Recenzja Charles Bukowski „O miłości”
Dopełniający tryptyk
(„O pisaniu” i „O kotach”) tom „O miłości” to zbiór poezji zarazem surowej i
delikatnej, portretujący Starego Świntucha w chwilach największej słabości i
gwałtownej zawziętości, w dziedzinie bliskiej każdemu z nas. Charles Bukowski
był człowiekiem pełnym pasji i niespokojnym, przez jednego z wydawców nazywanym
wręcz „płomiennym szaleńcem”. W „O miłości” widzimy Bukowskiego zmagającego się
z zawiłościami i uniesieniami miłości, żądzy i namiętności. Krążący pomiędzy
brutalnością i łagodnością, wrażliwością i oschłością, Bukowski odsłania
miriady odcieni miłości – jej egoizm i narcyzm, jej nieprzewidywalność,
niepojętość i udrękę, i wreszcie - jej prawdziwą radość, hart i moc odkupienia.
Bukowski pisze o miłości błyskotliwie i celnie – często dowcipnie, czasami z
przekorą lub ulotną słodyczą. „O miłości” odsłania Bukowskiego jako mężczyznę i
artystę; nieważne czy pisze o swojej córce, kochance, przyjaciołach czy pracy.
Miłość jest dla Bukowskiego pryzmatem, przez który patrzy na świat i który
pozwala nie tylko widzieć go w całej wspaniałości i grozie, ale też odnaleźć w
nim swoje miejsce. W swych obserwacjach pozostaje niezmiennie boleśnie szczery,
wzruszająco otwarty i refleksyjny. „Moja miłość jest kolibrem, który na cichą
chwilę przysiadł na gałęzi”, pisze Bukowski, „podczas gdy kot właśnie się
zakrada”. Brutalnie szczere, przeszyte humorem i patosem, „O miłości” odkrywa
najbardziej osobiste i wrażliwe oblicze Bukowskiego.
Wydawnictwo:
Oficyna Noir Sur Blanc
Rok
wydania: 2018
Format:
Książka
Liczba
stron:130
Charles
Bukowski to amerykański poeta, człowiek o wielu talentach, piszący powieści,
scenariusze filmowe, nowele, a na dodatek świetny rysownik. Miłośnik wyścigów
konnych, cygar, barów i kobiet o pięknych nogach, wielbiciel kotów. Sławę
zyskał dzięki cyklowi powieści o znanym alkoholiku „ćmie” barowej Henrym
Chianskim.
Urodził
się w 1920 roku, a zmarł w marcu 1994, dwukrotnie żonaty. Człowiek z pasją, od
której nie odwracał się plecami, odważny, aby poddać się jej i pisać z głębi
serca. Tworzyć, artystyczny umysł, który był niezłomny.
„taka na jedną noc
najnowszy sprzęt, który kolebie się na mojej poduszce łapie
z okna blask latarni przez mgłę alkoholu.
byłem szczenięciem kołtuna, który mnie lał, kiedy
wiatr trząsł źdźbła traw aż oko widziało
ruch
a ty chodziłaś
do klasztornej szkoły i patrzyłaś jak mniszki
strząsają
piach Las Cruces z bożych szat”.
Człowiek o wielu twarzach od tej zbereźnej „Zapiski
starego świntucha” do tej wrażliwej „O miłości”, o której być może nikt go nie
posądzał. Wiersze zaczął pisać od 1960 inspirację
czerpiąc ze swoich własnych doświadczeń, bujnego życia, które prowadził.
Skandale, uzależnienia i awantury, rozszalałe emocje poprowadziły go ku własnej
drodze.
„jesteś
wczorajszym
bukietem tak smutno splądrowanym.
całuję twoje biedne
piersi, gdy moje ręce sięgają po miłość
w tym tanim mieszkaniu w Hollywood gdzie czuć
chlebem gazem i niedolą.
suniemy na pamięć po szlakach
tych samych starych schodach gładkich od setek
stóp, 50 miłości, 20 lat”.
Język autora bywał brutalny,
nietuzinkowy, a wręcz nieprzyzwoity, nie owijał w bawełnę, mówił o tym, co go
dręczyło, co chciał przekazać. W „O miłości” pokazuje nam zupełnie inne oblicze
mężczyzny, którego znamy z cygarem w dłoniach. Sposób, w który opowiada o
miłości widzianej swoimi oczami, jest prosty, a jednocześnie dosadny, wskazuje
piękno otaczającego świata z perspektywy kochającego człowieka.
„jestem w najlepszym razie delikatną myślą delikatnej
dłoni
która tłamsi za sznurem mieszadła, a gdy
pod miłością kwiatów nieruchomieję,
kiedy pająk spija zieleniejącą godzinę –
uderzcie w szare dzwony pijaństwa,
niech żaba powie
że umarł czyjś głos
wypuśćcie bestie ze spiżarni
i dni, które tego wszystkiego nienawidziły”.
Autor
zmarł w wyniku choroby nowotworowej pozostawiając po sobie jego spuściznę,
wiele materiałów, które nie doczekały się wydania. Jego dzieła dotykają
czytelnika swoją wrażliwością, niekiedy zamaskowaną, ale wciąż wyczuwaną. Bukowski
nigdy nie bał się być nazywanym kontrowersyjnym, w pewien sposób jego dzieła
takie były, a przy tym uderzały w samo sedno.
„jestem naczyniem na twoje popioły,
pięścią na twoje powietrze.
najogromniejsze w pięknie
to stwierdzić że znikło.
miłość to rodzaj samolubstwa
bzdury, trąbka Eustachiusza i zielony robalomartwy
bluszcz
i to jak szliśmy dziś wieczór
a niebo lazło nam w uszy i kieszenie
a my gadaliśmy o sprawach bez znaczenia”
Nowator,
który nie zostanie zapomniany, opisujący codzienne życie, z którym się zmagał,
z którym my się zmagamy. Przysiądź, więc w jesienny wieczór, przeczytaj pomyśl
i nie zapomnij o tym, ile obliczy ma miłość widziana oczami mężczyzny.
Komentarze
Prześlij komentarz