PRZEDPREMIEROWA Recenzja Alicja Sinicka „Winna”

Autorka "Oczu wilka” powraca z nową, sensacyjną historią miłosną! Wendy ma dopiero 25 lat, a czuje się tak, jakby była w potrzasku. Z jednej strony kontroluje ją jej własny ojciec i wpędza w poczucie niekończącej się winy. Z drugiej zaś mężczyzna, którego pokochała jak nikogo wcześniej, zadaje jej cios prosto w serce. Wydaje się, że mężczyźni z jej życia skutecznie i konsekwentnie ją ranią i raz za razem zawodzą. Jednak Wendy mimo to postanawia dać szansę Jimowi, przystojnemu wojskowemu, który przypadkiem trafia do jej pogmatwanego życia. Czy będzie ON szansą Wendy, aby w końcu  była szczęśliwa? Jim pozornie okazuje się wszystkim, czego Wendy potrzebuje. Jednak mężczyzna może wcale nie mieć tak dobrych zamiarów, jak mogłoby się wydawać. Może się okazać, że jej dotychczasowe troski będą błahostką wobec zagrożenia życia jej bliskich. Romans z wątkami sensacyjnymi, który porywa od pierwszych stron!


Wydawnictwo: Kobiece
Rok wydania:  2019
Format: Książka
Liczba stron: 416
EGZEMPLARZ RECENZENCKI

Alicję Sinicką poznałam za sprawą „Oczu wilka”, które pokochała także moja mama. Już wtedy zrozumiałam, że autorka opowiadając swoją opowieść nie lubi wykładać wszystko od razu na talerz, woli trzymać asa w rękawie, utrzymywać poziom tajemnicy, który łechta niebezpiecznie naszą nieodpartą chęć wiedzy. Zauroczyłam się poprzednią książką, dlatego, kiedy Wydawnictwo Kobiece pokazało swoje premiery, nie mogłam nie chcieć otrzymać jej do recenzji. Musiałam spróbować, przekonać się, czy „Winna” zostanie utrzymana w podobnym klimacie, czy będzie dla mnie czymś nowym, odkrywczym. Jakie są moje wrażenia? Ciekawi? To lecimy!

„Samotność. To ona wiodła w nim prym. Choć wciąż mieszkaliśmy razem, wszyscy zamknęliśmy się na siebie. Cierpieliśmy osobno, nie dzieląc się swoim bólem, nie rozmawiając o przeszłości. Pamiętam tylko ten raz. Jedną, jedyną rozmowę, wtedy w szpitalu. „Wendy, Wendy, Wendy” i przez nią postrzegałam później ojca. Wręcz obsesyjnie go obserwowałam. Wszystko, co zrobił, miało dla mnie znaczenie, przy każdym jego geście zadawałam sobie pytanie: „Winna czy niewinna?”.

Sinicka porywa nas do malowniczego San Francisco, oprowadza po China Town, opisuje niesamowitą architekturę, kiedy zamykamy oczy, jesteśmy w stanie usłyszeć to miasto. Poczuć powietrze na twarzy, usłyszeć, jego gwar. Akcja „Winnej” właśnie tam ma miejsce, przewracając kolejne strony dostrzegamy piękno poszczególnych wnętrz, które zostały rozrysowane ze szczególną dbałością o szczegóły.
Autorka opowiada nam przeżycia pewnej dwudziestopięciolatki – Wendy Palmer, która jest doktorantką psychologii, w swoim krótkim życiu przeszła naprawdę wiele. Ojciec kontroluje ją na każdym kroku, mogłoby się wydawać, że ma ją za małą dziewczynkę, która bez jego nadzoru nie poradzi sobie w dorosłym życiu. Nie jest szczęśliwa. Pochodzi z bogatej rodziny, pracuje na uczelni, mogłoby się wydawać, że życie przed nią stoi otworem, sielanka, a jednak nie do końca.

"Jedna chwila może zmienić całe życie. Najgorsze jest to, że człowiek nigdy się jej nie spodziewa. Budzi się jak zwykle rano i nie wie, że to właśnie dziś. Dziś wszystko zacznie biec w innym kierunku, niezależnie od woli zainteresowanego".


