Recenzja Michelle Adams „Moja siostra”

Nazywam się Irini. Rodzice mnie oddali.
Nazywam się Elle. Rodzice mnie zatrzymali.
Przez całe życie Irini myślała, że została oddana, bo rodzice jej nie chcieli. Co jeśli prawda jest znacznie gorsza?
Dwie siostry.
Dwa różne losy.
Rodzina połączona przez wstrząsającą tajemnicę.


Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania:  2018
Format: Książka
Liczba stron: 384


Wydawnictwo Czarna Owca tej jesieni przygotowało dla nas pewną historię o dwóch siostrach, za której sprawą autorka debiutowała. Wiemy, jak to bywa z debiutami, jedne są błyskotliwe, świetne i porywające, inne nieco rozczarowują, jak poradziła sobie z tym Michelle Adams? Jesteście ciekawi?
                                                                                                    
„...nie da się cofnąć przeszłości, można tylko starać się iść do przodu pośród bałaganu, który się narobiło”.

Irini Harringford od trzeciego roku była wychowywana przez wujostwo, z niezrozumiałego powodu została oddana przez rodziców.  Jej starsza o cztery lata siostra Elle została z nimi, wiodąc spokojne życie. Dziewczyny były ze sobą bardzo zżyte, w dalszym ciągu próbowały utrzymywać ze sobą kontakt. Ich relacja jest daleka od ideałów, stoją za sobą murem, chcąc wspierać przy trudach codzienności. Irini za wszelką cenę chciałaby się dowiedzieć, dlaczego została oddana? Zaczyna czuć, że coś jest z Elle nie w porządku, z biegiem czasu zaczyna jej unikać. Wzrasta w niej poczucie bycia gorszej od siostry, nie potrafi pogodzić się z tym, że to właśnie ona została porzucona przez rodziców.


„Brzęczenie telefonu jest niczym chrobot karalucha pod łóżkiem”.

Elle dzwoni do niej pewnej nocy z informacją, o śmierci ich matki, dla przebywające w Anglii dziewczyny jest to szansa, aby wyjaśnić rodzinne tajemnice. Irini postanawia polecieć do Szkocji na pogrzeb, z siostrą umówiła się w Edynburgu, planowała zatrzymać się w hotelu, jednak Elle sprzeciwia się tej decyzji. Zabiera dziewczynę do Horton do rodzinnej posiadłości Harringfordów, gdzie ma się zatrzymać na czas jej wizyty. Po latach spotyka swojego ojca, który nie jest zachwycony z wizyty Irini w domu. Trauma z dzieciństwa odcisnęła na niej mocne piętno. Dziewczyna nie czuje się dobrze we własnym rodzinnym domu, czując na każdym kroku, że nie jest tam pożądanym gościem. Czy dziewczynie uda się dowiedzieć prawdy? Czy jej złe przeczucia względem siostry okażą się prawdziwe, czy wyolbrzymione? Jaki był prawdziwy powód oddania dziecka? Co też takiego złego musiało się stać, że zmusiło rodziców dziewczyny do podjęcia tak dramatycznej decyzji?

„Jeśli odpychasz kogoś dostatecznie długo, związek staje się słabszy. W końcu urywa się jak stara nić, a ktoś inny łapie za koniec i przyciąga cię do siebie. Wszyscy chcą do kogoś przynależeć”.

Książka jest średnio zajmująca, fabuła jest ciekawa, lecz nie została wykorzystana w pełni. Niektóre opisy są nudne, miałam problemy, aby przebrnąć przez pewne fragmenty opowieści. Autorka próbowała podsunąć nam wiele mylnych tropów, skupiła się na niepokojących rodzinnych relacjach rodziny Irini. Zaczynaliśmy się gubić, kto jest dobry, a kto naprawdę czarnym charakterem, jednak to działa na plus powieści. Widać, że jest to czytelniczy debiut i Adams musi jeszcze popracować nad językowym stylem, ma ku temu dobre predyspozycje. Myślę, że autorka jest zdolną osobą, ma ogromny potencjał, a historia dziewczynek, chociaż trochę zagmatwana sprawia, że zaczynamy Myślec o tym, do czego zdolny jest człowiek, rodzic z miłości. Adams uczy, że nie wszystko w życiu wygląda tak, jak myślimy, czasem prawda nie jest czymś, co jest w stanie nas wyzwolić. Niesie za sobą konsekwencje, których cofnąć się nie da.



Nie mogę powiedzieć, że powieść mnie rozczarowała, czy znudziła, miała swoje minusy, jednak patrząc na całokształt przeczytanie jej nie było dla mnie bardzo ciężkie. Jestem przekonana, że będzie miała swoich zwolenników, którym się spodoba. Dobra literatura dla niewymagających fanów psychologicznych thrillerów. 


Komentarze

Popularne posty