Recenzja Mary H.K. Choi „Kontakt alarmowy”
Dla Penny liceum
było monotonnym i nudnym okresem. Co prawda jej znajomi byli w porządku, uczyła
się świetnie i nawet miała chłopaka, to jednak jak się okazuje, niczego o niej
nie wiedział. Penny, aspirująca pisarka, wyjeżdża na studia do Austin w
Teksasie – trochę ponad sto kilometrów i miliard lat świetlnych od tego
wszystkiego, co pragnie zostawić za sobą. Sam utknął. Dosłownie, w przenośni,
emocjonalnie i finansowo. Pracuje w kawiarni i tam też mieszka, sypiając na
położonym na podłodze materacu w pustym pokoiku na piętrze lokalu. Choć wie, że
gdy już zostanie sławnym reżyserem filmowym, okres ten będzie dla niego źródłem
inspiracji, siedemnaście dolarów na koncie w banku i kończący swój żywot laptop
wystawiają go na ciężką próbę. Gdy ścieżki Sama i Penny się skrzyżują, nie
będzie to spotkanie jak w typowych romansach, lecz raczej pełne nieporadności
zderzenie. A jednak bohaterowie wymieniają się numerami telefonów i piszą do
siebie wiadomości. W niedługim czasie stają się „cyfrowo” nierozłączni, dzieląc
się swoimi głęboko skrywanymi obawami, traumami i tajemnymi marzeniami. I to
wszystko bez upokarzającej dziwaczności, która towarzyszy spotkaniom twarzą w
twarz.
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Rok
wydania: 2018
Format:
Książka
Liczba
stron: 382
„Kontakt
alarmowy” to opowieść o tym, jak bardzo jesteśmy niedoskonali, jak ogromne
pokłady kłopotów potrafimy na siebie wziąć i o tym, że potrzebujemy kogoś, kto
sprawi, że rozemocjonowany świat z powrotem odzyska swój właściwy stan
skupienia. Człowiek nie jest samotną wyspą, która po prostu istnieje nie
potrzebując ku temu bliskich osób. Nawet, jeśli dobiera przyjaciół wybrednie,
nie obdarzając zaufaniem od razu, potrzebuje kogoś, kto będzie obecny w życiu.
Wystarczy, że poczuje to, że nie jest sam. Wydawnictwo Zysk i S-ka nadesłało mi
egzemplarz niesamowitej powieści, której zabawny zbieg okoliczności sprawia, że
pozornie niezbyt dobrze zapowiadająca się relacja staje się głębsza dając
szansę na jej dalszy rozwój.
„Kontakt
alarmowy” opowiada historię Penny,
dziewczyna właśnie rozpoczęła studia pisarskie, które oznaczają dla niej nowy
start, z dala od matki, która mogłaby przypominać jej rówieśniczą koleżankę, a
nie rodzicielkę. Studia są dla niej formą ucieczki zarówno przed matką, jak i
chłopakiem, z którym nie łączy ją płomienne uczucie, a raczej strach przed
samotnością, nie można na tym zbudować niczego trwałego.
„W samochodzie Celeste
poprawiła na biuście top w szare paski, po czym zapięła pas. Gorąca mamuśka to
kanał”.
Celeste
zapomina, że Penny jest jej córką, a nie przyjaciółką, jej ciągłe starania i
mówienie o uroczych chłopakach sprawia, że dziewczyna nie czuje się komfortowo.
Wyjazd na studia bardzo ją cieszy, chociaż odległość od rodzinnego miasta nie
jest zbyt duża.
Sam
jest bohaterem, który ma niepoukładane życie, mieszka w pustym pokoju nad
kawiarnią, w której pracuje, z powodów finansowych musiał zrezygnować ze
szkoły. Próbuje je uporządkować, chce pozbyć się z niego byłej dziewczyny,
która nie potrafi się od niego trzymać z daleka. Bardzo żałuje, że brakuje mu
pieniędzy na to, aby zacząć uczyć się reżyserii i robić filmy dokumentalne.
Jest niezwykle utalentowany kulinarnie, jest ceniony przez pracodawcę i pracuje
w Domu Kawy. Większość czasu, który
został mu ofiarowany przez autorkę został zbudowany na tym, że czytelnikowi
jest go żal, chłopak jest zdolny, ma trudną sytuację, jednak nie ma w pobliżu
nikogo, kto potrafiłby nim potrząsnąć. Chciałam, aby w tej dwutorowo
prowadzonej historii w części dotyczącej Sama było więcej jego odczuć
związanych z rozwijającą się przyjaźnią z Penelope, a niż kurczowo trzymanej
przeszłości.
„Na urodziny zaś kupili mu
kilka książek kucharskich w twardej oprawie. Gest ten poruszył Sama tak bardzo, że przez tydzień nie
był w stanie nawiązać z Alem kontaktu wzrokowego”.
Droga
bohaterów krzyżuje się raz, kiedy Penny wraz ze swoją współlokatorką Jude
odwiedza Dom Kawy. Sam na ulicy dostaje ataku paniki, który przegnać pomaga mu
Penny, okazuje się, że mają równie dziwaczne poczucie humoru, które wiąże ich
przyjaźń. Stają się dla siebie powiernikiem w nagłych wypadkach, opowiadają
sobie o rzeczach, które wpływają na ich życia. Ich relacja rozwija się w formie tekstowej
podczas pisania smsów, jednak żadne z nich nie potrafi i nie chce jej zakończyć. Między bohaterami coś zaczyna się dziać,
przemykają niewidoczne iskry, które sprawiły, że obserwowanie ich interakcji
jest cudowne. Rozmowy, które prowadzili są niezwykle humorystyczne, a niewinnie
wpleciony nerwowy flirt sprawia, że cała historia nabiera więcej realności i
autentyczności. Sam i Penny są dla siebie szczerzy i otwarci, zaufanie, które
między nimi się zrodziło zdaje się jedynie zyskiwać na sile.
Książka
jest dobra, każdy z nas może mieć kogoś, z kim klika sobie w sieci, czy
wymienia wiadomości, to pewnego rodzaju rozwój cywilizacyjny i nasze
wygodnictwo. Z drugiej strony nie zawsze mamy możliwość umówić się na kawę z
kimś z drugiego końca kraju. Przedstawiana prze Choi historia jest pełna
detali, dotyka problemów współczesności, przez co staje się niezwykle
namacalna, realistyczna.
Autorka
nie ma oporów przed poruszaniem trudnych, nieco mrocznych tematów, jak napaść
na tle seksualnym, czy gwałt, co prawda zostały krótko wspomniane, jednak,
jeśli te tematy są dla kogoś dość trudne do przeczytania może to pominąć. Pięknie
wydana książka z całą pewnością zasługuje na uwagę, jestem pewna, że znajdzie
swoich zwolenników.
Komentarze
Prześlij komentarz