Zachowanie ojca wpędza ją w coraz to większe poczucie winy, ale to nie wszystko, cierpieniom nie ma końca, cios nadchodzi od osoby, która powinna dać jej wsparcie, być w najtrudniejszym czasie i kochać. Tak, jej ukochany- Warren, przyznaje się do zdrady. Dziewczyna nie potrafi tego wybaczyć, a jej poczucie własnej wartości drastycznie spada, chociaż nigdy tak naprawdę nie było zbyt wysokie. W przeszłości wydarzyło się coś, co mocno nadszarpnęło jej psychiką, ale nie tylko, dotknęło całą rodzinę Palmer. Dziewięć lat temu Wendy miała wypadek samochodowy, nie tylko była kierowcą pojazdu, ale także miała pasażera, który nie wyszedł z tego cało. Jej młodszy brat Ethan zmarł, a jego odejście na zawsze wyryło się w kręgosłupie dziewczyny. Czuje się, jakby nosiła na skórze piętno, czuje się winna tego, co spotkało rodzinę. Nie potrafi sobie przebaczyć, zwłaszcza, że jej ojciec zdaje się ją obwiniać, tak przynajmniej myśli.

„To przez niego uwierzyłam, że ktoś może mnie bezinteresownie pokochać. Tymczasem znowu się okazało, że nie zasługuję na miłość. Kobieta często bierze podświadomie na siebie winę za zdradę. To ja jestem winna? Pewnie tak. Ja zawsze jestem winna".


Życie Wendy przypomina nie mały galimatias, obwinia się o utratę braciszka i spowodowanie wypadku, nie może zerwać kontaktu z Warrenem, gdyż pracuje z jej ojcem. Sinicka doskonale ukazała wagę takich relacji, bohaterka nie potrafi odetchnąć pełną piersią czując się tłamszona. Wiele się zmienia, kiedy poznaje pewnego mężczyznę- Jima Corwella, w którym widzi nadzieję na to, aby los się odmienił. Koniec udręk, bolącego serca i zapomnienie o krzywdach zrodzonych ze zdrady byłego mężczyzny. Nie wszystko jednak jest takie, jakie się wydaje, Jim ma pewne zamiary wobec dziewczyny, czy będą one szczere? Kim jest ten żołnierz? Czy jest mężczyzną, któremu można ufać? Czy Wendy powinna uciekać od niego jak najdalej? Czy związek z Warrenem rozpadł się na dobre, przecież nie tak łatwo jest przestać kochać?
Nasza bohaterka zna się na psychologii, człowiek nie ma przed nią żadnych sekretów, a jednak sama cierpi, nie potrafi sobie pomóc, a przede wszystkim przebaczyć. Widać, że jest kobieta wrażliwą i boryka się z tragedią nie potrafiąc szczerze porozmawiać z ojcem o swoich przypuszczeniach, może wtedy część tych negatywnych uczuć stałaby się lżejsza. Stara się być dzielna, żyć z piętnem obwiniania o śmierć Ethana, iść w przyszłość, chociaż jest grząska, zaczyna być niepewna. Zdrada mężczyzny, którego kocha, nowy związek, na który tak w pełni nie jest gotowa, chociaż bardzo tego chce. Wbrew pozorom nie jest to zwykłą i lekka obyczajówka, opisująca trudną miłość, proces dojrzewania bohaterów, oj nie, Sinicka przygotowała nam prawdziwą petardę! Pojawia się niebezpieczeństwo i wątek sensacyjny! Będzie się działo!



Można powiedzieć, że „Winna” jest powieścią o tym, że warto jest odnaleźć w sobie odwagę, szukać takich rozwiązań, które wbrew pozorom nie są proste, czasem warto iść pod wiatr, wtedy nagroda będzie słodsza. Warsztat Alicji Sinickiej jest bardzo dobry, unika językowych kwiatków, potrafi zainteresować czytelnika i utrzymać napięcie, trafnie przekazać emocje wykreowanych bohaterów. Nie rozczarowała mnie, książka była dla mnie równie dobra, jak „Oczy wilka”.  Narracja jest prowadzona w pierwszej osobie, poznajemy opowieść z punktu widzenia Wendy, scalamy się z nią, chłoniemy jej emocje i wszelkie wątpliwości. Poznajemy wszystkie myśli, lęki i sekrety. Żyjemy jej życiem, analizujemy każdy wybór, podjęty przez kobietę krok.
Bardzo podoba mi się sposób kreacji męskich bohaterów, żołnierz Jim, jest niezwykle tajemniczym osobnikiem, pociągającym, zwracającym na siebie uwagę. Dla tych czytelników, którzy uwielbiają ciekawych czarne charaktery, mogę powiedzieć, że się nie zawiodą.
Sinicka ukazuje rodzinny dramat, próby pogodzenia się ze stratą bliskiej osoby, od popadania w objęcia winy i wyrzutów sumienia poprzez cierpienie. Naprawdę im współczułam, bałam się wyrazić, czy poczuć na własnej skórze to, z czym borykała się główna bohaterka. Fabuła jest spójna, nie dopatrzyłam się w niej jakiś błędów logicznych, z całą pewnością znajdzie swoich pozytywnych odbiorców.

Komentarze

Popularne posty