzice.
Dziewczyna została przygarnięta przez jednego z lotników, stał się dla niej przybranym ojcem,  a że nie miał biologicznych dzieci,  jego skrzydła należały do Maris. Wszystko się zmieniło, kiedy mężczyźnie urodziło się dziecko i automatycznie prawa do skrzydeł przeszły na Coll’a. Dziewczynie świat runął na głowę, a jej marzenia miały się rozprysnąć na drobniutkie kawałeczki. Sam chłopiec boi się latać, a Maris jest bardzo utalentowana. Skrzydła były dla niej wszystkim, dziewczyna rozpoczęła walkę o to, aby zmienić prawo lotników w Przystani Wiatrów.
Maris jest jedną z najbardziej niesamowitych kobiet w literaturze,  rozwój osobisty postaci w trakcie tej powieści jest niesamowity. Jest nie tylko bardzo inspirującą kobietą, ale także autentyczną, jakby mieszkała obok i mogła być nasza znajomą. Jest wspaniale napisana i całkowicie przekonująca na wszystkich etapach jej życia.Jest młodą dziewczyną, która jest zdeterminowana, aby zmienić świat, w którym żyje i faktycznie jest w stanie to zrobić. Bierze życie w swoje ręce i walczy o to w co wierzy.


Polecam Przystań wiatrów tym, którzy  poszukują powieści, która zgłębia duszę bohatera, lubią książki, w których znajduje się bardzo silna kobieca osobowość. Stworzony przez autorów świat jest fascynujący, pełen tajemnic i niespodzianek. Z całą pewnością nie można nazwać go rajem,  składa się z wysp, które byłyby w stanie całkowitej izolacji, gdyby nie było lotników. Są oni w stanie wzlecieć tylko dzięki temu, że kwestie pogodowe temu sprzyjają, jest niezwykle wietrznie. W takich warunkach bardzo trudno się żyje,  są twarde, jednak bohaterowie są zahartowani i dostrzegają w tym wszystkim magię i piękno.  
Przystań wiatrów” to ekscytująca opowieść wypełniona wielowymiarowymi postaciami, jest pełna zwrotów akcji, rozwija się na wiele różnych sposobów i ukazuje świat polityki, konflikt między jednostką, a społeczeństwem. Dostrzegamy  znaczenie dobra i zła, cenę jaką ponosimy za nasze decyzje, negatywne strony jakiejkolwiek rewolucji. To niesamowita historia sama w sobie, ale fakt, że bohaterowie są po mistrzowsku przedstawieni, sprawia, że ​​jest ona wyjątkowa.




Komentarze

Popularne posty